1. Nakaz jazdy z włączonymi światłami mijania przez cały rok
Jeśli jesteś młodym kierowcą, to możesz nie pamiętać, ale jeszcze kilkanaście lat temu nie było obowiązku jazdy z włączonymi światłami mijania. Te należało włączyć jedynie w przypadku kiepskich warunków atmosferycznych, o zmierzchu i w okresie jesienno-zimowym, tj. od października do marca. W tych miesiącach obligatoryjnie niezależnie od pory dnia i panującej aury.
Nakaz jazdy na włączonych światłach zaczął obowiązywać od 17 kwietnia 2007 roku, a więc w 2006 mieliśmy ostatnią wiosnę i lato bez konieczności jazdy ze światłami mijania 24 godz. na dobę. Pamiętam, że w międzyczasie robiłem kurs prawa jazdy - zaczynałem jeszcze na starych przepisach, a kończyłem na nowych. Instruktor przestrzegał, żeby na egzaminie nie zapominać o włączeniu świateł, zanim wbije się pierwszy bieg.
Pamiętam również, że zmiany te wywołały niemałe kontrowersje. Pomysłodawcy nowych przepisów twierdzili, że poprawi to bezpieczeństwo na polskich drogach, ale ich oponenci byli innego zdania. Argumentowali, że niepotrzebnie marnujemy żarówki samochodowe, które trzeba częściej wymieniać, a w dodatku narażamy się na nieco większe średnie spalania paliwa.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 19,91%
Osobiście wydaje mi się, że włączone światła mijania w czerwcu czy w lipcu za dnia bardziej oślepiają innych, niż pomagają. Wyjściem pośrednim było wprowadzenie obowiązkowych świateł do jazdy dziennej w samochodach osobowych, ale te są montowane tylko w rocznikach 2011 i młodszych. Nie brakuje oczywiście customowych LED-ów w starszych modelach, ale nie wszystkie spełniają odpowiednie normy i certyfikacje.
2. Wprowadzenie pierwszeństwa dla pieszych
To chyba budząca największe kontrowersje nowelizacja Prawa o ruchu drogowym w ostatnich latach. Od 1 czerwca 2021 roku piesi zyskali pierwszeństwo na przejściach dla pieszych (choć istnieją od tego nieliczne wyjątki). Dotychczas kierujący pojazdami musieli ustąpić pierwszeństwa tylko tym, którzy już znajdowali się na "zebrze", ale w myśl nowych przepisów, kierowcy muszą także ustępować pieszym, którzy dopiero chcą wejść na jezdnie. I właśnie w tym tkwią największe kontrowersje.
Nie zawsze wiadomo bowiem, czy pieszy ma zamiar przejść na drugą stronę, czy tylko stoi przy krawężniku i przykładowo rozmawia przez telefon (nawiasem mówiąc, pieszy nie może wchodzić na pasy z telefonem przy uchu, co i tak jest nagminnie łamane). Zwolennicy nowych przepisów uważają, że zapisy są klarowne i nieważne od intencji pieszego, to kierowca ma obowiązek zachować szczególną ostrożność w obrębie pasów dla przejść dla pieszych. Problem w tym, że także oni mają ten sam obowiązek i zasada spojrzenia w lewo, prawo, znowu lewo i po wkroczeniu na jezdnię ponownie w prawo wciąż powinna obowiązywać.
Osobiście sam nie wchodzę "na pewniaka" na przejście dla pieszych, lecz upewniam się, czy kierowca mnie widzi i zwalnia. Kontakt wzrokowy może tu mieć kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa. Tymczasem jako kierowca muszę co chwilę zwalniać przed pasami, bo nigdy nie wiadomo, czy ktoś nagle na nie nie wyskoczy. I tu ustawodawca dał według mnie ciała, bo przed wprowadzeniem takich gwałtownych zmian powinien wcześniej miesiącami informować w mass mediach o nadchodzących nowościach i obowiązkach nie tylko kierujących, ale i pieszych. Może i w pierwszych 2 latach statystyki potrąceń zmalały, ale ile miało miejsce niepotrzebnych i tragicznych wydarzeń, w których pieszy nagle wtargnął na jezdnię?
Wtargnął, bo usłyszał w telewizji, że ma bezwzględne pierwszeństwo i kilkutonowy pojazd musi się zatrzymać w miejscu i to w ułamku sekundy. Niestety zasady fizyki są nieubłagane, a z tej samej TV nie dowiedział się, że wciąż ma zachowywać szczególną ostrożność.
3. Rewolucja hulajnóg elektrycznych
Dla jednych wszędobylskie hulajnogi elektryczne to znak naszych czasów i pewien powiew świeżości, dla innych zaś istna plaga. I to nie tylko na chodnikach, ale i ulicach.
20 maja 2021 roku wprowadzono przepisy regulujące poruszanie się na hulajnogach elektrycznych. W myśl tych przepisów osoba kierująca taki wehikuł jest wręcz zobowiązania do korzystania z jedni, ale tylko w przypadku zaistnienia szczególnych warunków. Generalnie problem hulajnóg elektrycznych nie jest jeszcze rozwiązany, ale rządzący pracują obecnie nad kolejnymi zmianami w prawie. Oby nieszczelne i nielogiczne przepisy sprzed 4 lat zostały poprawione. W sumie to w tym przypadku największym problemem nie jest chyba prawo, a nieodpowiedzialne korzystanie z hulajnóg, zwłaszcza przez młodzież.
Podobnie jak spory odsetek kierowców i pieszych, także osoby na hulajnogach nie wykazują wyobraźni i zdrowego rozsądku: szybka, niebezpieczna jazda bez kasku i pasażerem na gapę to tylko część przewinień. Niestety często doprowadza to do zdarzeń drogowych, a przecież nie ma obowiązku - jak w przypadku rowerzystów - posiadania ubezpieczenia OC na hulajnogę elektryczną, co może doprowadzać do kolejnych problemów.