Powstaje serwis społecznościowy Trumpa na wzór Twittera. Czyżby były prezydent pozazdrościł sukcesu Albicli? Wydaje się, że akurat ten projekt faktycznie ma szansę powodzenia.
Serwis społecznościowy Trumpa
Powstaje serwis społecznościowy Donalda Trumpa na wzór Twittera. Taką informację podał Jason Miller – doradca byłego prezydenta USA – na antenie telewizji Fox News. Projekt ma być gotowy za około 2-3 miesiące. Powszechnie wiadomo, że między innymi facebookowe i twitterowe konta Donalda Trumpa zostały zablokowane w związku z rozprzestrzenianiem przez niego fałszywych informacji dotyczących ostatnich wyborów prezydenckich.
Wybory bowiem – według Donalda Trumpa – miały zostać sfałszowane. Tego rodzaju retoryka doprowadziła do tragicznego w skutkach zdarzenia. Zwolennicy Trumpa znaleźli się w Kapitolu, a raczej wtargnęli do niego, powodując zamieszki i zniszczenia. Administratorzy – argumentując swoje kontrowersyjne decyzje – zapewne stwierdzili, że bezpieczeństwo publiczne jest wartością ważniejszą, aniżeli umożliwienie (już teraz byłemu) prezydentowi USA wypowiadania się za pośrednictwem mediów społecznościowych.
Problematyka samego zbanowania Trumpa (z Twittera i Facebooka) jest jednak niejednoznacznie komentowana. W momencie blokowania kont był on urzędującym prezydentem USA, a szkodliwe głoszone treści były przez niektórych komentatorów uznawane za mieszczące się w granicach wolności słowa. Niemniej faktem jest, że zwolennicy Trumpa w zasadzie stracili możliwość śledzenia swojego idola.
Donald Trump zainwestuje w media społecznościowe
Zwolennicy Trumpa próbowali przenosić się na alternatywne portale, ale niejednokrotnie dochodziło do problemów ich dostępnością, a także – równolegle – trudno było dopatrzeć się jakiejś jednomyślności co do tego, na jaką platformę powinni przenieść się zwolennicy byłego prezydenta USA. Nie dziwne jest zatem takie posunięcie, że to sam Donald Trump tworzy platformę społecznościową. Po pierwsze, nikt go z niej nie usunie, po drugie zaś – Trump jest przede wszystkim przedsiębiorcą, którego kapitał zapewne pozwala na osiągnięcie sukcesu na tej płaszczyźnie.
Wydaje się, że ewentualny „Trumptter” – oficjalnej nazwy jeszcze nie ma, ta jest inwencją autora – miałby szansę powodzenia. W przeciwieństwie do rodzimej Albicli, która wydaje się być całkiem udanym projektem, ale parodii serwisu społecznościowego. Rodzimy odpowiednik Twittera – co nie jest zaskoczeniem – stał się w pierwszej kolejności zagłębiem papieży i testovironów, a nie platformą, z której ktokolwiek korzysta całkowicie nieironicznie.
Dlaczego wspominam o Albicli? Bo biorąc pod uwagę popularność Donalda Trumpa w Polsce możliwe jest, że jego projekt stanie się uniwersalną płaszczyzną do głoszenia konserwatywnych treści w sieci. Tak uniwersalną, że zachęci także polskich użytkowników. Oczywiście o ile zyska polską wersję językową.
Warto też zauważyć, że w tego rodzaju hermetycznych, jednoznacznie naznaczonych ideologicznie serwisach internetowych, raczej próżno szukać sporów światopoglądowych i pogłębionych dyskusji. A to może poskutkować równie szybkim odejściem bazy użytkowników, co ich napływem.