Wrzątku nie ma w cenniku, więc zdarza się, że nie trzeba za niego płacić
Do kombinatorów nie dociera to, że każda działalność gospodarcza, zwłaszcza w branży gastronomicznej, generuje spore koszty. Stąd zajmowanie stolika bez zostawienia w lokalu żadnych pieniędzy naraża właściciela na straty.
Relacje o osobach zamawiających wrzątki tworzą miejskie legendy. Problem nie jest duży, ale istnieje. Świadkiem takich wydarzeń najczęściej są ludzie spędzający dużo czasu w lokalach gastronomicznych.
Nierzadko opisują je też przedsiębiorcy oraz kelnerzy i bariści, opowiadając o najdziwniejszych sytuacjach ze swojej pracy.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Zamawianie w kawiarni czy restauracji wrzątku wygląda dość osobliwie. Stąd personel bywa takim życzeniem zdezorientowany, zwłaszcza kiedy spotyka się z nim po raz pierwszy. Dzieje się tak przede wszystkim wtedy, gdy wrzątku nie ma w cenniku.
Jeśli obsłudze brakuje doświadczenia, to formułujący taką prośbę klient po prostu siedzi w restauracji lub kawiarni za darmo, nie dostając rachunku. A ściślej rzecz biorąc, po wyjaśnieniu sprawy przez pracowników zwykle jest on informowany, że nie musi nic płacić.
Metoda ta pojawia się podczas składania zamówień w większym towarzystwie, kiedy każdy ma otwarty swój rachunek
Tym samym rzadko stosowana jest w trakcie wizyt w lokalach realizowanych w pojedynkę. W końcu z perspektywy właścicieli niedopuszczalne bywa to, że ktoś zajmuje stolik, nie wydając z tego tytułu żadnych pieniędzy.
Jeśli np. w spotkaniu uczestniczą trzy osoby i dwie z nich coś zamówią, a trzecia poprosi o wrzątek, de facto spędza ona czas w lokalu na koszt swojego towarzystwa. W przeciwieństwie do niego po prostu nie otrzymuje rachunku.
Występują wytyczne, jak reagować
Numer „na wrzątek” obecnie znany jest coraz większej liczbie właścicieli kawiarni i restauracji. Stąd zdarza się, że menu w takich miejscach uwzględnia możliwość złożenia tego rodzaju nietypowego zamówienia. Albo zgodnie z procedurami wrzątek pojawia się na rachunku jako niegazowana woda czy herbata.
Opisany proceder bez wątpienia jest nieuczciwy, gdyż godzi w interesy przedsiębiorców, którzy zmagają się z ogromnymi kosztami prowadzenia działalności, a nade wszystko chcą świadczyć swoim klientom realne usługi. Gdy nie zarabiają, traci też na tym państwo, otrzymując podatki w niższej wysokości.
Niestety, metoda „na wrzątek”, choć nieetyczna, z prawnego punktu widzenia wydaje się legalna. Wykorzystuje bowiem mało znaną lukę w ofercie branży gastronomicznej.
Dzieje się tak zwłaszcza wtedy, gdy obsługa akceptuje to, że klient będący jedną osobą w towarzystwie siedzi przy stoliku, nic nie zamawiając.