Specjalna ulga dla osób zarabiających nie dość dobrze, żeby Polski Ład uderzył je po kieszeni, sama w sobie brzmi jak kiepski pomysł. Zwłaszcza, że pomysłodawcy zdążyli ją przesadnie skomplikować. Okazuje się jednak, że kolejny diabeł tkwi w szczegółach. Ulga dla klasy średniej dla małżeństw zawiera pewną wadę konstrukcyjną. A może celowe rozwiązanie?
Polski Ład wciąż zawiera szereg problematycznych rozwiązań niepotrzebnie komplikujących podatek dochodowy
Ulga dla klasy średniej nie należy do zbyt udanych rozwiązań. Jej wyliczanie w oparciu o przesadnie skomplikowany algorytm to kiepski pomysł sam w sobie. Do tego problem zbytnich obciążeń podatkowych wywołanych przez Polski Ład można było rozwiązać prościej. Z punktu widzenia rządzących jest jednak koniecznością. W końcu jakoś muszą zrekompensować nieplanowany przez nich ubytek dochodów dla osób zarabiających między 5,7 tys. zł a 11,14 tys. zł miesięcznie.
Dobra wiadomość jest taka, że rząd postanowił jednak rozszerzyć jej stosowanie także o samozatrudnionych i rozliczających się według skali podatkowej. Jest jednak także i zła. Okazało się bowiem, jak podaje Dziennik Gazeta Prawna, że ulga dla klasy średniej dla małżeństw będzie zależała od indywidualnych przychodów pojedynczych małżonków. I to nawet wtedy, gdy ci rozliczają się wspólnie.
Wspólne rozliczenie polega na tym, że na potrzeby ustalania podstawy opodatkowania sumuje się dochody obydwojga. Następnie dzieli się tak uzyskaną kwotę na dwa. To rozwiązanie korzystne dla tych małżeństw, w których występuje duża różnica dochodów pomiędzy małżonkami. W przypadku osób o zbliżonych dochodach wspólne rozliczanie się nie jest już tak atrakcyjne. Co jednak, jeśli jeden z małżonków przekroczy próg przewidziany dla ulgi dla klasy średniej? Obydwoje będą mogli o niej zapomnieć.
Sama ulga ma w założeniu przysługiwać osobom, których przychody mieszczą się w przedziale od 68 412 zł do 133 692 zł rocznie. W przypadku małżeństw brak odrębnych uregulowań od razu powoduje szereg problemów natury praktycznej. Co bowiem, jeśli jeden małżonek zarabia więcej, niż wynosi górny próg przewidzianych w uldze a drugi nie zarabia? Skoro ulgę dla klasy średniej ma odliczać pracodawca, to co w sytuacji, gdy drugi małżonek okazuje się zarabiać zbyt dużo?
Ulga dla klasy średniej dla małżeństw mogłaby zostać skonstruowana w dużo prostszy sposób
Eksperci są zgodni, że odpowiedzi należy szukać w obowiązujących obecnie zasadach ogólnych. Przy wspólnym rozliczeniu małżonkowie podlegają opodatkowaniu łącznie od sumy swoich dochodów Tyle tylko, że najpierw należy dokonać odliczeń od dochodu odrębnie przez każdego z małżonków. Tak funkcjonująca ulga dla klasy średniej dla małżeństw będzie korzystna, dla innych wręcz przeciwnie.
Jeżeli jedno z małżonków uzyskało dochód pozwalający skorzystać z ulgi dla klasy średniej, to będzie miał takie prawo. I to niezależnie od dochodów współmałżonka, z którym się wspólnie rozlicza. W sytuacji, gdy ten dochód znajdzie się poza przewidzianymi przez ustawodawcę ramami, to taka osoba z ulgi nie skorzysta.
Najbardziej stratne wydają się te małżeństwa, w których jeden z małżonków zarabia zbyt dużo, drugie zaś zbyt mało. W takiej sytuacji obydwoje nie będą mieli prawa do skorzystania z ulgi dla klasy średniej. Liczba potencjalnych kombinacji jest dużo większa.
Wydaje się przy tym, że rządzący mogliby, w ramach wspierania małżeństw i rodziny, postawić na prostsze i pewniejsze rozwiązanie. Wystarczyłoby w przypadku rozliczających się wspólnie małżeństw uwzględniać sumę dochodów małżonków i pomnożyć progi uprawniające do ulgi przez dwa. Rozliczanie podatkowe małżeństwa w taki sposób rzeczywiście objęłoby także osoby subiektywnie lepiej zarabiające. Równocześnie jednak ograniczylibyśmy ryzyko, że jakieś gospodarstwo domowe zostanie wyłączone poza nawias systemu.