– Podziały w Polsce sięgnęły zenitu, „Polska PiS” już nie rozmawia z „Polską PO” – coraz częściej można usłyszeć u nas takie teksty. Ale podziały w Polsce to nic, w USA podziały są już tak gigantyczne, że osoba o „nieodpowiednich” poglądach nie zje nawet kolacji.
Przesada? Żadna przesada – zdarzyło się to dwa razy w ciągu kilku dni. Najpierw Kirstjen Nielsen, która w gabinecie Donalda Trumpa odpowiada za sprawy wewnętrzne, próbowała zjeść kolację w meksykańskiej restauracji.
Cóż, wieczoru raczej do udanych zaliczyć nie mogła. Czemu? Otóż wypatrzyli ją szybko aktywiści-przeciwnicy Trumpa. Zgromadziło się ich naprawdę sporo i wyglądało to tak;
[youtube https://www.youtube.com/watch?v=QxNVvB8FBEA&w=560&h=315]
Ostatecznie Nielsen szybko czmychnęła z restauracji do służbowego SUV-a, oczywiście w towarzystwie ochroniarzy. Ironią losu jest, że Nielsen jadła sobie kolację w meksykańskiej restauracji. A Meksykanie to przecież jeden z głównych wrogów Trumpa, a ostatnie działania administracji miały na celu pozbycie się jak największej liczby imigrantów z tego kraju.
Ledwie kilka dni później wygoniono z restauracji Sarah Huckabee Sanders, rzeczniczkę prezydenta Trumpa. Ona próbowała coś zjeść w restauracji Red Hen w Lexington w stanie Wirginia. Obsługi Sanders odmówiła ekipa restauracji, potem za swoimi ludźmi wstawiła się właścicielka. Poprosiła rzeczniczkę o opuszczenie lokalu. Potem wyjaśniała mediom, że chodziło o „zachowanie standardów”. Jej zdaniem, administracja Trumpa działa „nieludzko” i postępuje „nieetycznie”. Więc obsługiwać ludzi prezydenta nie będzie.
„Na krawędzi wojny domowej”
Można powiedzieć, że wywalenie kogoś z restauracji to jeszcze nie koniec świata. Ale media w USA piszą o tym w alarmującym tonie. USA Today, jedna z największych amerykańskich gazet, wprost pyta, czy to już nie wojna domowa.
Pocieszanie się, że inni mają gorzej, nigdy specjalnie zdrowe nie jest. Ale trzeba zauważyć, że sytuacja w kolebce demokracji robi się naprawdę napięta. Skoro emocje tak bardzo udzielają się ludziom niezwiązanym bezpośrednio z politykom (jak kelnerzy i restauratorzy), to jest już gorąco. Podziały w Polsce na PiS/PO czy też miłośników PiS/zaciekłych przeciwników PiS to przy tym pestka.
Ktoś powie, podziały w Polsce istnieją, politycy wszystkich opcji też są atakowani w publicznych miejscach. Czy aby na pewno? Owszem, zdarzają się nieprzyjemne sytuacje, ale głównie jednak na politycznych eventach. Z restauracji jeszcze w Polsce nikt nikogo nie wyrzuca.
Podziały w Polsce. „Oranie” w sieci, spokój na ulicach
Śledząc w Polsce publiczną debatę, można dojść też do wniosku, że jesteśmy na krawędzi wojny domowej. Skala hejtu, na przykład na Twitterze, jest gigantyczna – i to po obu stronach (choć po jednej jest znacznie większa, co tu dużo mówić). Póki co jednak pozostaje ona w sieci. Słyszałem kogoś, kto kiedyś powiedział, że ktoś słyszał, że znajomy kogoś zerwał przyjaźń/znajomość przez politykę. Jednak czy takie sytuacje się naprawdę zdarzają w realu?
Moim zdaniem podziały w Polsce są znacznie mniejsze, niż mogłoby się to wydawać, śledząc internetowe wyścigi „za zaoranie przeciwnika”. I wydaje mi się, że podziały w Polsce w gruncie rzeczy są znacznie mniejsze, niż nam się wydaje. Za to sytuacja za oceanem jest znacznie gorętsza, niż można by przypuszczać. Cieszyć się z tego oczywiście nie powinniśmy, ale zachowajmy umiar mówiąc, jak to dramatycznie podzieliła się w ostatnich latach Polska.