Rząd szykuje zaostrzenie badań technicznych pojazdów. Stacje chcą, by kierowcy płacili więcej

Moto Dołącz do dyskusji
Rząd szykuje zaostrzenie badań technicznych pojazdów. Stacje chcą, by kierowcy płacili więcej

Regularne badania techniczne pojazdów są obowiązkowe. Dla kierowców to dodatkowy koszt, choć nikt nie ma chyba wątpliwości, że sprawdzenie sprawności auta raz na jakiś czas jest po prostu konieczne. Teraz jednak rządzący chcą wprowadzić zaostrzenie badań technicznych pojazdów. Właściciele stacji diagnostycznych protestują – i domagają się podwyżki stawek za badania.

Zaostrzenie badań technicznych pojazdów

Według niektórych kierowców już obecne zasady badań technicznych są „rygorystyczne”. Kierowca, który nie ma w dowodzie rejestracyjnym aktualnej pieczątki ze stacji kontroli pojazdów o pozytywnie zakończonym badaniu technicznym, musi liczyć się z karą – i to nawet w wysokości 5000 zł. Okazuje się jednak, że możliwe jest dalsze zaostrzenie badań technicznych pojazdów. Projekt rozporządzenia Ministerstwa Infrastruktury ma wejść w życie już pod koniec września. Rządzący twierdzą przy tym, że zmiana przepisów jest podyktowana koniecznością dostosowania polskiego prawa do unijnego.

Co zatem się zmieni? Jak przypomina „Fakt”, obowiązkowe stanie się na przykład sprawdzenie działania ogólnoeuropejskiego systemu szybkiego powiadomiania eCall w samochodach wyprodukowanych po 31 marca 2018 r. O ile sam system wydaje się użyteczny, o tyle jednak problem polega na tym, że stacje kontroli pojazdów po prostu nie dysponują odpowiednią technologią do sprawdzenia, czy system działa poprawnie. Jak twierdzi Marcin Barankiewicz, prezes Polskiej Izby Stacji Kontroli Pojazdów, w przypadku użycia interfejsu elektronicznego konieczne jest użycie oprogramowania obsługującego pojazdy konkretnych marek. Takie oprogramowanie z kolei nie jest po prostu dostępne dla wszystkich stacji, a jedynie dla autoryzowanych stacji ASSO.

Sprawdzanie systemu eCall to oczywiście tylko jeden z problemów, jakie przyniesie zaostrzenie badań technicznych pojazdów. Na przykład stacje miałyby również badać, czy w silniku dokonano przeróbek lub czy zmodyfikowano oprogramowanie sterujące jego pracą. To, że stacje co do zasady nie dysponują odpowiednimi urządzeniami, pozwalającymi stwierdzić takie naruszenia, wydaje się nie być problemem dla resortu.

Co ciekawe, po wejściu przepisów w życie, stacje miałyby również weryfikować sprawność elementów instalacji sanitarnych i oprzyrządowania do przygotowania posiłków w pojazdach do tego przystosowanych. Tym samym rządzący chcą, by na stacjach sprawdzano również… foodtrucki czy kampery.

Stacje chcą wzrotu opłat za badania techniczne

Nie powinno zatem dziwić, że w obliczu nowych obowiązków stacje domagają się wyższych opłat za badania techniczne. Za badanie techniczne auta osobowego obecnie płaci się 99 zł. Diagności chcieliby jednak, by opłata ta wzrosła do 150 zł, a przy autach zasilanych LPG – aż do 200 zł.

Być może resort faktycznie przychyli się do żądania diagnostów, ponieważ stawki za badania techniczne nie zmieniły się od dawna. W dobie rosnących cen paliwa, produktów i usług to byłaby jednak kolejna zła informacja dla kierowców.