Czy Janusze z Lidla teraz pozwą Lidla za przedwczesne odwołanie promocji na zwroty zjedzonego jedzenia?

Gorące tematy Zakupy Dołącz do dyskusji (173)
Czy Janusze z Lidla teraz pozwą Lidla za przedwczesne odwołanie promocji na zwroty zjedzonego jedzenia?

Cebula, brak elementarnej kultury i problemy z odnajdowaniem się we współczesnym świecie to jedno. Ale regulaminy to drugie. Czy Lidl może mieć problemy z powodu odwołania swojej promocji „Sprytnie i tanio„? 

Skrajnym błędem jest twierdzenie, że grupą osób wysypujących śmieci na taśmy kasowe w Lidlu, domagającą się zwrotu pieniędzy bo 10 wtranżolonych opakowań parówek „jednak nie smakowało”, to wyłącznie osoby proste lub pochodzące z marginesu społecznego. Niestety, choroba diagnozowana przez młodzież jako „cebulactwo”, to straszna choroba, która zdaje się dotykać niezależnie od wykształcenia, statusu czy zasobności portfela.

Nagle okazało się, że najbardziej bezpośrednio zainteresowani promocją nie tylko potrafią czytać, ale co więcej – chyba nawet rozumieją to, co jest napisane. Na nieszczęście Lidla i jego klientów, którzy błagali sieć o zakończenie promocji, która zamieniła sklepy w sortownie śmieci. Przy okazji tamtego artykułu zauważyłam jednak, że zgodnie z regulaminem promocji:

Lidl zastrzega sobie prawo do odwołania promocji, ale musi to zrobić… z siedmiodniowym wyprzedzeniem.

Lidl zakończenia promocji dokonał jednak w trybie natychmiastowym, honorując jedynie prawo do zwrotu towaru przez osoby, które już wcześniej dokonały stosownego zakupu. Szczerze mówiąc miałam dylemat moralny, czy w ogóle podnosić ten argument w publicznej dyskusji, ale na tę sprawę i tak zwróciła już uwagę redakcja serwisu Gazeta.pl, której udało się dowiedzieć, iż sytuacją zainteresowali się nawet pracownicy Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. UOKiK „przygląda się” sprawie.

Oczywiście oburzeni internauci wspominają na Facebooku nawet o możliwości wniesienia powództwa przeciwko sieci hipermarketów oraz właśnie zgłaszania jej do UOKiK-u.

Swoją drogą, jakkolwiek cała promocja była niewątpliwą wpadką Lidla zbyt idealistycznie podchodzącego do ludzkości, to jednak ostatecznie sieć wizerunkowo także trochę… zyskała. Zwykłym, przyzwoitym ludziom zrobiło się szkoda marketów i ślą wyrazy solidarności, co jest zjawiskiem w sieci zbyt często nie spotykanym.

Nie jest natomiast rzeczą zupełnie pewną, że rozczarowani „klienci” uzyskaliby pojmowaną przez siebie „sprawiedliwość” w sporze sądowym z siecią Lidl, która przedwcześnie zakończyła promocję, wbrew swojemu regulaminowi, jak również czy UOKiK przyznałby rację roszczeniowym „klientom”. Prawo w wyjątkowych sytuacjach potrafi być bowiem bardzo elastyczne odwołując się do ogólnych zasad funkcjonowania społeczeństw, a niewątpliwie Lidl stał się ofiarą swojej naiwności, dobrych chęci i wyjątkowej bezczelności.