Prywatna korespondencja musi pozostać prywatna. Nawet jeśli podasz komuś swoje hasło, nie może czytać Twoich rozmów.
Przeglądając Facebooka często zdarza mi się zobaczyć wpis żartownisia, który skorzystał z tego, że osoba użytkująca jego komputer nie wylogowała się ze swojego konta w portalu społecznościowym. To co prawda niegroźny żart, jednak może naruszać prawo. Podobnie jak czytanie prywatnej korespondencji.
Mogłoby się zdawać, że jeżeli ktoś da nam login (najczęściej jest nim adres e-mail) oraz hasło dostępowe, udziela nam pozwolenia m.in. na odczytywanie prywatnych wiadomości czy szczegółowych informacji o koncie. Tak jednak nie jest. Nawet będąc w posiadaniu danych dostępowych do cudzego profilu, nie możemy naruszać prywatności. Potwierdza to wyrok sądu.
Jedną ze spraw, które wskazują na legalność działań w dzisiejszej, cyfrowej rzeczywistości, jest ta którą przybliżyła na swoich łamach Rzeczpospolita. Para osób, mająca wspólne dziecko, ustalała między sobą zakres władzy rodzicielskiej. Konkretnie, kobieta chciała całkowicie pozbawić jej byłego partnera. Skorzystała z tego, że wcześniej podał jej on hasło do swojego konta na Facebooku. Wydrukowała jego rozmowy z innymi znajomymi, a później przedstawiła w sądzie jako dowód na to, że nie prowadzi się dobrze i nie powinien sprawować władzy nad dzieckiem.
Sąd nie przyjął argumentów wynikających z prywatnych wiadomości. Co więcej, ojciec dziecka oskarżył byłą partnerkę o bezprawne czytanie jego korespondencji. O dokonaniu czynu zabronionego stanowić miał art. 267 kodeksu karnego:
Art. 267. § 1. Kto bez uprawnienia uzyskuje dostęp do informacji dla niego nieprzeznaczonej, otwierając zamknięte pismo, podłączając się do sieci telekomunikacyjnej lub przełamując albo omijając elektroniczne, magnetyczne, informatyczne lub inne szczególne jej zabezpieczenie, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Sąd Rejonowy w Białymstoku przyznał mężczyźnie rację. Kobieta, mimo znajomości hasła, nie miała prawa zapoznawać się z informacjami, które nie były udostępnione do widoku publicznego. Wyjaśniono, że analogicznie, osoba posiadająca klucz do cudzej skrzynki na listy, nie może ich otwierać i czytać ich treści.
Choć za wskazany czyn przewiduje się karę grzywny lub nawet ograniczenia wolności, kobieta uniknęła kary. Sąd wziął pod uwagę to, że czynu dokonała w dobrej wierze (z troski o dziecko), a także że nie była wcześniej karana. Dodatkowo, naruszone dobro osobiste było cenne, ale nie wyrządzono nieodwracalnych szkód. W związku z tym, wyznaczono jedynie okres próbny jednego roku, a także nakazano zapłatę kosztów sądowych w wysokości 613,49 zł.
Na ten przypadek warto zwrócić uwagę. Jeżeli np. prowadzimy fanpage serwisu, możemy w przypadku braku dostępu do sieci prosić znajomego, żeby wszedł na nasze konto i opublikował za naszą zgodą pewne treści. Gdyby jednak chciał nadużyć udzielonego dostępu i czytać nasze wiadomości, poza jego sumieniem chronią nas dodatkowo przepisy.
Ktoś naruszył Twoją prywatność w sieci, potrzebujesz pomocy prawnika? Z redakcją Bezprawnik.pl współpracuje zespół prawników specjalizujących się w poszczególnych dziedzinach, który solidnie, szybko i tanio pomoże rozwiązać Twój problem. Opisz go pod adresem e-mailowym kontakt@bezprawnik.pl, a otrzymasz bezpłatną wycenę rozwiązania sprawy.
Fot. tytułowa: shutterstock.com