ZUS kwestionuje tytuł do ubezpieczenia i wynagrodzenie pracowników. Pojawiają się wątpliwości, czy na słusznych podstawach
Posłowie KO postanowili zwrócić się z interpelacją do Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej w kwestii uprawnień ZUS-u. Chodzi o to, że ZUS coraz częściej kwestionuje tytuł do ubezpieczenia także na podstawie wykształcenia i doświadczenia pracownika na danym stanowisku. Konsekwencją bywa albo odebranie prawa do świadczeń, albo obniżenie wymiaru zasiłku. Posłowie zwrócili w interpelacji uwagę na fakt, że w niektórych przypadkach Zakład wręcz ingeruje w decyzję pracodawcy o zatrudnieniu pracownika. Jakby tego było mało, ZUS ma też czasem kwestionować wysokość wynagrodzenia pobieranego przez pracownika. W związku z pojawiającymi się wątpliwościami posłowie zapytali więc, czy na pewno kwestionowanie wykształcenia i doświadczenia pracowników, a także ingerencja w wysokość wynagrodzeń jest kompetencją Zakładu.
Interesująca jest odpowiedź ministerstwa na interpelację. Można w niej przeczytać, że ZUS ma prawo do stwierdzania i ustalania obowiązku ubezpieczeń społecznych czy ustalania prawa do świadczeń. Jest to oczywiście prawda - co można sprawdzić w przepisach ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych.
Co ZUS może zdaniem ministerstwa?
Następnie ministerstwo stwierdza, że ZUS może w tym celu dokonywać kontroli płatników składek - czyli weryfikowania tytułu do ubezpieczenia osoby do niego zgłoszonej. W tym celu Zakład może na przykład zbadać fakt zawarcia umowy o pracę i jej ważność w świetle obowiązujących przepisów. Ministerstwo w interpelacji stwierdza również, że do wyłączenia danej osoby z ubezpieczeń społecznych dochodzi na przykład w sytuacjach, gdy w wyniku kontroli wyjdzie na jaw, że umowa o pracę została zawarta w celu obejścia przepisów, "dla pozoru", czy w niezgodzie z zasadami współżycia społecznego. Co jednak najciekawsze - i co nawiązuje wprost do pytań posłów - ministerstwo stwierdziło również, że ZUS może też weryfikować więcej kwestii, niż tylko zasadność zawarcia umowy. Zdaniem resortu chodzi na przykład o sytuacje, gdy na dane stanowisko potrzebny jest pracownik z odpowiednim wykształceniem doświadczeniem zawodowym - a pracodawca zatrudnia osobę, która tych kwalifikacji nie ma. Jak dodaje ministerstwo, ZUS może też wymagać od pracodawcy, by ten wykazał potrzebę zatrudnienia jakiegoś pracownika.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Jakby tego było mało, ministerstwo podkreśla też, że ZUS faktycznie może badać ważność postanowień umów o pracę w zakresie wynagrodzenia pracowników. Zakład ma analizować wtedy siatkę wynagrodzeń w danej firmie, ale także zakres obowiązków na danym stanowisku czy nawet ogólną kondycję finansową pracodawcy.
ZUS ma głównie interesować to, czy wynagrodzenie nie zostało zawyżone
"DGP" zwrócił się do ZUS-u z prośbą o komentarz w sprawie odpowiedzi ministerstwa na interpelację poselską. Jak tłumaczy dla DGP rzecznik ZUS, Paweł Żebrowski, Zakład faktycznie ma weryfikować zarówno to, czy zatrudnienie nie jest fikcyjne jak i to, czy wynagrodzenie nie zostało sztucznie zawyżone - tak, by ubezpieczony otrzymał później wyższy zasiłek (np. macierzyński). Rzecznik przytoczył też historię asystentki zarządu zatrudnionej w jednej ze spółek IT. Jej pensja miała być wyższa niż wynagrodzenie wiceprezesa. ZUS wszczął w tej sprawie kontrolę. Pracodawca miał nie być w stanie wykazać, że pracowniczka ma kwalifikacje lub umiejętności, które pozwalałaby na otrzymywanie przez nią tak wysokiego wynagrodzenia. Zakład uznał zatem, że pensja była sztucznie zawyżona - zwłaszcza, że niedługo po zatrudnieniu pracowniczka poszła na urlop macierzyński, a firma nie zatrudniła nikogo na jej miejsce. Dla ZUS-u stanowi to problem, bo prawdopodobnie była to próba zawyżenia wymiaru zasiłku macierzyńskiego.
Pytanie brzmi, czy ZUS to, że ZUS kwestionuje wynagrodzenie pracowników czy ich kwalifikacje faktycznie powinno być domeną Zakładu
Z jednej strony tłumaczenia ministerstwa i rzecznika ZUS wydają się zrozumiałe. Niektórzy pracodawcy faktycznie dopuszczają się fikcyjnego zatrudnienia czy zawyżania pensji po to, by pracownik otrzymał później wyższy zasiłek. Z drugiej strony jednak taka ingerencja - i ocenianie przez ZUS, czy wykształcenie i kwalifikacje pracownika są "wystarczające" to dla wielu ekspertów nadużycie. Z nimi zgodzi się też prawdopodobnie większość pracodawców. Ogranicza to bowiem w pewnym stopniu autonomię ich decyzji o wynagrodzeniach pracowników.
Możliwe jednak, że zamiast ograniczenia kompetencji ZUS w sprawie kontroli zasiłków (i nie tylko), kompetencje te zostaną wręcz poszerzone. Na przykład w ramach jednego z projektów ZUS miałby otrzymać szerszy dostęp do danych obywateli i uprawnienia typowe dla służb czy policji. To z kolei może już wzbudzać uzasadniony niepokój obywateli.