Pracodawcy wstrzymują rekrutacje. Na rynku pracy powiało chłodem
Lipcowy, nieznaczny wzrost Barometru Ofert Pracy, przygotowywanego przez BIEC i WSIiZ w Rzeszowie, jest pierwszym pozytywnym sygnałem po trzech miesiącach spadków. Jak jednak podkreślają autorzy raportu, jest zbyt wcześnie, by mówić o trwałym ożywieniu.
Liczba ogłaszanych w internecie ofert pracy od półtora roku utrzymuje się na zbliżonym, stabilnym poziomie, co świadczy o tym, że pracodawcy wciąż bardzo ostrożnie podchodzą do planowania nowych rekrutacji. Potwierdza to również wzrost stopy bezrobocia rejestrowanego (po wyłączeniu prac sezonowych) do poziomu 5,4 proc., co jest najwyższym odczytem od kilku lat.
Większość województw odzwierciedla ten ogólnokrajowy trend stagnacji. Wyjątkami są regiony wschodnie i zachodnie; najwięcej nowych ogłoszeń w lipcu przybyło w województwach lubelskim, podkarpackim i zachodniopomorskim, podczas gdy spadki odnotowano w lubuskim i warmińsko-mazurskim.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Pracownicy fizyczni nie są już tak poszukiwani. Co innego absolwenci kierunków ścisłych
Najciekawsze wnioski płyną jednak z analizy struktury branżowej popytu. Dane jednoznacznie pokazują, że polski rynek pracy ulega głębokiej polaryzacji.
Z jednej strony mamy grupę zawodów, w których zapotrzebowanie systematycznie rośnie; liderem są tu absolwenci nauk ścisłych, gdzie liczba wakatów rośnie nieprzerwanie od ośmiu miesięcy. W tej grupie na szczególną uwagę zasługują programiści - ofert dla nich przybywa już dziewiąty miesiąc z rzędu, a ich liczba jest wyższa niż rok temu. Autorzy raportu studzą jednak entuzjazm, wskazując, że ożywienie to jest w dużej mierze efektem wznawiania rekrutacji przez niewielką liczbę dużych firm.
Wzrosty widać również w ofertach dla pracowników jednostek naukowo-badawczych (R&D) oraz specjalistów ds. BHP. Niewielkie ożywienie, choć słabsze niż na początku roku, utrzymuje się także w budownictwie. W usługach na pierwszy plan wysuwa się branża edukacyjna, która w lipcu odnotowała największy od kilku lat jednorazowy wzrost liczby wakatów.
Z drugiej strony można jednak wskazać zawody, w przypadku których popyt systematycznie maleje. Najbardziej dotknięci są pracownicy fizyczni, gdzie liczba ofert spada już od czterech miesięcy. Podobny, negatywny trend utrzymuje się w zawodach inżynieryjnych, które jako jedyna kategoria w grupie nauk ścisłych notują spadki - w lipcu był to już piąty miesiąc z rzędu.
Gwałtownie kurczy się również zapotrzebowanie w branży nieruchomości oraz w zawodach prawnych i biurowych. W przypadku tych ostatnich, tempo spadków przyspiesza z miesiąca na miesiąc. Szczególnie trudna jest sytuacja w logistyce, która jest jedną z niewielu branż, gdzie liczba ogłoszeń o pracę kurczy się nieprzerwanie od niemal trzech lat.
To koniec pewnej ery na rynku pracy
Analiza lipcowych danych pokazuje, że era, w której rynek pracy rósł w sposób jednolity we wszystkich sektorach, dobiegła końca. Mamy do czynienia z początkiem głębokiej transformacji strukturalnej, w której kluczowe stają się kompetencje technologiczne i specjalistyczne.
Dla pracowników oznacza to konieczność adaptacji i ciągłego podnoszenia kwalifikacji, zwłaszcza w obszarze nauk ścisłych. Dla gospodarki jako całości jest to sygnał, że przyszły wzrost będzie w coraz większym stopniu zależał od innowacyjności i zdolności do konkurowania w sektorach o wysokiej wartości dodanej.