Minister sportu ma pomysł na to co zrobić, by więcej uczniów chodziło na lekcje wychowania fizycznego. Ten pomysł to zwolnienia z WF tylko od specjalistów, orzekających w danej dziedzinie medycyny. Problem w tym, że w Polsce, aby dostać się do takiego specjalisty, często trzeba czekać wiele miesięcy w kolejce. No chyba, że się zapłaci.
Zwolnienia z WF tylko od specjalistów
Kamil Bortniczuk swoim nowym pomysłem podzielił się dziś na antenie radia RMF FM. Szef resortu sportu zapowiedział istotną zmianę w udzielaniu dłuższych, co najmniej semestralnych, zwolnień od lekcji wychowania fizycznego. Dziś może je wystawiać każdy lekarz, również ten rodzinny. Zdaniem Bortniczuka skutkiem tego jest to, że nawet 30% uczniów nie uczęszcza na lekcje WF-u. Dlatego już wkrótce jedynym ważnym zwolnieniem będzie to wystawione przez lekarza specjalistę. Który potwierdzi u danego dziecka/nastolatka przypadłość na tyle istotną, że wyklucza ona udział w sportowych zajęciach w szkole.
https://twitter.com/Rozmowa_RMF/status/1549011645883613186?s=20&t=3_dweqCbkBp-fkHp7yINlQ
Minister sportu chce też od 1 września 2022 roku, na razie pilotażowo w dwóch województwach – lubelskim i opolskim – wprowadzić Narodową Bazę Talentów. – W jej ramach każdy nauczyciel będzie zobowiązany do przeprowadzenia szeregu testów w każdym semestrze, które po pierwsze pozwolą na wyłonienie talentów, a po drugie będą świetnym narzędziem do nadzorowania tego ile dzieciaków uczęszcza na WF – mówił dziś w RMF FM Kamil Bortniczuk. Dodając, że w ten sposób prowadzona będzie też walka rządu z otyłością, bo uczniowie będą ważeni i będzie notowany ich wskaźnik BMI.
Do specjalisty wcale nie jest łatwo się dostać
Bardzo trafnie wypowiedź Kamila Bortniczuka skomentował dziennikarz Onetu Janusz Schwertner, który specjalizuje się w tematach związanych z psychiatrią dziecięcą:
Służę informacjami o możliwym czasie oczekiwania na psychiatrę dziecięcego na NFZ w naszym kraju. Zwolnienia do liceum trzeba będzie załatwiać sobie w podstawówce.
No właśnie, bo o ile sam pomysł Bortniczuka nie jest co do zasady zły, to ważne jest, by osadzić go w rzeczywistości. A ta kolorowa nie jest, szczególnie jeśli mówimy o rodzinie, której nie stać na wizytę w prywatnym gabinecie. Kolejki do lekarzy specjalistów to w Polsce problem od lat, którego nie udaje się rozwiązać żadnym rządom. Kryzys w służbie zdrowia związany z pandemią Covid-19 jeszcze pogorszył sytuację, bo przez długi czas medycy w ogóle nie mogli przyjmować pacjentów. I jak w takiej sytuacji wprowadzać tak dużą zmianę dotyczącą zwolnień z lekcji wychowania fizycznego?
Jest oczywiste, że w przypadku przewlekłych albo ciężkich chorób z takim zwolnieniem nie będzie raczej problemów. Ale co mają powiedzieć rodzice dzieci, u których zachodzi podejrzenie schorzenia, a na diagnozę muszą czekać miesiącami, bo kolejki długie, a na prywatną wizytę ich nie stać? To realia wielu polskich rodzin, które zostaną dotknięte proponowaną przez szefa resortu zmianą. Nie mówiąc już o tym jak w tym kontekście dziwnie, a wręcz groźnie, brzmi pomysł z Narodową Bazą Talentów. Bo ze słów ministra wynika, że będzie się tam wyszukiwało nie tylko talenty, ale też antytalenty. Czy rząd ma pomysł co konstruktywnego, i niekrzywdzącego, zrobić z danymi dotyczącymi np. nadwagi u ucznia? Póki co nikt niczego takiego nie przedstawił.
I jeszcze jedno – żeby zachęcić uczniów do chodzenia na lekcje wychowania fizycznego, dobrze jest móc im zagwarantować, że te zajęcia będą odbywać się w cywilizowanych warunkach. Premier Morawiecki zapowiedział rzecz jasna niedawno budowę tysiąca hal sportowych. Ale wszyscy wiemy, jak wiele z jego obietnic udaje mu się spełniać…