Czy korzystasz z tego samego komputera, którego używałeś w 2013 roku? Prawdopodobnie nie, ale policja i tak może Ci go zabrać w związku z podejrzeniem, że przed laty ktoś udostępniał film „Drogówka” z adresu IP powiązanego z Tobą. Do takich zatrzymań właśnie dochodzi w Tychach, a kto wie gdzie jeszcze może dojść?
Zatrzymania w Tychach
Przedwczoraj pewną osobę w Tychach odwiedziła policja i zabrała jej komputer. Miało to związek z rzekomym udostępnianiem przez tę osobę filmu „Drogówka” w roku 2013, czyli niemal przed czterema laty. Policjanci wspomnieli, że 200-300 osób miało podobne wizyty i zabrano sprzęt nie patrząc na rozstrzał czasowy miedzy zabraniem sprzętu a rzekomym naruszeniem.
Wczoraj wiedziałem o tych zatrzymaniach tylko ze swoich źródeł. Dziś fakt ich dokonania potwierdziła w odpowiedzi na moje pytania sierż.szt. mgr Agnieszka Semik z wydziału prewencji KMP w Tychach. Pani sierżant powiedziała tylko tyle, że funkcjonariusze Komendy Miejskiej Policji w Tychach „prowadzą czynności w przedmiotowym zakresie na zlecenie Prokuratury Rejonowej w Tychach”.
Niestety Agnieszka Semik nie chciała nam ujawnić więcej informacji na temat postępowania. Dodatkowe pytania skierowaliśmy do Prokuratury Rejonowej w Tychach. Prokurator nie był w stanie udzielić nam wszystkich odpowiedzi natychmiast, zatem przesłaliśmy e-mail z wykazem pytań i czekamy na obszerniejszą odpowiedź. W czasie rozmowy telefonicznej usłyszeliśmy, że zatrzymania tak naprawdę prowadzone są ciągle, od mniej więcej roku.
Już samo zatrzymywanie komputerów w związku z udostępnieniami sprzed niemal 4 lat jest absurdalne. Należy jednak dodać, że ta konkretna sprawa ma drugie dno.
„Drogówka” i antypiracki biznes Artura G
Pod koniec sierpnia pisałem o tym, że przed adwokackim Sądem Dyscyplinarnym stanie adwokat Artur G. Ten, który od roku 2014 masowo rozsyłał do internautów wezwania do zapłaty w związku z udostępnianiem filmów przez BitTorrenta. Część wezwań dotyczyła właśnie „Drogówki”. Kancelaria Artura G. złożyła do prokuratury zawiadomienie o udostępnianiu filmów przez BitTorrenta, a następnie uzyskała z akt postępowania dane osobowe internautów, na których wskazywały adresy IP (co wcale nie oznacza, że te osoby udostępniały filmy). Nie czekając na finał postępowań kancelaria zaczęła masowo rozsyłać pisma z wezwaniami do zapłaty. Pisma sugerowały, że odbiorcy mieli status osób podejrzanych, podczas gdy w rzeczywistości byli świadkami. To właśnie sprawiło, że Artur G. musi się tłumaczyć przed Sądem Dyscyplinarnym.
Dotychczas przed Sądem Dyscyplinarnym odbyła się jedna rozprawa (13 listopada). Rzecznik Okręgowej Rady Adwokackiej dał mi wyraźnie do zrozumienia, że rozstrzygnięcie nie nastąpi szybko, bo w sprawie jest ok. 80 osób pokrzywdzonych.
Policja zabiera komputery w związku z pobieraniem Drogówki
Artur G. liczył na to, że tysiące osób wystraszą się pism i zapłacą po kilkaset złotych za „ugodę”. Jego sposób działania w pewnym stopniu przypominał to, co robiła spółka Lex Superior. Postępowania karne przeciwko „piratom” zostały uruchomione instrumentalnie, po to aby pozyskać dane osobowe i zacząć rozsyłać pisma.
Najnowsze zatrzymania mają związek właśnie z postępowaniami wszczętymi w celu uzyskania danych osobowych do wysyłki pism. Podobne zatrzymania komputerów miały miejsce wcześniej w Częstochowie i pisaliśmy o ich efektach. Prokuratura przyznała, że nie na wszystkich komputerach znaleziono dowody piractwa. To było do przewidzenia, ale ludzie i tak zostali pozbawieni sprzętu.
Jeszcze wcześniej doszło do masowych zatrzymań sprzętu w Szczecinie (w związku z innym filmem) i organy ścigania ostro za to krytykowano. Później wyszło na jaw, że nawet Prokuratura Krajowa była przeciwna masowemu odbieraniu komputerów na podstawie marnej poszlaki, jaką jest adres IP. Wydawało się, że szaleństwo z zatrzymaniem sprzętu mamy już za sobą, ale niestety, to szaleństwo nadal trwa.
Głęboki absurd
Nie twierdzę, że piractwa nie należy ścigać. Mam jednak bardzo mieszane uczucia obserwując zatrzymania sprzętu dokonywane po długim czasie, na podstawie marnych dowodów i w ramach spraw, które tak naprawdę były tylko elementem copyright trollingu (to zjawisko zaczyna być opisywane w fachowej literaturze prawniczej).
Pragnę przypomnieć wszystkim prokuratorom, że w dzisiejszych czasach zabranie człowiekowi komputera nie jest tylko zabraniem zabawki. Nagłe odebranie komuś komputera oznacza odebranie dostępu do pieniędzy, ważnych kontaktów, ważnych informacji, czasem nawet jest pozbawieniem możliwości świadczenia pracy! Temat ten poruszono w Sejmie na posiedzeniu Komisji Cyfryzacji, Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii. Nawet poseł Liroy-Marzec, będący bądź co bądź twórcą przyznał, iż takie zatrzymania są pochopne i krzywdzące. Przedstawiciele Prokuratury Krajowej też przyznawali, że są świadomi problemu. I co z tego, skoro mamy kolejne zatrzymania?
Postaramy się uzyskać w tej sprawie także opinię Prokuratury Krajowej. Możliwe, że będziemy aktualizować ten tekst.
—
Jeśli masz jakieś ciekawe informacje do przekazania w tym temacie, skontaktuj się z autorem – marcin.maj@bezprawnik.pl