Polacy ruszyli na zakupy… nieruchomości. Większe niż tej wiosny zainteresowanie kupnem własnego mieszkania BIK odnotował 10 lat temu

Finanse Nieruchomości Dołącz do dyskusji (7)
Polacy ruszyli na zakupy… nieruchomości. Większe niż tej wiosny zainteresowanie kupnem własnego mieszkania BIK odnotował 10 lat temu

Odpalił popyt na kredyty mieszkaniowe – ogłosiło po analizie marcowych danych Biuro Informacji Kredytowej. Rekordowa w historii BIK-u jest liczba złożonych zapytań, która do niego trafiła, a także wartość wnioskowanych kredytów.

Mieszkanie kupię

W marcu o kredyt mieszkaniowy starało się ponad 56 tysięcy potencjalnych kredytobiorców. W porównaniu do kwietnia zeszłego roku, to o 102 procent więcej. Lepszy pod tym względem był tylko marzec 2011 roku.  Średnia kwota wnioskowanego kredytu wynosiła 315,5 tys. zł.

Zdaniem prof. Waldemara Rogowskiego, głównego analityka Biura Informacji Kredytowej rosnąca liczba osób, chcących kupić mieszkanie i wzrost średniej wnioskowanej kwoty kredytu, odzwierciedlają sytuację na rynku mieszkaniowym, a tam rosną ceny i przybywa chętnych na kupno większej nieruchomości.

„Co ciekawe rekordy bijemy w samym szczycie trzeciej fali z jaką mieliśmy do czynienia w marcu bieżącego roku. Z drugiej strony wzrost liczby zaszczepionych , powoduje, że optymizm rośnie. Rośnie również inflacja, która może spowodować jeszcze wyższy wzrost cen nieruchomości. Ponadto konieczność wpłat na fundusz gwarancyjny dla deweloperów również wpłynie na wzrost cen. Coraz częściej w dyskursie publicznym mówi się o ujemnych stopach procentowych na depozytach. Wszystko to wpływa na jeszcze wyższe zainteresowanie nieruchomościami ” analizuje prof. Rogowski

Nie jest taniej, może być drożej

Obserwacje BIK-u potwierdza raport NBP o polskim rynku mieszkaniowy w IV kwartale 2020 roku.

– Po przejściowym załamaniu w II kwartale ubiegłego roku, ożywieniu w trzecim kwartale, ceny nadal rosną – czytamy w raporcie.

Dla przykładu, w Krakowie średnia cena transakcyjna za metr kwadratowy na rynku pierwotnym na koniec 2019 roku wynosiła – 8237 zł. Rok później 8685 zł. W Łodzi było to odpowiednio 6026 zł, cena wzrosła do 6624 zł. W Poznaniu w grudniu 2019 za m kw mieszkania u dewelopera trzeba było zapłacić średnio 7397 zł, a rok później 7611 zł. W Warszawie 9476 zł do 10261 zł w IV kw. 2020. We Wrocławiu było to odpowiednio 7634 zł do 8233 zł.

Jak widać, nie sprawdziły się czarne scenariusze wieszczące duże spadki cen mieszkań, tak na rynku pierwotnym, jak i wtórnym. Niskie stopy procentowe, względnie dobra sytuacja gospodarstw domowych, niewielki wzrost bezrobocia sprawiają, że popyt na mieszkania nie tylko nie spadł, ale najwyraźniej rośnie.

Raport NBP pokazuje też, że opłacalność  wynajmu mieszkań w IV kwartale ubiegłego roku była większa niż lokat, 10-letnich obligacji, a nawet wynajmu nieruchomości komercyjnych. Wynajem 50 metrowego mieszkania w Warszawie  w 2020 roku przyniósł w skali roku ok. 5 procentowy zysk, podczas gdy średnia rynkowa stopa 10 letnich obligacji skarbowych wyniosła 0,5 procent.

Nie ma więc wątpliwości, wynajem nadal się opłaca, ale zdecydowanie bardziej opłaca się być deweloperem. Autorzy raportu NBP jednoznacznie oceniają, że deweloperzy, a przynajmniej ich zdecydowana większość,  dobrze sobie poradzili w minionym roku. Utrzymali poziom cen, rosnące koszty produkcji przerzucili na klienta, a w obawie przed zbyt dużą liczbą, trafiających na rynek lokali, zmniejszyli ilość rozpoczętych inwestycji. W efekcie, średnia stopa zwrotu z kapitału własnego deweloperów mieszkaniowych wyniosła w IV kwartale ubiegłego roku, 21 procent! Nic dziwnego, że w 2021 rok patrzą z optymizmem, spodziewając się dalszych wzrostów.