Florencję rocznie odwiedza około 13 milionów turystów. Jest ich na tyle dużo, że nawet Robert Langdon, uciekając przed tajnymi agentami Światowej Organizacji Zdrowia w filmie Inferno (tutaj recenzja kolegów z sPlay), jest w stanie bez problemu zniknąć w tłumie. Taka liczba turystów nie powinna nikogo dziwić (i to nie tylko dlatego, że Wenecja jest jeszcze bardziej oblegana przez Niemców w klapkach). Wszak mało które miasto może pochwalić się taką liczbą doskonale zachowanych zabytków i dzieł sztuki.
McDonald's pozywa Florencję
Nic dziwnego zatem, że tych wszystkich spragnionych i głodnych turystów ktoś chce nakarmić i napoić. Do grona florenckich restauratorów postanowił dołączyć Ronald McDonald's. Aby jednak otworzyć restaurację na Piazza del Duomo (plac obok głównej katedry), wymagana była zgoda miasta.
Tak, dobrze się domyślacie: Florencja pokazała amerykańskiej korporacji znany, amerykański gest z wykorzystaniem środkowego palca (przynajmniej tak to sobie wyobrażam, choć w rzeczywistości przybrać to musiało formę nudnej decyzji administracyjnej). I zgody nie wydano.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
A to dlatego, że obecnie wymagane jest, aby lokale w ścisłym centrum Florencji serwowały wyłącznie dania typowe dla miasta lub regionu Toskanii. Najwidoczniej BigMac, nuggetsy z kurczaka i frytki nie spełniają tych kryteriów. Zasadność odmowy zbada włoski sąd administracyjny, przed którym McDonald's domaga się również ok. 18 milionów euro odszkodowania. Znając jednak troskę Włochów o zachowanie dziedzictwa kulturowego (a przy okazji - lokalnych miejsc pracy), szanse na wygraną raczej nie są zbyt duże. Notabene, w promieniu 5 minut spaceru od spornego placu, znajduje się kilka placówek sieci fast-foodów.
I, prawdę mówiąc, takie podejście bardzo mi się podoba. Włosi, w przeciwieństwie do Polaków, potrafią dbać o przestrzeń publiczną, dzięki czemu centra ich miast nie są zaśmiecone billboardami. Nawet kolorystyka budynków i elementów dekoracyjnych jest spójna i, po prostu estetyczna. W naszym kraju co prawda powoli świadomość zaczyna się zmieniać, a gminy zyskują większe możliwości w zakresie kreowania przestrzeni publicznej, o czym zresztą pisaliśmy:
Pierwsze gminy przyjmują uchwały reklamowe. Rola prymusa przypadła miastu Ciechanów, która przyjęła pionierską uchwałę. Radni określili zasady dotyczące m.in. odległości reklam od ulic, zakazali umieszczenia reklam na mostach i wiaduktach, a także ustalili, że łączna powierzchnia reklam nie może przekroczyć 20% powierzchni elewacji budynku.
To jednak nieśmiałe początki. A już teraz, spacerując po florenckich uliczkach, polski turysta może się poczuć, jakby włączył nieinternetową wersją AdBlock Plus.
Polskie miasta mogłyby uczyć się od Florencji, jak dbać o przestrzeń publiczną i lokalną przedsiębiorczość. Będą?