Wypowiedzenie z datą wsteczną to zabieg bardzo często stosowany przez pracodawców. Przykładowo, pracodawca chce możliwie szybko rozwiązać umowę z pracownikiem (nie wnikajmy, czy ma ku temu dobre powody). Informuje go o swoim zamiarze przed dwutygodniowym urlopem wypoczynkowym. Pracownik po urlopie wraca i dostaje do podpisana wypowiedzenie, z datą sprzed urlopu. Jak w tej sytuacji biegnie termin dla poszczególnych czynności?
Pracodawca musi doręczyć pracownikowi wypowiedzenie
Rozwiązanie umowy o pracę to często nieprzyjemna sytuacja dla pracownika, który z dnia na dzień dowiedział się, że musi szukać nowego źródła dochodu. Aby zmiana nie była dla niego zbyt drastyczna, prawo pracy wprowadza szereg regulacji, które mają chronić pracownika i zagwarantować mu możliwość znalezienia nowej pracy jeszcze przed zakończeniem obecnej.
Te narzędzia to między innymi okres wypowiedzenia, czy możliwość żądania uznania wypowiedzenia umowy o pracę za bezskuteczne. Pracownik w dzisiejszych czasach ma naprawdę wiele narzędzi, żeby chronić swój interes i skutecznie przeciwstawić się często nieludzkiemu podejściu pracodawcy.
Co bardzo ważne, pracodawca, aby skutecznie rozwiązać z pracownikiem umowę, musi doręczyć mu wypowiedzenie. Doręczyć, a nie poinformować o planowanym zwolnieniu. A doręczenie wypowiedzenia umowy nie jest możliwe na przykład w czasie zwolnienia chorobowego, czy urlopu pracownika.
Wypowiedzenie z datą wsteczną niewiele zmienia
Pracodawca, podejmując decyzję o zwolnieniu pracownika, często stosuje różne (nie do końca zgodne z prawem) zabiegi, które mają doprowadzić do możliwie najszybszego odejścia z pracy zwolnionego (aby oszczędzić na przykład na wynagrodzeniu za kolejny miesiąc). Dlatego popularną praktyką jest wypowiedzenie z datą wsteczną.
Przykładowo, pracownik dzień przed urlopem dowiaduje się, że w firmie są plany, aby go zwolnić. Szef informuje go o tym ustnie. Sytuacja ma miejsce 15 września. Pracownik ma planowo długi urlop (bądź też na urlopie złapał paskudną grypę i prosto z urlopu poszedł na zwolnienie chorobowe) i wraca do pracy dopiero 15 października. Wtedy szef zaprasza go do gabinetu i daje mu wypowiedzenie umowy, datowane na 15 września. Datę motywuje faktem, że wtedy poinformował pracownika o swoich zamiarach.
Pracodawca musi zatrudniać pracownika w okresie wypowiedzenia
W takiej sytuacji pracownik powinien na dokumencie zrobić adnotację, że doręczone zostało 15 października (wystarczy samo słowo „odebrałem” z datą i podpisem). To rozwieje wszelkie wątpliwości, dotyczące daty doręczenia i zdecydowanie rozjaśni kwestię biegu terminów. Szczególnie istotny jest okres wypowiedzenia, czyli czas, w którym pracodawca musi jeszcze zatrudniać pracownika (i zagwarantować mu wypłatę wynagrodzenia).
Tak ten termin również biegnie od momentu skutecznego doręczenia wypowiedzenia. A konkretnie w przypadku terminu wypowiedzenia liczonego w miesiącach od 1 dnia miesiąca następującego po miesiącu, w którym zostało złożone wypowiedzenie. Brzmi w skomplikowany sposób? Nic podobnego. Jeżeli na przykład obowiązuje miesięczny termin wypowiedzenia, to analizowanej wcześniej sytuacji, gdy pracodawca doręczył pracownikowi wypowiedzenie 15 października, ma on obowiązek zatrudniać go do końca listopada. Termin wypowiedzenia to miesiąc, licząc od początku listopada. Próba wskazania w wypowiedzeniu 15 września jest więc zapewne próbą pozbycia się pracownika już z końcem października…
Nieco inaczej wygląda sytuacja dla terminu wypowiedzenia liczonego w tygodniach. Wtedy termin biegnie od niedzieli po dniu złożenia wypowiedzenia. Jeżeli więc pracownik ma 2-tygodniowy okres wypowiedzenia, a wypowiedzenie doręczono mu 15 października (czyli na przykład w poniedziałek), to termin będzie biegł od niedzieli, 21 października.
Ile mamy czasu na zakwestionowanie wypowiedzenia?
Wypowiedzenie z datą wsteczną, jeżeli pracownik nie wykaże daty doręczenia, może również przeszkodzić w skutecznym dochodzeniu swoich praw przed sądem. Zgodnie bowiem a art. 264 kodeksy pracy, odwołanie od wypowiedzenia umowy o pracę wnosi się do sądu pracy w ciągu 21 dni od dnia doręczenia pisma wypowiadającego umowę o pracę. Oznacza to, że gdyby wypowiedzenie było doręczone 15 września, to 15 października nie można już kwestionować go przed sądem, gdyż upłynął termin. Z kolei przy doręczeniu 15 października, termin upłynie dopiero w listopadzie.
Pracownik może przed sądem żądać przywrócenia do pracy lub odszkodowania za bezprawne zwolnienie. Tutaj termin to 21 dni od dnia doręczenia zawiadomienia o rozwiązaniu umowy o pracę (znów trzeba więc uważać na daty) bez wypowiedzenia lub od dnia wygaśnięcia umowy o pracę.