Gigantyczne, nawet ponad 20-procentowe bezrobocie, bankructwa firm, dramatyczny spadek zarobków – takie prognozy można było łatwo usłyszeć w marcu czy kwietniu. Wygląda jednak na to, że póki co najczarniejsze scenariusze się nie sprawdziły. Bezrobocie jest np. ciągle dwa razy niższe niż 20 lat temu.
Gospodarka w czasach pandemii? Oczywiście nie wygląda to wszystko najlepiej. Jednak biorąc pod uwagę, że jeszcze kilka tygodni ekonomiści prognozowali gospodarczą apokalipsę, to można stwierdzić, że jest całkiem nieźle.
Weźmy bezrobocie. Według GUS w marcu bez pracy było 5,4 proc. Polaków, a w kwietniu – 5,8 proc. W maju stopa bezrobocia powinna wg GUS dobić do 6 proc., ale ostatecznych danych jeszcze nie ma. To ciągle świetny wynik na tle Unii Europejskiej, nawet tej przed pandemią. Czy jednak naprawdę tylko taki odsetek Polaków jest bez pracy?
Wątpią w to naukowcy z Uniwersytetu Warszawskiego. Z ich badania „Diagnoza+” wynika, że Polacy jednak masowo tracą pracę, ale po prostu nie rejestrują się w urzędach pracy. A stamtąd dane bierze GUS. Według badania zaledwie około 120 tys. z 660 tys. osób, które straciło pracę w czasie pandemii, poszło się zarejestrować w urzędzie pracy.
Gospodarka w czasach pandemii. To jak jest z tym bezrobociem?
Ile więc wynosi obecnie bezrobocie w Polsce, ale to realne, a nie „gusowskie”? Według analizy naukowców z UW, w kwietniu wyniosło ono nieco ponad 10 proc. To oczywiście sporo. Jednak na początku XXI wieku bywało, że stopa bezrobocia przekraczała i 20 proc. Tak było np. w zimowych miesiącach lat 2002, 2003 czy 2004.
Więc nawet zmagająca się z kryzysem polska gospodarka w czasach pandemii radzi sobie lepiej niż przed wejściem naszego kraju do UE. Nasza sytuacja jest też bez porównania lepsza niż np. w Hiszpanii, gdzie państwo utrzymuje nawet połowę mieszkańców.
A jak wygląda sytuacja z wynagrodzeniami czy benefitami? Wynagrodzenia w prywatnych firmach spadły w kwietniu o ok. 1,4 proc. To pierwszy spadek od lat, ale też trudno mówić tu o jakimś dramacie.
Według badań firmy Grant Thornton nowi pracownicy mogą też liczyć na mniej dodatków czy premii w porównaniu do tych zrekrutowanych przed epidemią. Na przykład pakiety sportowe czy medyczne są przyznawane tylko 30 proc. „nowych” pracowników.
Znów – nie jest to pozytywna informacja, ale też trudno uznać na jej podstawie, że świat się wali.
Więc jednak gospodarczej katastrofy w tym roku nie będzie? Wiele na to wskazuje. Choć też nie warto chyba popadać w przesadny optymizm. Nawet jeśli w najtrudniejszych dniach marca i kwietnia eksperci wpadli w przesadny pesymizm.