Antyszczepionkowcy zaczęli nękać Ministra Zdrowia w miejscu zamieszkania. Adam Niedzielski nie był zresztą pierwszy. Zestawiając krajowe incydenty z przypadkiem belgijskiego komandosa można zacząć się zastanawiać, czy radykalizujący się ruch antyszczepionkowy to nie terroryzm kiełkujący na naszych oczach.
Ruch antyszczepionkowy może i nie ma jeszcze charakteru terrorystycznego, ale wkrótce może zacząć
Minister Zdrowia Adam Niedzielski padł ofiarą akcji nękania ze strony antyszczepionkowców. „Wiemy dokładnie, gdzie on mieszka i będziemy tutaj. Nie raz, nie dwa.” Oczywiście, zawiadomiono organy ścigania, które teraz badają sprawę. Na pozór jednak nie stało się nic nadzwyczajnego. Ot, obywatele mający o coś pretensje do ministra wzięli sprawy w swoje ręce.
Okupowanie miejsca zamieszkania polityka nie wykracza zbytnio poza dzisiejsze reguły gry. Protest Kobiet również uskuteczniał tego typu metody. Domu Jarosława Kaczyńskiego pilnowała wówczas mała armia policjantów. Wcześniej, przy okazji uchwalania „Piątki dla Zwierząt„, domy parlamentarzystów PiS wzięła na cel Agrounia.
Sam ruch antyszczepionkowy zdążył już nękać prezydenta Poznania Jacka Jaśkowiaka. Pod koniec marca doszło do wtargnięcia grupy mężczyzn do szpitala w Toruniu. Przywódca tej grupy jest skądinąd oskarżany o udział w zorganizowanej grupie przestępczej i handel narkotykami.
Na razie żadnych ofiar, czy przestępstw uzasadniających użycie bardzo mocnego słowa „terroryzm” nie ma. Warto jednak pamiętać, że w tym samym czasie belgijski żołnierz ukrywa się w lesie przed obławą, bo deklarował chęć zabicia głównego wirusologa kraju. Tutaj niewątpliwie z terroryzmem mamy do czynienia.
Nękanie Ministra Zdrowia ma niewątpliwie na celu zmuszenie władzy do „podjęcia lub zaniechania określonych czynności”
Czym jednak właściwie jest „terroryzm”? Kodeks karny definiuje „przestępstwo terrorystyczne” jako czyn zagrożony karą co najmniej 5 lat pozbawienia wolności, który – co dla naszych rozważań jest kluczowe – „popełniony w celu zmuszenia organu władzy publicznej Rzeczypospolitej Polskiej lub innego państwa albo organu organizacji międzynarodowej do podjęcia lub zaniechania określonych czynności„.
Po co ktoś miałby nękać Ministra Zdrowia pod domem? Odpowiedź nasuwa się sama. Nie chodzi o żaden społeczny ostracyzm, lecz o siłową zmianę podejścia państwa do jakiejś kwestii. W przypadku Adama Niedzielskiego będzie to z pewnością kwestia pandemii koronawirusa i sposobów państwa na radzenie sobie z nią. W grę wchodzą szczepionki, wszystkie możliwe obostrzenia, czy nakazy. Warto przy tym pamiętać, że antyszczepionkowcy, antymaseczkowcy, zwolennicy teorii spiskowych i część „twarzy” protestów przedsiębiorców to bardzo zbliżone środowiska.
Sięganie po coraz bardziej radykalne środki można oczywiście zrzucić na karb tego, że inne protestujące grupy sięgnęły po takie same, lub bardzo zbliżone. Także wówczas mieliśmy do czynienia z silnymi emocjami. Jest jednak zasadnicza różnica. Teraz nasze państwo najwyraźniej rzeczywiście się boi.
Pamiętamy wszyscy wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego, wicepremiera do spraw bezpieczeństwa, gdy chodziło o aborcję embriopatologiczną a gniew części społeczeństwa skupił się na Kościele Katolickim. Wtedy protesty jawiły się w wypowiedziach rządzących niemal jako próba zamachu stanu. Zresztą polityczna mitologia naszej prawicy do dzisiaj jedną z wielu nieudanych prób odzyskania inicjatywy określa jako „Pucz”. Z antyszczepionkowcami zaś nasze władze od dawna obchodzą się jak z jajkiem.
Radykalizujący się ruch antyszczepionkowy wykazuje nadspodziewanie wiele podobieństw względem prawdziwych terrorystów
Ruch antyszczepionkowy jest ruchem bardzo szkodliwym. Podkopywanie sprawdzonego sposobu obrony ludzkości przed zbierającymi śmiertelne żniwo chorobami zakaźnymi jest tyleż absurdalne, co niebezpieczne. Czego by antyszczepionkowcy nie twierdzili i nie głosili, szczepienia ochronne działają. Dowodzi tego zarówno historia, jak i wyraźne efekty w krajach będących pionierami w kwestii szczepień przeciwko covid-19. To, czy takie poglądy państwo w ogóle powinno traktować jako uprawnione do udziału w debacie publicznej to materiał na zupełnie osobny felieton.
Tyle tylko, że antyszczepionkowców nie interesują fakty, w osiągnięcia nauki i tak nie wierzą. W przeciwieństwie do „chłopskiego rozumu” i tez rozmaitych internetowych szarlatanów. Jeżeli ktoś uważa terrorystów tak zwanego Państwa Islamskiego za fanatyków, to w tym przypadku mamy dokładnie ten sam problem. Różnica jest taka, że wrogowie szczepień ochronnych jeszcze nikogo nie zamordowali.
Ostatnie incydenty pokazują jednak, że granica przesuwa się w bardzo niebezpieczną stronę. Mordy polityczne nie są niczym nieznanym we współczesnej Polsce. Ryszard Cyba zamordował działacza PiS Marka Rosiaka. Mord motywował tym, że „nienawidzi PiS”. Pawła Adamowicza zasztyletował Stefan W, w trakcie finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w 2019 r.
Obawy, że sytuacja może w końcu wymknąć się spod kontroli nie są wcale nieuzasadnione. Zresztą, w trakcie protestów aborcyjnych pod domem Jarosława Kaczyńskiego też nie były, nawet jeśli użyte środki zaradcze można uznać w tym przypadku za nieco nieproporcjonalne.
Radykalizujący się ruch antyszczepionkowy w Polsce powinien być w tym momencie obiektem zainteresowania nie tyle policji, co Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Zwłaszcza, że istnieją przecież państwa żywo zainteresowane destabilizacją sytuacji w naszym kraju. Lepiej dmuchać na zimne teraz, niż później próbować łapać jakichś uzbrojonych szaleńców zanim komuś stanie się krzywda.