Sytuacja w Hiszpanii była nie do pozazdroszczenia jeszcze przed wybuchem epidemii. Teraz jednak na Półwyspie Iberyjskim mamy istny dramat. Już 44 proc. osób żyje tam albo z państwowych kroplówek, albo z państwowych rent i emerytur.
Choć dziś trudno w to uwierzyć, to na początku XXI wieku Hiszpania była gospodarczą gwiazdą Europy. Wszystko się zmieniło podczas kryzysu w 2008 r. Za finansowym krachem przyszedł gigantyczny kryzys budowlany. I tak Hiszpania zaczęła być jednym z gospodarczych problemów Unii – choć i tak sytuacja była tam znacznie lepsza niż w Grecji czy we Włoszech.
Teraz koronawirus zadał kolejny cios hiszpańskiej gospodarce. Według dziennika „El Mundo” bezrobocie w połowie kwietnia zbliżyło się do 15 proc., a w kolejnych miesiącach może być jeszcze gorzej. Bank centralny ostrzegał niedawno, że stopa bezrobocia może wynieść niemal 22 proc.
Chyba jednak nie ta liczba robi największe wrażenie. Otóż w tej chwili na garnuszku państwa jest 21 mln Hiszpanów – czyli dokładnie 44 proc. populacji kraju.
10 milionów to emeryci i renciści. Ale pozostałe 11 mln to osoby w wieku produkcyjnym, które jednak muszą korzystać z państwowych kroplówek.
Sporo osób nie miało w Hiszpanii pracy jeszcze przed pandemią. Jednak teraz aż 4,2 mln państwo zostało objętych programem tymczasowego wsparcia. Kolejne dwa miliony to z kolei przedsiębiorcy, którzy nie mają teraz dochodów oraz pracownicy, którym rozwiązano umowy o pracę.
Sytuacja w Hiszpanii. Koronawirus to tylko część problemu
Dlaczego sytuacja w Hiszpanii jest tak dramatyczna? Kraj został wyjątkowo dotknięty przed epidemię. Zanotowano tam aż 236 tys. przypadków – najwięcej na świecie poza USA. Na COVID-19 zmarły tam 24 tys. osób – to najwięcej poza USA i Włochami.
To jednak tylko część problemu. Hiszpanii nie pomaga to, że gospodarka jest tak bardzo uzależniona tam od turystyki. A przecież niemal pewne jest to, że mało kto pojedzie w tym roku na wakacje. Nic więc dziwnego, że zwalniają masowo hotelarze, restauratorzy czy drobni przedsiębiorcy, żyjący z turystów.
Nie wspominając już o tym, że hiszpańska gospodarka ciągle leczyła rany z krachu sprzed 12 lat.
Niewykluczony jest zresztą w ogóle czarny scenariusz – że południe Europy znowu pogrąży się w wielkim kryzysie. Pytanie, czy zdrowsza gospodarczo północ kontynentu i tym razem zdecyduje się pomóc.