Kurierzy UPS skręcają tylko w prawo, dzięki czemu firma oszczędza krocie.
Kurierzy dowożący i odbierający od nas paczki to temat rzeka. Każdy, kto miał z nimi do czynienia kilka razy, mógłby opowiedzieć co najmniej tyle historii, a założę się, że przynajmniej jedna dotyczyłaby czasu dotarcia. Jak się okazuje, kurierzy UPS mają niezwykły sposób na szybszy dojazd do celu – nie skręcają w lewo!
Od niemal 20 lat korzystam z usług kurierów, zarówno w pracy, jak i w życiu prywatnym. Dostarczyli mi i odebrali przez ten czas setki paczek. Z kilkoma firmami miałem na pieńku, z kilku zrezygnowałem – na szczęście już nie istnieją lub zostały wykupione i zreorganizowane. W innych winni byli nieliczni pracownicy, którzy odstawiali cyrk, zamiast pracować.
Na Bezprawniku Maja pisała już o swoich przejściach ze spóźnialskimi kurierami. Sam pisałem o różnych sprawach z nimi związanych, choćby o tym, że kurier nie ma obowiązku dzwonienia do klientów. Ciekawym tematem było tez to, że problemy z przesyłką są sprawą klienta, a nie kuriera.
Tym razem chciałbym opisać nieco to, co od lat doskonaliła firma UPS. Już w 2011 roku Business Insider pisał o tym, że kurierzy UPS otrzymali od firmy wytyczne, dzięki którym mają docierać do klientów szybciej oszczędzając czas i paliwo. Jednym z najważniejszych czynników, który na to wpływa, jest wyeliminowanie większości… skrętów w lewo!
Aby dojść do takich wniosków, przeanalizowano zebrane przez kurierów dane po przejechaniu ponad 20 milionów mil przy założeniu, że jeśli tylko nie ma problemu, to furgonetki mają zawsze skręcać tylko w prawo. Analiza wykazała także, że dzięki zmianom dostarczono ponad 350 000 paczek więcej przy zmniejszeniu emisji CO2 o 20 000 ton i oczywistej oszczędności na paliwie.
Skręty w lewo to zmora dla wielu kierowców. Zwykle trzeba odstać pewien czas, aby mogły przejechać pojazdy z naprzeciwka. Zwykle światło zielone pali się na tyle długo, że przejechać może raptem kilka samochodów, a i to często tylko, gdy znajdzie się luka w kawalkadzie jadących. Jest to także manewr dość ryzykowny, co często można zobaczyć w telewizyjnych programach o piratach drogowych i pracy policjantów drogówki, albo na filmikach z internetu nagranych kamerami samochodowymi.
Eliminując skręty w lewo, wydłuża się nieco drogę samochodu, ale bywa, że da się przejechać ją płynniej i bezpieczniej. Częściej ma się strzałkę w prawo, rzadziej czeka się a okazję na przejazd, co często oszczędza czas. Co ciekawe, nieliczne programy do nawigacji mają opcję wybierania tras łatwych, czyli takich, na których niemal nie ma skrętów w lewo.
Skoro taki system działa, to dlaczego nie wprowadzić go na stałe do kanonu zachowania kierowców firm, które dysponują flotą pojazdów? Szybkość, oszczędność i ekologia w jednym. Czego chcieć więcej?