Rząd chwali się że przywraca możliwość budowy elektrowni wiatrowych w Polsce. Tak, ten sam rząd, który 6 lat temu ją zablokował

Dobre wiadomości Państwo Środowisko Dołącz do dyskusji
Rząd chwali się że przywraca możliwość budowy elektrowni wiatrowych w Polsce. Tak, ten sam rząd, który 6 lat temu ją zablokował

Serial pod tytułem „Rząd naprawia co sam zepsuł” właśnie zaprezentował kolejny odcinek. Właśnie dowiedzieliśmy się, że wracają elektrownie wiatrowe. Znów będzie można je budować w naszym kraju. Tę możliwość przywraca ten sam rząd Prawa i Sprawiedliwości, który sześć lat temu ich budowę… praktycznie uniemożliwił.

Wracają elektrownie wiatrowe

Cofnijmy się najpierw w czasie o osiem lat. W 2014 roku prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński nazwał na jednej z konwencji farmy wiatrowe „przekleństwem polskiej wsi”. Rozpoczął w ten sposób walkę z wiatrakami, którą – wbrew temu z czym zwykle się nam kojarzy – wygrał. Bo kiedy PiS przejął władzę, zaczęło się zwijanie energetyki wiatrowej w Polsce. Jej ukoronowaniem była przyjęta w 2016 roku ustawa wprowadzająca zasadę 10H. Oznacza ona, że nie można budować nowych wiatraków tam, gdzie najbliższe zabudowania mieszkalne leżą bliżej niż dziesięciokrotność wysokości takiego obiektu. To de facto całkowicie zablokowało budowę nowych ekologicznych farm.

Dziś, gdy ceny energii idą w górę, PiS postanowił się nagle opamiętać. Właśnie rząd ogłosił nowelizację ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych. Kończy ona z zasadą 10H i pozwala na lokowanie ich tam, gdzie pozwala na to miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Teraz więc to samorząd będzie decydował o tym czy zgodzić się na postawienie na wybranym przez inwestora terenie takiej farmy. – Wprowadzenie proponowanych rozwiązań przyczyni się do wzmocnienia bezpieczeństwa energetycznego Polski, a społeczności lokalne będą miały decydujący głos w sprawie lokalizacji farm wiatrowych w swoim sąsiedztwie – napisała na Twitterze minister klimatu i środowiska Anna Moskwa.

https://twitter.com/Ula_Zielinska/status/1544347484218335232?s=20&t=gV3yESicZlxxb6rhI5hi1w

Po co było to psuć sześć lat temu?

Po raz kolejny zatem rządzący muszą naprawiać to, co sami zepsuli. Problem z dostarczaniem surowców wywołany wojną w Ukrainie, ale też rosnące wymagania Unii Europejskiej i wyzwania związane ze zmianami klimatu robią swoje. Tylko że, o ile wojny można było się nie spodziewać, to pozostałe dwa czynniki były polskim politykom znane od dawna. A pomimo tego zdecydowali się wprowadzić zasadę 10H i zablokować budowę nowych elektrowni wiatrowych. Dziś budzą się z ręką w nocniku, z obawą przed blackoutami, gwałtownymi wzrostami cen energii i zagrożonym bezpieczeństwem energetycznym kraju.

A przypomnijmy, że to nie wszystko w katalogu błędów popełnionych w tym temacie przez PiS. To właśnie za sprawą rządu dofinansowanie fotowoltaiki przestało być w Polsce opłacalne po wprowadzeniu niekorzystnych dla właścicieli nieruchomości zmian na początku 2022 roku. Gdzieś na horyzoncie majaczy oczywiście polska elektrownia atomowa, ale to co zawalił rząd PO, rząd PiS poprawia dopiero po sześciu latach rządzenia. Wszystko to składa się na jedno: skrajnie nieodpowiedzialną politykę energetyczną i środowiskową. Dobrze, że naprawiono błąd. Tylko po co w ogóle go popełniono?