Dziś w życie wchodzi tzw. „podatek handlowy”, któremu na łamach Bezprawnika poświęcimy osobny wpis. Tymczasem wracając jeszcze do podatku bankowego…
Kiedy politycy obiecują w kampanii wyborczej niestworzone historie, byliby ostatnimi wariatami, gdyby zapowiadali podwyżki podatków. Tutaj akurat jednak należy PiS pochwalić, iż wcale się z takimi planami nie krył.
Jednocześnie jednak podwyżki te zostały przedstawione w bardzo atrakcyjnej, szczególnie dla osób o niewielkiej wiedzy ekonomicznej, formie. Otóż podatki nie miały być nałożone na uczciwych, ciężko pracujących Polaków. Dostać miało się przede wszystkim złym, trzymającym nasze portfele bankom, a w dalszej kolejności francuskim i niemieckim hipermarketom.
Analitycy gospodarczy oczywiście załamywali ręce. Wiadomo przecież, dość powszechnie, że nie ma takiej podwyżki podatków, która w ostatecznym rozrachunku nie odbiłaby się na osobach znajdujących się na końcu łańcucha pokarmowego – konsumencie. Nie chwaląc się zbytnio profetycznymi umiejętnościami (po dzisiejszym wpisie o wróżkach wolałabym wręcz stronić od umiejętności nadprzyrodzonych) odsyłam do mojego styczniowego tekstu pt. Podatek bankowy już jest. Tylko bardzo nierozsądni cieszą się, że politycy w końcu zajęli się bankierami. A pisałam wtedy tak:
Kiedy klasa polityczna zapowiada, że zajmie się przedsiębiorcami i bankami, nawet jeśli nie przepracowaliście w swoim życiu nawet jednego dnia, nie ma się z czego cieszyć – i tak odczujecie te podwyżki na swojej własnej skórze.
Moje ówczesne obawy potwierdzają raporty ekspertów badających – w tym wypadku – rynek nieruchomości. Centrum Amron w przygotowanym przez siebie zestawieniu w taki sposób ilustruje jak w ostatnim okresie wzrastała średnia marża kredytu hipotetycznego.
Ten nagły skok w styczniu 2016 roku to nagła reakcja banków na zmieniającą się sytuację na świecie? Nie sądzę. To naturalna konsekwencja wprowadzonego dokładnie w tym samym okresie podatku bankowego.
Z jednej strony więc niektórzy Polacy są beneficjentami programów typu „500 złotych na dziecko”. Z drugiej strony nam wszystkim w skali roku ubywają setki i tysiące złotych z portfeli w wyniku podnoszenia i wprowadzania nowych podatków, które w obietnicach polityków wcale miały nas nie dotykać. Spójrzcie jednak na uśmiechnięte dziecko sąsiada na jego zupełnie nowym rowerku. Czy ten troszkę droższy kredyt, który będziecie spłacać, nie jest tego wart?