Dlaczego prostytucja nie rodzi obowiązku podatkowego?
Temat opodatkowania prostytucji budzi olbrzymie kontrowersje. Zwolennicy podnoszą, że osoby trudniące się tym najstarszym zawodem świata dzięki temu zyskałyby świadczenia z opieki zdrowotnej, a państwo mogłoby się na tych podatkach wzbogacić. Przeciwnicy z kolei uważają, że czerpanie zysków z nierządu sprawia, że dana osoba, czy instytucja staje się swojego rodzaju alfonsem. Ponieważ Urząd Skarbowy sutenerem nie jest, póki co seks za pieniądze nie rodzi obowiązku podatkowego.
Wynika to bezpośrednio z ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych. W art. 2 ust. 1 pkt. 4 ustawa ta jasno wskazuje bowiem, że do przychodów wynikających z czynności prawnej, która nie może być przedmiotem prawnie skuteczniej umowy, nie stosuje się przepisów niniejszej ustawy. Dosyć jasno wyraził się w tej kwestii Wojewódzki Sąd Administracyjny w Łodzi, który w wyroku z 17 stycznia 2018 roku uciął wszelkie wątpliwości i wskazał, że:
Jeżeli chodzi o środki pozyskane z prostytucji, z uwagi na aspekt moralny i sprzeczność z zasadami współżycia społecznego, uznaje się za słuszne zakwalifikowanie ich do przychodów z art. 2 ust. 1 pkt 4 u.p.d.o.f. Zgodnie z tym uregulowaniem, przepisów ustawy nie stosuje się do przychodów wynikających z czynności, które nie mogą być przedmiotem prawnie skutecznej umowy. Przychody z prostytucji, jako nieobjęte zakresem przedmiotowym ustawy podatkowej, nie podlegają tym samym w Polsce opodatkowaniu podatkiem dochodowym od osób fizycznych. Podobnie zakwalifikować należy korzyści czerpane z uprawiania prostytucji przez inne osoby. W tym jednak przypadku uzyskane z tego tytułu przychody pozostają poza zakresem ustawy podatkowej także dlatego, że uprawianie sutenerstwa jest penalizowane przez polski system prawa. Dochody uzyskiwane z działalności przestępczej nie podlegają zaś opodatkowaniu.
W tym przypadku prostytucję należy jednak traktować nie ja sprzedawanie swojego ciała za pieniądze, a jak kontakty seksualne, czy też inne czynności seksualne – aby taka czynność nie podlegała opodatkowaniu, musi wiązać się z kontaktem fizycznym. Dlatego osoby, które decydują się na bardziej nowoczesną formę prostytucji, a więc seks przez internet, mogą się naprawdę zdziwić. Jak bowiem wynika z interpretacji indywidualnej wydanej Izbę Skarbową w 2015 roku (IBPBI/1/415-1164/14/AP):
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Z treści złożonego wniosku wynika, że Wnioskodawczyni zajmuje się tzw. wirtualną prostytucją (wirtualnym seksem). Polega ona na tym, że jej klient określa czas wykonywania usługi seksualnej i płaci Wnioskodawczyni wynagrodzenie, a następnie Wnioskodawczyni łączy się z nim poprzez Internet przy użyciu kamery internetowej w ustalonym przez strony terminie. Wnioskodawczyni i klient mają w tym czasie kontakt wizualny przez kamerę oraz mikrofon. Klient może na bieżąco i w zależności od swoich potrzeb kierować tym, co Wnioskodawczyni ma zrobić lub mówić, czy jakie dźwięki ma z siebie wydawać, mówić, wymieniając komendy i polecenia (czynności te mają charakter przedstawienia, którego reżyserem jest klient). Wnioskodawczyni przez ustalony wcześniej i opłacony czas jest do pełnej dyspozycji klienta i wykonuje jego zachcianki, tyle że na odległość. Czynności Wnioskodawczyni nastawione są na zaspokojenie popędu seksualnego klienta. Wnioskodawczyni zamierza prowadzić dokumentację pozwalającą na ustalenie wielkości uzyskiwanego z tego tytułu przychodu, rozważając np. prowadzenie ewidencji klientów i wykaz otrzymywanych z tego tytułu płatności.
Mając powyższe na względzie stwierdzić należy, że w przedmiotowej sprawie nie mamy do czynienia z prostytucją w rozumieniu ww. definicji, bowiem pomiędzy Wnioskodawczynią a jej klientami nie dochodzi do kontaktu fizycznego (cielesnego), lecz wyłącznie wirtualnego. Ponadto z cyt. wyżej definicji prostytucji wynika, że prostytutka oddaje własne ciało do dyspozycji innych osób, w celu osiągnięcia przez nie zaspokojenia seksualnego. Natomiast w sytuacji przedstawionej we wniosku, Wnioskodawczyni nie oddaje własnego ciała do dyspozycji innych osób, lecz tylko je prezentuje na ekranie monitora komputerowego innej osobie (zgodnie z wolą i w sposób wskazany przez klienta) i niekoniecznie w celu zaspokojenia seksualnego. Zatem Wnioskodawczyni oddaje do dyspozycji klienta jedynie "obraz" swojego ciała zarejestrowany przez kamerę internetową. Trudno także mówić o "pełnej dyspozycyjności" Wnioskodawczyni wobec klienta, skoro jest on pozbawiony możliwości np. dotyku (…). Usługi te mogą być przedmiotem prawnie skutecznej umowy, a więc również podlegać opodatkowaniu podatkiem dochodowym od osób fizycznych.
Masaż erotyczny to również usługa seksualna i nie podlega opodatkowaniu
Seks przez internet, a więc jedynie oddawanie obrazu swojego ciała, bez kontaktu fizycznego, jest więc opodatkowany, gdyż zdaniem urzędu skarbowego, nie spełnia definicji prostytucji. Zasadą bowiem jest, że aby mówić o najstarszym zawodzie świata, konieczny jest bezpośredni kontakt fizyczny. I co ciekawe, ten kontakt fizyczny właśnie sprawia, że nie tylko prostytutki nie muszą płacić podatków, ale również osoby, które oddają swoje ciała w sposób bardziej zawoalowany – na przykład masażyści erotyczni (i to niezależnie od tego, czy w trakcie masażu dojdzie do stosunku). Tak przynajmniej wynika z interpretacji indywidualnej wydanej 18 lutego 2025 roku (0112-KDIL2-2.4011.92.2025.1.MM):
Z opisu sprawy wynika, że planuje Pan rozpocząć świadczenie usług masażu o charakterze erotycznym dla kobiet i par. W ramach tej pracy zamierza Pan oferować: masaż erotyczny obejmujący czynności manualne wykonywane na ciele klientek i klientów w celach relaksacyjnych i zaspokojenia potrzeb intymnych, szkolenia z masażu erotycznego polegające na nauce technik wykonywania masażu erotycznego dla osób prywatnych oraz potencjalnych masażystów oraz możliwość świadczenia usług o charakterze seksualnym - opcjonalne akty seksualne w ramach oferowanych usług. Usługi, które zamierza Pan świadczyć (masaż erotyczny, szkolenia z masażu erotycznego, usługi o charakterze seksualnym), nie podlegają opodatkowaniu.