Być może ze sklepów znikną telewizory 8K i większość 4K, chyba że ich producenci się ogarną

Środowisko Technologie Dołącz do dyskusji
Być może ze sklepów znikną telewizory 8K i większość 4K, chyba że ich producenci się ogarną

Przygotowywane przez Komisję Europejską rozporządzenie może sprawić, że ze sklepów znikną telewizory 8K i większość 4K. Wszystko dlatego, że urządzenia te nie spełniają wyśrubowanych norm zużycia energii dla wyświetlaczy elektronicznych przewidzianych w projekcie. Nowe rozwiązania miałyby wejść w życie już od 1 marca przyszłego roku.

Unijni urzędnicy postanowili stworzyć przepisy w oderwaniu od rynkowej rzeczywistości. To nie może się dobrze skończyć

Zazwyczaj przytaczane przez wszelkiej maści eurosceptyków przykłady „absurdalnego unijnego prawa” w rzeczywistości mają głębsze uzasadnienie. Tak było przecież ze słynnym ślimakiem traktowanym przez przepisy jak ryba, czy marchewki uznawane za owoce. Trzeba jednak przyznać, że zdarzają się próby stworzenia prawa nie tylko oderwanego od rzeczywistości, ale też potencjalnie szkodliwego. Idealnym przykładem może być projekt rozporządzenia Komisji Europejskiej zawierającego normy zużycia energii dla wyświetlaczy elektronicznych.

Dzięki wejściu w życie tego jednego aktu prawnego może się okazać, że ze sklepów znikną wszystkie telewizory 8K i jakieś 70 proc. tych wykonanych w technologii 4K. Zagrożone są nawet telewizory oferujące standard HD. Powód jest dość prosty: wspomniane normy zużycia energii zostały tak wyśrubowane, że urządzenia te nie są w stanie ich spełnić. Jakby tego było mało, nowe przepisy mają wejść w życie już od 1 marca 2023 r. Tym samym producenci sprzętu właściwie nie mają szans zdążyć z dostosowaniem swoich produktów do postanowień przygotowywanych przepisów.

Unijny projekt o nazwie „Digitaleurope” stanowi tym samym bezpośrednie zagrożenie dla całej branży. Jej przedstawiciele zrzeszeni w Związku Cyfrowym Polska poprosili o interwencję ministra rozwoju i technologii Waldemara Budę.

Zwracamy się z prośbą o interwencję Pana Ministra w tej sprawie na forum europejskim w celu przeprowadzenia przez Komisję Europejską rzetelnego przeglądu rynku oraz urealnienia limitów EEI dla wyświetlaczy 8K i MicroLED

Z punktu widzenia polskich interesów gospodarczych telewizory 8K mają dość istotne znaczenie. W naszym kraju funkcjonuje 5 zakładów produkcyjnych, do tego należałoby doliczyć podwykonawców. Cała branża zatrudnia w Polsce ok. 30 tysięcy pracowników i produkuje sprzęt wart 36 miliardów złotych rocznie. Wejście w życie unijnego rozporządzenia zagroziłoby utrzymaniu się tych przedsiębiorstw na rynku.

Telewizory 8K rzeczywiście zużywają dużo prądu. Wciąż jednak można je porównywać z lodówką czy zmywarką

Przygotowywane rozporządzenie Komisji Europejskiej to także oczywiste szkody dla konsumentów. Być może telewizja w ostatnich latach traci na znaczeniu, jednak wciąż zdecydowana większość Polaków ma w domu przynajmniej jeden telewizor. Co więcej, urządzenia te są coraz częściej wykorzystywane do innych zastosowań niż oglądanie tradycyjnych programów telewizyjnych. Przykładem może być korzystanie z usług serwisów streamingowych, czy nawet wykorzystywanie telewizora wraz z konsolą do gier wideo.

Wysokiej jakości telewizory 8K czy 4K stają się szczególnie użyteczne właśnie do tych bardziej współczesnych zastosowań. Uchwalenie norm zużycia energii oderwanych od rzeczywistości rynkowych sprawi, że konsumenci nie będą w stanie legalnie kupić takich urządzeń. Trudno się spodziewać, by mieli być tym faktem zachwyceni, skoro w sklepach zastaną jedynie stare telewizory.

Telewizory 8K rzeczywiście potrafią zużywać mnóstwo prądu. Według danych opublikowanych na portalu Allegro.pl takie urządzenie potrafi kosztować nawet 230,3 zł za korzystanie z telewizora przez 1000 godzin, przy cenie 70 groszy za kWh. Nie sposób jednak nie zauważyć, że mało kto zostawia telewizor włączony bez przerwy. Normalne użytkowanie nowoczesnego telewizora czyni je porównywalnym z lodówką, piekarnikiem, czy płytą indukcyjną.

Dlatego tak drakońskie rozwiązania proponowane przez Komisję Europejską sprawiają wrażenie próby wylania dziecka z kąpielą. Unijni urzędnicy przy projektowaniu przepisów powinni w pierwszej kolejności uwzględnić rynkową rzeczywistość i realną możliwość dokonania zmian przez producentów. Pozostaje mieć nadzieję, że przedstawiciele państw członkowskich rzeczywiście podejmą się w tej sprawie interwencji.