Vinted jest genialne, problem jednak w ludziach
Idea drugiego życia ubrań i platformy sprzedażowej, która ułatwia pozbycie się niechcianej już zawartości szafy jest naprawdę genialnym pomysłem. Nic dziwnego, że platforma osiągnęła gigantyczny sukces i nie narzeka na brak użytkowników. Jednak coraz częściej do głosu dochodzą sprzedający, którzy skarżą się na rosnącą liczbę nadużyć — i, co gorsza, na działania samej platformy, która ich zdaniem zbyt łatwo uznaje reklamacje kupujących.
Efekt? Nawet uczciwy sprzedawca może stracić zarówno wysłaną rzecz, jak i pieniądze ze sprzedaży. A to już nie jest zwykła „niedogodność”, lecz realne ryzyko finansowe. W drastycznych sytuacjach straty mogą sięgać tysięcy złotych miesięcznie (w przypadku sprzedaży dużej ilości dobrej jakości ubrań i akcesoriów).
Te problemy z Vinted nagłaśniają sprzedający
Jednym z najczęściej zgłaszanych problemów jest schemat: kupujący otrzymuje markowy produkt, po czym zgłasza reklamację, twierdząc, że rzecz „wygląda na podróbkę”. Na portalu użytkownicy z przerażeniem opisują, że w takich sytuacjach platforma niemal automatycznie przyznaje rację kupującemu, towar nigdy nie wraca do sprzedającego, środki ze sprzedaży są blokowane lub zwracane kupującemu, a sprzedający pozostaje z… niczym.
Co szczególnie budzi kontrowersje, to fakt, że o tym, czy przedmiot jest oryginalny, często decyduje algorytm lub moderator (częściej jednak algorytm, gdyż sprzedający coraz częściej skarżą się na automatyzację procedury reklamacyjnej) opierający się wyłącznie na zdjęciach przesłanych przez kupującego. Nie ma obowiązku odesłania towaru do weryfikacji, nie ma profesjonalnej opinii rzeczoznawcy, nie ma realnej możliwości obrony.
Sprzedawcy narzekają na brak ludzkiej uczciwości
W mediach społecznościowych istnieje przynajmniej kilka naprawdę licznych grup, skupiających osoby, które czują się oszukane na Vinted. Co ciekawe, większość postów pochodzi nie od kupujących (którzy czasem również trafiają na nieuczciwych sprzedawców), a od sprzedających, którzy podkreślają, że czują się całą sytuacją naprawdę pokrzywdzeni, zwłaszcza, że bardzo często Vinted odstępuje od nakazania zwrotu reklamowanego towaru.
W jednym z takich postów sprzedająca opisuje, że wysyłała buty w stanie idealnym, po kilku dniach od otrzymania paczki kupująca wysłała do Vinted zdjęcie, że rzekomo but ma uszkodzoną podeszwę. Platforma uznała tę reklamację, chociaż kupująca miała wystarczająco czasu, aby uszkodzić buty w trakcie użytkowania. Inna sprzedająca opisuje, że notorycznie kupujący klikają opcję „towar wygląda na podróbkę”, mimo że zdjęcia dokładnie pokazywały, na co kupujący się decyduje. Co ciekawe, ta metoda na odzyskanie pieniędzy za kupiony produkt jest stosowana nie tylko w przypadku drogich markowych ubrań, ale również przy zakupie kurtki z… Pepco za kilkadziesiąt złotych.
W sytuacji słowo kontra słowo sprzedający nierzadko przegrywa, bo system ma domyślnie chronić kupujących. Niestety, przy braku solidnej weryfikacji ta ochrona bywa nadużywana.
Dlaczego tak się dzieje? System reklamacji działa jednostronnie
Kluczowe problemy, które zgłaszają sprzedający, to automatyzacja decyzji reklamacyjnych - boty i szybkie, szablonowe procedury nie uwzględniają niuansów ani dowodów przedstawianych przez sprzedającego, brak obowiązku odesłania towaru zniszczonego, czy „wyglądającego na podrobiony”, a także brak czynnika ludzkiego w procesie decyzyjnym.
Warto zauważyć, że Vinted nie jest sklepem internetowym, ale pośrednikiem między użytkownikami. To oznacza, że przepisy o rękojmi nie obejmują jej jako podmiotu — dotyczą relacji kupujący–sprzedający. Jednak gdy platforma ingeruje w tę relację i jednostronnie rozstrzyga spór, pojawia się pytanie o jej odpowiedzialność i rzetelność procedur. Oczywiście prawo działa tak, aby przede wszystkim chronić kupującego. W takiej sytuacji jednak ciężko o tzw. złoty środek.
Im większa platforma, tym większa pokusa nadużyć. Jednak to obowiązkiem Vinted jest stworzenie mechanizmów, które nie będą zachęcać do oszustw, ani skazywać uczciwych użytkowników na straty. W tej chwili wiele osób, które chciały dorobić lub pozbyć się niepotrzebnych rzeczy, rezygnuje ze sprzedaży właśnie z powodu ryzyka wyłudzeń i bezsilności wobec decyzji platformy.