Solidny wzrost i rekordowy deficyt. Dwa oblicza polskiej gospodarki
Na pierwszy rzut oka, sytuacja makroekonomiczna w Polsce wygląda obiecująco. Prognozy NBP wskazują na wyraźne przyspieszenie wzrostu gospodarczego w najbliższych dwóch latach, a inflacja, po spadku do 2,8 proc. w sierpniu, ma pozostać pod kontrolą, co stwarza przestrzeń do dalszych obniżek stóp procentowych przez RPP. Jak jednak zwraca uwagę bankier.pl, zdaniem analityków towarzystwa obraz ten jest niepełny.
Jak komentuje Fryderyk Krawczyk, dyrektor inwestycyjny VIG / C-Quadrat TFI,
Wzrost w głównej mierze opiera się na konsumpcji. To jedyny silnik, który de facto działa. Brakuje drugiego silnika, czyli inwestycji, i to mimo odblokowania środków z KPO
Przez to z kolei polska gospodarka może być bardziej podatna na wahania koniunktury.
Sprawdź polecane oferty
Nawet 1200 zł w tym 300 zł na Mikołajki
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYRRSO 19,91%
Znacznie większym zmartwieniem jest jednak stan finansów publicznych. Planowany na ten rok deficyt sięga 7,3 proc. PKB, a w 2026 r. ma wynieść 6,5 proc. PKB. Jak podkreśla Krawczyk, poziom deficytu - biorąc pod uwagę pozytywną sytuację gospodarczą kraju - wydaje się nieadekwatny.
Konsekwencją tak wysokiego deficytu jest z kolei gwałtowny wzrost długu publicznego, który według metodologii unijnej przekroczył już próg 60 proc. i, jak prognozują eksperci, do 2028 r. może osiągnąć poziom 75 proc. PKB.
Pułapka na rynku obligacji. Dlaczego obniżki stóp mogą nie wystarczyć?
Problemy fiskalne państwa mogą mieć bezpośrednie i negatywne przełożenie na rynek finansowy, zwłaszcza dla posiadaczy obligacji długoterminowych. W teorii cykl obniżek stóp procentowych przez bank centralny powinien prowadzić do wzrostu cen obligacji. W praktyce jednak, jak pokazuje historia, nie zawsze tak jest.
Jak komentuje Krawczyk,
Okazuje się, że często sam cykl obniżek stóp nie wystarcza do tego, żeby obligacje długoterminowe zyskiwały
Podaje przy tym przykłady lat, w których mimo cięć stóp zyski z długoterminowych papierów skarbowych były znikome.
Dlaczego tak się dzieje? Kluczowym pojęciem jest tzw. zwana premia terminowa, czyli dodatkowe oprocentowanie, jakiego inwestorzy żądają za ryzyko związane z posiadaniem obligacji o długim terminie do wykupu. W sytuacji, gdy państwo ma wysoki deficyt i ogromne potrzeby pożyczkowe (w przypadku Polski zbliżające się do 700 mld zł rocznie), musi ono oferować nowo emitowane obligacje z wyższym oprocentowaniem, aby przyciągnąć kapitał. To z kolei podnosi ogólny poziom rentowności na rynku i sprawia, że premia terminowa rośnie.
Jak wskazują eksperci, wzrost tej premii może w całości zniwelować pozytywny efekt obniżek stóp procentowych. W efekcie, mimo że RPP będzie obniżać stopy, ceny obligacji długoterminowych mogą nie rosnąć, a nawet spadać.
Ten mechanizm jest już widoczny na innych rynkach, takich jak USA, Wielka Brytania czy Francja, gdzie inwestorzy żądają coraz większej premii za ryzyko od państw z problemami fiskalnymi. Jak wskazują analitycy, Polska dołącza do tego trendu.
Dla inwestorów jest to ważny sygnał ostrzegawczy. Choć w pierwszej połowie roku obligacje długoterminowe przyniosły solidne zyski, to w obecnej sytuacji, przy rosnącym ryzyku fiskalnym, ich dalszy potencjał wzrostu jest mocno ograniczony.