O różnych pomysłach na wyłudzenie pieniędzy od nieświadomych ludzi wielokrotnie pisaliśmy na Bezprawniku. Ale gdy zobaczyłem „ofertę” na sto tysięcy złotych firmowaną logotypem „SuperPrawniczka Pomysły na biznes”, to zdębiałem.
Na naiwności internautów próbował zarobić LexSuperior, na nieświadomości prawnej przedsiębiorców próbowali zarabiać oszuści prowadzący podróbki Centralnej Ewidencji Działalności Gospodarczej. Tego rodzaju podmioty kierowały z reguły wezwania do zapłaty opiewające na stosunkowo niewielkie, bo kilkusetzłotowe kwoty.
Dlatego nieco się zdumiałem, kiedy zobaczyłem innowacyjne podejście do tematu autorstwa pani Karoliny („doradcy prawno-podatkowego”), która po całej Polsce porozsyłała taką „ofertę”:
Niestety, pani Karolina źle wybrała adresatów pisma – zostały one skierowane do kancelarii prawnych. Ale nie trzeba być prawnikiem, by dostrzec, jak miernej jakości jest to dokument. Gdyby nie to, że skan takiego pisma otrzymaliśmy od wielu osób, to miałbym wręcz wątpliwości co do jego autentyczności. Nie chodzi tu nawet o nieznajomość gramatyki czy ortografii – choć czytanie powyższego pisma przyprawia o ból głowy.
SuperPrawniczka Pomysły na biznes – o co chodzi?
Nie jest też problemem sama kwota, wszak sto tysięcy złotych może być niewielką kwotą za jakiś rzeczywiście świetny „super pomysł na biznes”. Ciekawią mnie natomiast intencje autorki „oferty”. Zważywszy na treść paragrafu numer jeden, może tu chodzić o tzw. milczące przyjęcie oferty, określone w art. 682 kodeksu cywilnego?
Jeżeli przedsiębiorca otrzymał od osoby, z którą pozostaje w stałych stosunkach gospodarczych, ofertę zawarcia umowy w ramach swej działalności, brak niezwłocznej odpowiedzi poczytuje się za przyjęcie oferty.
Oczywiście, na gruncie takiego pisma – jeśli potraktujemy je poważnie, a chyba powinniśmy (zważywszy na ilość nadanych przez oferenta kopert – ile to znaczków pocztowych!) – nie ma mowy o skuteczności złożenia oferty, a jego adresaci nie powinni się obawiać wezwań do zapłaty na 6-cyfrowe kwoty – choćby z uwagi na brak pozostawania w „stałych stosunkach gospodarczych”.
Z drugiej strony, ilość błędów merytorycznych zawartych w tej jednostronicowej ofercie jest tak duża, jakby pisał ją prawniczy odpowiednik Jasia Fasoli:
- „brak oznaczenia terminu oznacza (…)” – po czym linijkę niżej zawarto precyzyjnie określony termin;
- „umowa kupna – sprzedaży” – polskie prawo zna umowę sprzedaży, nie kupna-sprzedaży;
- „sprzedaje luki w prawie…” – luki w prawie są albo ich nie ma, ale co najwyżej można sprzedać wiedzę o nich;
- „…i obejścia prawa” – nie polecamy nikomu podejmowania się prób łamania prawa, nawet za pomocą metod nabytych od doradców prawno-podatkowych;
- „kup u mnie ofertę” – ofertę można przyjąć, nie kupić;
- „rozliczenie (…) SD-3 darowizna” – jeśli nabywamy coś od kogoś w zamian za pieniądze, to nawet jeśli oficjalnie nazwiemy to darowizną (np. w ten sposób zatytułujemy umowę) , to w świetle prawa i tak mamy do czynienia z odpłatną umową np. o świadczenie usług czy umową sprzedaży.
O dziwo, jedna rzecz się zgadza: „SuperPrawniczka Pomysły na biznes” faktycznie jest znakiem chronionym i zarejestrowanym w urzędzie patentowym:
Jeśli dostaliście taką ofertę albo wezwanie do zapłaty, nie musicie się nim przejmować. Papier wszystko przyjmie (po to przecież wymyślono drukarki), ale skuteczność tego rodzaju pism pod względem prawnym jest zerowa.
Warto się natomiast pośmiać przy lekturze oferty, w końcu śmiech to zdrowie (o ile nie robimy nielegalnych pranków).