Kredyt hipoteczny to teoretycznie zobowiązanie długoterminowe – najczęściej zaciągane są na 25-30 lat. Nie oznacza to jednak wcale, że kredytobiorcy spłacają kredyt dopiero po kilkudziesięciu latach. Rzeczywisty przeciętny czas spłaty zobowiązania wynosi ok. 13 lat, ponieważ wiele osób decyduje się na wcześniejszą spłatę kredytu. Takie rozwiązanie jest oczywiście korzystne dla kredytobiorcy – ale niekoniecznie dla banku. I, jak się okazuje, dla pozostałych klientów.
Wcześniejsza spłata kredytu jednym z powodów droższych zobowiązań
Kredytobiorcy mają możliwość wcześniejszego spłacenia zobowiązania – czy to poprzez jednorazową spłatę, czy poprzez regularne nadpłaty. Zazwyczaj przez pierwsze trzy lata po zaciągnięciu zobowiązania wiąże się to z dodatkową opłatą.
Nie da się jednak ukryć, że o ile wcześniejsza spłata to korzyść dla kredytobiorcy (który ponosi niższe koszty kredytowe), o tyle już dla banku – niekoniecznie. I o ile to akurat wydaje się oczywiste, o tyle już ciekawszy może być fakt, że na wcześniej spłacane zobowiązania „składają się” pozostali klienci – w tym osoby, które dopiero planują wzięcie kredytu. Jak komentuje Agnieszka Wachnicka wiceprezeską Związku Banków Polskich w wywiadzie z money.pl na temat m.in. kredytów,
Jednym z problemów jest brak odpowiednich przepisów dotyczących wcześniejszej spłaty kredytu. Obecnie każdy klient niejako dopłaca do tego, że ktoś inny spłaca swój kredyt przed terminem, ponieważ bank nie ma możliwości odzyskania kosztów zabezpieczeń. To skutek błędnego wdrożenia unijnej dyrektywy do polskiego prawa, który przekłada się na wyższy koszt finansowania dla wszystkich.
Wachnicka dodaje, że w państwach zachodnich częstą praktyką jest konieczność zapłaty rekompensaty przez klienta, który decyduje się na „wyjście” z umowy przed czasem. Wiceprezeską ZBP uważa, że sektor bankowy potrzebuje jasnych i przejrzystych zasad wyliczania rekompensaty; dzięki temu klient wiedziałby, ile zapłaci za wcześniejszą spłatę zobowiązania. Jak twierdzi Wachnicka, gdyby takie regulacje istniały, kredyty mogłyby być tańsze; wiceprezesce ZBP najprawdopodobniej chodzi w tym przypadku m.in. o większą przewidywalność dla całego sektora. Ewentualnie o to, by warunki umowy kredytowej były skonstruowane w taki sposób, by kredytobiorcom po prostu nie opłacało się spłacać zobowiązania przed czasem. W takiej sytuacji łatwo wyobrazić sobie, że gdyby wcześniejsza spłata kredytu była zjawiskiem marginalnym, to warunki umowy kredytowej mogłyby być korzystniejsze.
Kredyty hipoteczne mogą być w przyszłości droższe
Uwagę powinna zwrócić jeszcze jedna kwestia poruszona w wywiadzie. Wachnicka zwraca uwagę, że na horyzoncie jest „kolejny problem”:
Chodzi o wymóg Wskaźnika Finansowania Długoterminowego, by 40 proc. portfela kredytów mieszkaniowych było finansowane emisją papierów dłużnych. Problem w tym, że emisja takich instrumentów jest droższa niż oprocentowanie depozytów, z których dziś finansowane są hipoteki.
Wiceprezeska ZBP daje tym samym do zrozumienia, że kredyty hipoteczne mogą być w przyszłości jeszcze droższe.