Od jakiegoś czasu dość często pojawia się pojęcie skuteczności szczepionek. Szczególnie dyskusje na ten temat nasiliły się po ogłoszeniu przez przedstawicieli rządu informacji o tym, że szczepionka AstraZeneca nie będzie stosowana w Polsce u osób powyżej 60 roku życia, a tym samym ten preparat wykorzystany będzie dla nauczycieli. Jego skuteczność określono na blisko 60 proc. Nauczyciele zapowiedzieli, że nie chcą szczepić się czymś gorszym. Warto więc wyjaśnić jak oblicza się skuteczność szczepionek. Tym bardziej, że rządzący, tuż po nauczycielskim buncie, stwierdzili, że nie ma lepszych i gorszych produktów.
Jak oblicza się skuteczność szczepionek?
Bartosz Fiałek, lekarz, reumatolog, który od początku pandemii w mediach społecznościowych edukuje społeczeństwo na temat koronawirusa, na łamach Interii postanowił wyjaśnić, co oznacza pojęcie skuteczności szczepionki oraz jak ją się oblicza.
Fiałek na wstępie zaznacza, że dla każdego leku, a więc i dla szczepionek przeciwko Covid-19, stosuje się taką samą metodę obliczania skuteczności. Badana grupa dzielona jest na dwie części. Jedni dostają lek (w tym przypadku szczepionkę przeciwko Covid-19), a drudzy placebo. Gdy już to wiemy, można pokazać na przykładzie, jak obliczono skuteczność szczepionki np. Pfizera. Otóż przebadano grupę około 44 tys. osób. Wśród tych, którzy otrzymali szczepionkę przeciw COVID-19, zachorowało 8 osób. Natomiast w grupie z placebo 162 osoby.
– Łącznie zachorowało więc 170 osób. 8 z 170, to około 5 proc., a więc tyle zachorowało, a w 95 proc. preparat Pfizer-BioNTech jest skuteczny – mówi Bartosz Fiałek w Interii.
Dalej takie same wyliczenia przeprowadza dla szczepionki Moderny. W tym przypadku przebadano ok. 30 tys. osób.
– W grupie szczepionej było 11 przypadków zachorowania, a wśród osób, które dostały placebo – 185 osób. 11 z 196 to około 5,6 proc., dlatego skuteczność tej szczepionki to 94,4 proc. – kontynuuje wyliczenia Fiałek.
Ale jak przełożyć te liczby na to ile osób zaszczepionych zachoruje?
Prof. Andrzej Horban, doradca premiera ds. walki z koronawirusem, twierdzi, że skuteczność szczepionki mówi o tym, ile osób nie zachoruje, a pozostali przejdą chorobę w sposób łagodny.
Bartosz Fijałek zgadza się z prof. Horbanem i wyjaśnia, że tu mamy do czynienia ze statystyką. W przypadku szczepionki Pfizera skuteczność określa się na poziomie 95 proc. To oznacza, że z grupy tysiąca osób 950 osób nie zachoruje na Covid-19, a 50 osób może zachorować, ale objawy będą łagodne. W przypadku 100 osób, 95 nie zachoruje, a 5 może przejść lekko chorobę. Po to właśnie wyliczana jest skuteczność specyfiku, by statystycznie można było określić jaka część społeczeństwa narażona jest na zachorowanie.
Która szczepionka jest lepsza?
Bartosz Fiałek podkreśla, że to jednak są dwie różne dane. Inaczej oblicza się skuteczność wynikającą z badań, a inaczej przekłada się ją na konkretną liczbę osób. Te statystyki należy rozróżniać. I podaje kolejny przykład. Jeśli w grupie stu osób, które przyjęły szczepionkę zachorowałoby 5 osób, a 95 nie, to trzeba pamiętać, że skuteczności nie obliczono na bazie tych 100 osób. Obliczono ją w badaniach klinicznych przeprowadzonych na grupie osób zaszczepionych i grupie przyjmującej placebo. I dopiero wyniki badań klinicznych przekłada się na daną grupę w populacji.