Ciekawe wieści płyną do nas z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego. Otóż studenci jednego z czołowych wydziałów prawa w kraju mają obowiązkowy przedmiot pt. Wprowadzenie do prawa kanonicznego.
Jedna z czytelniczek z oburzeniem poinformowała o tym fakcie naszą redakcję i ja to oburzenie rozumiem. Prawo kanoniczne to kapitalny pomysł na ścieżkę kariery dla prawnika, ale podobnie jak Kodeks Etyki Reklamy albo regulamin sklepu internetowego Zalando nie jest to prawo stanowione powszechnie, przez polskiego ustawodawcę.
Owszem, Kościół katolicki ma swoje miejsce w polskim porządku prawnym na przykład za sprawą Konkordatu. Jednak zakres tematów prawa kanonicznego w znaczącym stopniu wykracza poza umowę międzynarodową ze Stolicą Apostolską, przepisy pomniejszych ustaw czy rozporządzeń.
Uważam, że to bardzo dobry pomysł, by na studiach prawniczych uczyć prawa kanonicznego. Otwarcie zawodów prawniczych doprowadziły w ostatnich latach do zalania rynku absolwentami tego kierunku. Również aplikacje stały się powszechnie dostępne i wcale nie są – wbrew komunikacji niektórych środowisk – towarem ekskluzywnym dla pewnych „kast”. A to z kolei zwiększa konkurencję, zaś na prawników specjalizujących się w prawie kościelnym jest spore zapotrzebowanie – na przykład wśród osób, którym zależy na uzyskaniu tzw. kościelnego „rozwodu”.
Nie uważam też, by było coś niewłaściwego w tym, że zajęcia z wprowadzenia do prawa kanonicznego prowadzi na publicznej uczelni ksiądz – prof. dr hab. Grzegorz Leszczyński. Mnie ksiądz uczył na moich studiach prawa rzymskiego i nikt nie widział w tym niczego niewłaściwego. Wydaje mi się zresztą, że wywodzenie się ze stanu duchownego może być dodatkowym atutem w kwestii specjalizowania się w prawie kanonicznym.
Obowiązkowe wprowadzenie do prawa kanonicznego na WPiA UŁ
Natomiast za pewnego rodzaju formę – mimo wszystko – skandalu uważam ustanowienie takiego przedmiotu obowiązkowym na publicznej uczelni. Nie jestem w stanie zrozumieć co konkretnie przyświeca władzom uczelni, że chcą wymuszać na wszystkich absolwentach prawa z Łodzi znajomość takich materii, jak:
Pojęcie i źródła prawa kanonicznego, normy ogólne prawa kanonicznego, określenie małżeństwa w Kodeksie Prawa Kanonicznego z 1983 r., przeszkody małżeńskie, wady zgody małżeńskiej, forma zawarcia małżeństwa, małżeństwa mieszane, przyczyny stwierdzenia nieważności małżeństwa kanonicznego, faza wstępna procesu, faza dowodowa, wyrok i apelacja, pogrzeb kościelny, kanoniczna procedura administracyjna, określenie przestępstwa, rodzaje kar czy poszczególne przestępstwa.
Proszę o wybaczenie, oczywiście nie stawiam znaku równości pomiędzy prawem kanonicznym – dorobkiem regulacyjnym instytucji liczącej sobie 2000 lat tradycji, a sklepem internetowym z ciuchami. Po pierwsze, z regulaminem tego sklepu w praktyce zetknie się o wiele większa liczba osób. Po drugie – wydaje mi się, że jednak w ramach programu studiów można studentów nauczyć czegoś bardziej praktycznego, powszechnego i uniwersalnego, a tymczasem UŁ nie uczy obowiązkowo na przykład prawa ubezpieczeń społecznych i potem czytamy w sieci takie kwiatki prawników, że wysokie składki ZUS 2020 to wina ZUS-u lub PiS-u.
Jest tu też oczywiście jeszcze jedna kwestia – światopoglądowa. Nie chciałbym mieć na mojej uczelni obowiązkowych zajęć na przykład z Szariatu, a przecież nie każdy – nawet katolicy – ma ochotę zdawać obowiązkowe egzaminy z tak niszowej materii. Prawo kanoniczne to niewątpliwie ciekawe kwestie dla sporego wycinka naszego społeczeństwa, kilkukrotnie poświęcaliśmy im nawet miejsce w naszym serwisie – np. kto jest zwolniony od postu w Wielki Piątek, na czym polega post ścisły? Nie sposób jednak w jakikolwiek sposób stwierdzić, że prawo kanoniczne jest istotne w życiu zawodowym każdego prawnika. To bardzo wąska specjalizacja, rynkowo zdecydowanie węższa np. od takiego RODO.
Wprowadzenie do prawa kanonicznego to materiał na fantastyczny wykład specjalizacyjny, ale uwzględnianie tego w podstawie programowej prawa na Uniwersytecie Łódzkim jest w mojej ocenie absurdem.