Jak to dobrze, że nie mamy i nie możemy mieć w Polsce kary śmierci

Państwo Społeczeństwo Dołącz do dyskusji
Jak to dobrze, że nie mamy i nie możemy mieć w Polsce kary śmierci

Kara śmierci w Polsce to kontrowersyjny temat. Dzieli społeczeństwo niemal po połowie. Ja jednak jestem zdania, że bardzo dobrze się stało, że nie obowiązuje w naszym kraju. Największym problemem z niej jest jej nieodwracalność. Przykłady tak naprawdę co rusz z całego świata. W ostatnich dniach mieliśmy takie dwa, praktycznie jeden po drugim.

Jeśli ktoś uważa, że kara śmierci jest skuteczna, to powinien zapoznać się z tym, jak działa ona w praktyce

Szczególnie bulwersujące ohydne czyny budzą zawsze w społeczeństwie nie tylko sprzeciw, ale także pragnienie sprawiedliwej odpłaty. Jak jednak sprawiedliwie odpłacić za potworne morderstwo albo zbrodnie popełnione na najsłabszych, czy z wyjątkowo niskich pobudek? Historia cywilizacji momentalnie podsuwa nam zasadę talionu: oko za oko, ząb za ząb, śmierć za śmierć. Z drugiej jednak strony współczesność podpowiada, że nie jest dobrze, gdy państwowy aparat przymusu może uśmierć człowieka.

Badania opinii publicznej w Polsce od lat są w tej kwestii niejednoznaczne. Sondażu IBRiS dla „Rzeczpospolitej” z 2023 r. wskazuje, że 54,1 proc. z nas jest przeciwko karze śmierci, a przeciwnego zdania jest 38,7 proc. badanych. Nieco inne wyniki prezentuje badanie IRCenter we współpracy z platformą socjolozki.pl. Za przywróceniem kary śmierci opowiedziało się aż 57 proc. ankietowanych w wieku 31-35, 46 proc. w wieku 25-30 lat, 41 proc. w wieku 20-24 lata oraz 29 proc. w wieku 16-19 lat. Można postawić tezę, że Polacy są podzieleni mniej-więcej na pół.

Kara śmierci funkcjonuje jednak także w innych krajach. Prawdę mówiąc, ich praktyka to najlepszy dowód, że nie działa ona zbyt dobrze. Największy problem z nią jest taki, że po jej wykonaniu nie można już nic więcej z daną sprawą zrobić. Każdy akt łaski jest stosunkowo odwracalny, jednak zabicia człowieka odwrócić się już nie ta. Tymczasem może on się okazać niewinny, w jego sprawie mogą się pojawić nowe dowody i okoliczności.

We wtorek w Stanach Zjednoczonych stracono Marcellusa Williamsa. Odsiadywał wyrok za brutalne zabójstwo Lishy Gayle, byłej dziennikarki. W sprawie był jednak szereg niedających się usunąć wątpliwości. Na przykład na narzędziu zbrodni nigdy nie znaleziono DNA Williamsa. Znaleziono za to ślady, które mogły należeć do prawdziwego sprawcy. Hipotetycznie możemy jeszcze dojść do prawdy. Tylko co po niej teraz Marcellusowi Williamsowi?

Naprawdę jesteśmy gotowi dać instytucjom państwa do ręki prawo o nieodwołalnym decydowaniu o czyjejś egzekucji?

Nieco więcej szczęście miał były japoński bokser Iwao Hakamada. Został w 1968 r. skazany na karę śmierci za poczwórne morderstwo. W Japonii kara śmierci wykonywana jest w taki sposób, że skazaniec nigdy nie wie, czy następny dzień nie będzie przypadkiem jego ostatnim. Hamakada spędził w niej 46 lat. Według niektórych doniesień zdążył się w niej nabawić ciężkiej psychozy. Teraz 88-latek został uznany za niewinnego. Okazało się, że dowody w jego sprawie zostały po prostu sfabrykowane. Gdyby nie udało się tego udowodnić, to zginąłby niewinny człowiek.

Przykłady można by mnożyć. Co jakiś czas w państwach, które przynajmniej starają się sprawiać wrażenie praworządnych, kara śmierci zabija osoby skazane przez pomyłkę, błąd, albo zwyczajnie wrobione. Warto także dodać wątpliwy humanitaryzm stosowanych obecnie metod egzekucji. Stany Zjednoczone stosują najchętniej śmiertelny zastrzyk, którego podania odmawiają lekarze. Wielokrotnie zdarzały się przypadki problemów ze znieczuleniem i wyłączeniem świadomości skazańca. Koszmarne błędy zdarzały się także przy innych metodach, jak na przykład krześle elektrycznym.

W Polsce na szczęście kara śmierci nie wchodzi w grę. Ustawodawca nie ma możliwości jej przywrócenia. Na przeszkodzie stoi nie tylko prawodawstwo Unii Europejskiej oraz ratyfikowany przez nasz kraj art. 6 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Najważniejszą przeszkodą w polskim porządku prawnym jest art. 38 Konstytucji RP: „Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia.” Wbrew pozorom to właśnie kara śmierci, a nie aborcja, była najważniejszym powodem, dla którego taki przepis znalazł się w obowiązującej ustawie zasadniczej.

Populizm penalny w tej kwestii nie prowadzi do niczego dobrego zarówno pod względem kulturowym, moralnym, jak i czysto praktycznym. Jeśli zaś ktoś uważa, że sądy powinny być w stanie wymierzyć karę śmierci, to powinien sobie odpowiedzieć na ważne pytanie. Czy na pewno ufa instytucjom naszego państwa tak bardzo, że byłby w stanie powierzyć im nieodwołalną decyzję o życiu drugiego człowieka?