Określenie „dawanie w szyję” jest od kilku dni odmieniane w Polsce przez wszystkie przypadki. Wszystko za sprawą Jarosława Kaczyńskiego, który ostatnio nie ma tygodnia bez jakiegoś spektakularnego popisu podczas spotkań z sympatykami. Jego ostatnie pogardliwe słowa wobec kobiet wciąż odbijają się szerokim echem. A tymczasem jego partyjni koledzy chcą… liberalizować przepisy o wychowaniu w trzeźwości.
Dawanie w szyję ma być możliwe na dworcach
Jak napisał w Wirtualnej Polsce Patryk Słowik, Sejm pracuje właśnie nad nowelizacją ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Chodzi tu w gruncie rzeczy o jedną, stosunkowo niewielką zmianę. Mianowicie o dopuszczenie spożywania lekkiego alkoholu w miejscach, w których oczekuje się na środek transportu zbiorowego. Czyli przede wszystkim na dworcach kolejowych czy na dworcach PKS. Dziś na tych pierwszych dominują lokale fastfoodowe, które i tak nie zajmują się sprzedażą napojów wysokokowych, a te drugie… no cóż, zanim cokolwiek tam sensownego powstanie, to trzeba będzie zrobić ich ogólnokrajową przebudowę. Bo dziś lwia część autobusowych poczekalni woła o pomstę do nieba.
Co do zasady jednak pomysł zmian w prawie, pod którym – jak pisze WP – podpisali się posłowie Prawa i Sprawiedliwości, jest jak najbardziej sensowny. Wszak piwa można napić się w wagonie restauracyjnym WARS, już po wejściu do pociągu, tymczasem oczekując na niego nie ma takiej możliwości. A przecież na terminalach lotniczych taka możliwość już jest i jakoś nie kończy się to burdami (jeśli już ktoś je wszczyna, to albo zaprawia się przed minięciem bramek, albo raczy się zakupami ze sklepu bezcłowego). Dlatego sama idea wprowadzenia takiej drobnej zmiany mi się podoba. Natomiast musimy osadzić ją w obecnym kontekście społeczno-politycznym.
Kaczyński jedno, PiS drugie
Bo przecież wciąż bardzo gorącym tematem są w Polsce słowa, jakie Jarosław Kaczyński wypowiedział w miniony weekend w Ełku. Prezes PiS, rozluźniony lekkimi pytaniami od swoich fanów, podzielił się swoją teorią o tym dlaczego w Polsce rodzi się coraz mniej dzieci. I uznał, że głównie to dlatego, że Polki do 25. roku życia „dają w szyję”. A poza tym że łatwiej jest im zostać alkoholiczkami niż mężczyznom, plus inne niepoparte niczym bzdury. Niby nic nowego – wszak już raz Kaczyński pozwolił palić wszystkim co popadnie – a jednak tym razem słowa szefa PiS przebiły polityczną bańkę i zirytowały bardzo szerokie grono kobiet, niezależnie od poglądów.
Posłowie PiS tłumaczą niemrawo swojego szefa, że przecież między innymi na tym też polega walka z alkoholizmem: na mówieniu publicznie niewygodnych rzeczy. Co z tego, że głupich, chamskich, niezgodnych z jakimikolwiek badaniami, nieważne. Ale że ci sami posłowie PiS jednocześnie przykładają rękę do narodowego „dawania w szyję”, próbując wprowadzić piwo na dworce? Ale jak to tak, to tak wypada? A co jeśli jakieś kobiety dorwą się do tych napojów wyskokowych na dworcach? Nie pomyśleli panowie o tym. Jak najszybciej chowajcie tę ustawę, bo jeszcze prezes was zobaczy.