Każdy wielki serwis społecznościowy był kiedyś fajny, a spędzanie na nim czasu niekoniecznie było jego stratą. Gonitwa za modą i zyskami oraz codzienne zmiany algorytmów sprawiły jednak, że social media to dla nas dziś głównie „guilty pleasure”. Długo opierał się temu zjawisku Twitter. Teraz jednak wygląda na to, że… Elon Musk zabija Twittera.
Nie od dziś wiadomo, że granica pomiędzy geniuszem a szaleństwem jest dość płynna. Doskonale widać to na przykładzie Elona Muska. Wiele jego pomysłów i innowacji było naprawdę świetnych. Jednak coraz częściej słuchając najbogatszego człowieka świata, trzeba łapać się za głowę.
Elon Musk zabija Twittera. Nie można mieć już wątpliwości
Musk w końcu – po dziwnej batalii prawnej – przejął znany serwis społecznościowy. Znany serwis – a jednak nie tak bardzo jak Facebook czy Instagram. Twitter załapał się na pierwszą „social mediową” rewolucję. Powstał mniej więcej w tym samym momencie co Facebook – i w podobnym momencie stał się popularny.
Facebook jednak poszedł inną drogą. Początkowo serwis Zuckerberga miał służyć dzieleniem się informacjami ze znajomymi. Szybko jednak algorytmy zaczęły się zmieniać. Promowani byli ci, którzy wydawali pieniądze na promocję postów. Czy to byli ludzie powiązani z Kremlem, czy miłośnicy spiskowych teorii – to już nie miało wielkiego znaczenia. Niby Zuck z czasem zaczął z tym walczyć, ale – trzeba przyznać – ze średnim efektem. Facebook stał się serwisem w którym każdy może napisać dosłownie wszystko – i wszystko może się ponieść.
Instagram z kolei zaczynał jako naprawdę fajny serwis, w którym można było się dzielić zdjęciami. Po przejęciu przez koncern Zucka natomiast stara się – niekoniecznie udolnie – stać się nowym TikTokiem.
Twitter na tym tle pozostawał cały czas sobą. Nie był wolny od patologii czy nowych pomysłów. Jednak użytkownicy korzystają z niego ciągle w podobny sposób, co – dajmy na to – w 2010 r. Ciągle chodzi o to, żeby można było szybko i inteligentnie coś skomentować, podać szybko newsa. Najważniejsze osoby na świecie mogły natomiast sprawnie dzielić się swoimi przemyśleniami – i wchodzić w interakcje z „szarakami”.
I to właśnie chce zabić Musk. Skąd bowiem wiemy, że na przykład twitterowe konto Muska naprawę należy do Muska? Twitter weryfikuje konta – VIP-om przyznają niebieski znaczek „verified account”. Teraz Musk zapowiada jednak, że zweryfikowane konta będą… płatne. VIP-y będą musiały płacić 8 dol. miesięcznie, żeby Twitter uznał, że są VIP-ami.
Ale niebieski znaczek ma być dostępny dla każdego. Nie tylko dla samych VIP-ów. Polityka to zupełnie bezsensowna. Prawdziwe VIP-y pewnie z Twittera uciekną, a skoro każdy będzie mógł być VIP-em, ten status straci zupełnie znaczenie.
Elon Musk zabija Twittera, a to tylko pierwszy krok
Czy 8-dolarowe konta to już koniec Twittera? Pewnie nie – można będzie korzystać z serwisu „po staremu”, prawie tak, jak w 2010 r.
Jednak Musk nie kryje, że chce z tego naprawdę fajnego serwisu zrobić maszynkę do zarabiania pieniędzy. W jednym ze wpisów stwierdził nawet, że przejęcie Twittera to ledwie krok do wprowadzenia „aplikacji do wszystkiego” – ma mieć ona nazwę „X”. Podobna aplikacja, WeChat, działa na rynku chińskim – i służy do komunikacji, ale i np. do płacenia zbliżeniowego.
Ostatni serwis społecznościowy, który zachowywał swój charakter przez lata, ma być więc kolejną maszynką do zarabiania pieniędzy. Nie znaczy to, że przestaniemy korzystać z Twittera. Z Facebooka czy Instagrama przecież też ciągle korzystamy – ale jednak te serwisy nas coraz bardziej po prostu irytują. I dają nam coraz mniej „wartości dodanej”. Nie miejmy złudzeń – z Twitterem pod okiem Muska będzie tak samo.
Na szczęście są jeszcze względnie wartościowe serwisy, które nie są specjalnie znane w Polsce – np. reddit czy quora. Może warto sprawdzić, co mają do zaoferowania, nim przyjdzie jakiś miliarder?