Pewnie niejednokrotnie zastanawialiśmy się, dlaczego w naszym kraju jest tak dużo przejazdów kolejowych, gdzie nie ma praktycznie żadnych zabezpieczeń. I nie chodzi tutaj tylko o szlabany, ale także ostrzegawczą sygnalizację świetlną lub dźwiękową. Problemy te wprost wynikają z przepisów, które umożliwiają istnienie niebezpiecznych skrzyżowań dróg publicznych z torami kolejowymi. Zupełnie inaczej ta kwestia rozwiązana jest np. w Czechach.
Iloczyn ruchu – słowo klucz, które odróżnia polskie podejście do bezpieczeństwa na przejazdach od czeskiego
Aby móc obliczyć ruch na przejeździe kolejowym używa się tak zwanego iloczynu ruchu. Jest on stosowany i w Polsce i w Czechach, jednak u naszych południowych sąsiadów uzyskane dane mogą być podstawą do wdrażania dużo bardziej bezpiecznych rozwiązań. Przykładem może być liczba pojazdów jaka jest potrzebna, aby zabezpieczyć przejazd kolejowy tylko za pomocą znaku. W Czechach iloczyn ten musi wynosić 10 000, a po zmianie polskich przepisów w Polsce w 2015 r.– 60 000. Już same te dane pokazują beztroskie podejście naszych ustawodawców do bezpieczeństwa użytkowników drogi na przejazdach kolejowych. O absurdach tego typu przepisów mówią jednak nieliczni użytkownicy dróg publicznych (wśród nich jest np. twórca kanału Usuń Znak na Youtube).
Polskie pociągi mogą bez problemu pędzić ponad 100 km/h na niezabezpieczonych przejazdach kolejowych
Oprócz iloczynu ruchu na przejazdach kolejowych zwraca się uwagę na prędkość, jaką osiągają w tym miejscu pociągi. I tutaj również widać różnice w podejściu do zagadnienia przez Polaków i Czechów. W naszym kraju pociągi, które mkną nawet 120 km/h mogą przejeżdżać bez żadnych problemów przez przejazdy kolejowe kategorii D, na których zabezpieczeniem jest jedynie krzyż św. Andrzeja.
W Czechach mamy do czynienia z zupełnie innym podejściem do sprawy. Jeżeli po torach na czeskim przejeździe kolejowym porusza się pociąg z prędkością wyższą niż 60 km/h, taki przejazd musi być bezwzględnie zabezpieczony.
Obniżanie kategorii przejazdów kolejowych nie zważając na iloczyn ruchu to niestety norma w naszym kraju
Bardzo ciekawym zjawiskiem w Polsce jest np. możliwość obniżania kategorii przejazdu kolejowego, nie zwracając przy tym uwagi na ilość samochodów, które poruszają się w tym miejscu. Przykładem tego typu działania jest przejazd kolejowy na Warszawskiej Kolei Dojazdowej, który został przekwalifikowany w 2016 r. z kategorii C (czyli przejazdu, który musi być zabezpieczony sygnalizacją świetlną) do kategorii D (czyli bez zabezpieczeń). Aby tego typu degradacja przejazdu była możliwa, wprowadzono ograniczenie prędkości pociągów do 20 km/h. Cała procedura odbyła się pomimo tego, że na tej drodze porusza się codziennie mnóstwo pojazdów.
Kolejne ciekawe rozwiązanie w Czechach – białe, migające światło, zwiększające bezpieczeństwo ruchu na przejeździe
Jeżeli myśleliście, że na tym kończą się różnice w podejściu do infrastruktury na przejazdach kolejowych w Polsce i w Czechach, to jesteście w błędzie. Oprócz czerwonych świateł ostrzegawczych, które są znane kierowcom także z polskich przejazdów, istnieje tam także rozwiązanie, które nie jest stosowane u nas – białe, migające światło, które zwiększa płynność ruchu i bezpieczeństwo na przejeździe.
Dzięki niemu kierowca ma pewność, że może przejechać przez przejazd kolejowy z maksymalną prędkością 50 km\h. Jeżeli światło białe nie jest włączone i nie migają sygnalizatory czerwone, kierowca również może przejechać przez przejazd, jednak w takim wypadku musi samemu upewnić się, czy nie nadjeżdża pociąg.
Wkrótce czekają nas zmiany dot. przejazdów kolejowych. Jednak czy coś się realnie zmieni?
W tej chwili trwają prace nad nowelizacją przepisów, dotyczących przejazdów kolejowych w Polsce. Ciekawostką jest możliwość wprowadzenia trójbarwnego sygnalizatora S-1. Są to jednak jeszcze zmiany proponowane, a więc nie wiemy, czy wejdą w życie. W tej chwili jednak brak jest pomysłów, które miałyby zwiększyć bezpieczeństwo na przejazdach i zastosować rozwiązania zbliżone do tych, które są stosowane w Republice Czeskiej.