Do sieci wyciekła analiza jednego z analityków Federalnej Służby Bezpieczeństwa Rosji, której wnioski są absolutnie druzgocące dla Putina.
Oczywiście w przypadku tego typu notatek i wycieków nakazywana jest wszelka ostrożność w zakresie ich prawdziwości. Jednym z powodów takiego stanu rzeczy jest to, że tego typu fejki mogą generować nawet sami Ukraińcy, którzy chcą uwypuklić w ocenie świata rozmiar swojego zwycięstwa (ma to oczywiście naturalne przełożenie na wsparcie, bo świat zachodni chętniej inwestuje w projekty, które rokują).
Kilku ekspertów od Rosji czy rosyjskich służb starało się jednak zweryfikować prawdziwość tej notatki na łamach Twittera. Ich zdaniem – jest ona prawdziwa (co oczywiście niczego nie przesądza), choćby dlatego, że sama notatka jest „zbyt długa na typowego w takich sytuacjach fejka” oraz zawiera dużo spostrzeżeń, które są powszechnie znane w środowisku FSB. Jeden z komentatorów próbował zweryfikować prawdziwość tej notatki u swoich znajomych z FSB. Otrzymał odpowiedź zwrotną, że nie ze wszystkim się zgadzają, ale z grubsza wygląda na to, że za notatką rzeczywiście stoi rosyjski analityk z rosyjskich służb.
Czego dowiadujemy się z wewnętrznych komentarzy rosyjskich służb?
Analityk zaczyna wywód od stwierdzenia, że Puszka Pandory została otwarta. Ale prawdziwy horror zacznie się dopiero latem. Ponieważ Rosja i Ukraina są ważnymi eksporterami żywności, latem może grozić nam globalny głód. Warto jednak nadmienić, że jest to prywatna opinia jednego człowieka z wnętrza rosyjskich służb – wiele osób nie podziela tej tezy.
Analityk narzeka, że bardzo obrywa im się, za złe oszacowanie szans na wypadek wojny na Ukrainie. Jednakże – jak sam przyznaje – nikt wcześniej nie przygotowywał ich do wojny. Raporty były pisane pod tezę i na zamówienie rosyjskich działaczy, którzy chcieli mieć tylko jeden rezultat raportów: stan państwa jest doskonały, a Rosja jest świetnie przygotowana na wszystkie katastrofy. Przygotowanie raportu o innej treści mogło się wiązać z bezpośrednią odpowiedzialnością analityków, więc ci przygotowywali optymistyczne raporty, nie chcąc ryzykować gniewu przełożonych.
Nikt w Rosji nie był przygotowany na sankcje
Ale też nikt z analityków nie wiedział, że wybuchnie wojna tej skali. Ponieważ nie dość, że oczekiwano od nich optymistycznych analiz, to na dodatek nie dostawali oni pełni wiedzy na temat tego, co planuje ich państwo.
Czeczeński przywódca Kadyrow ma ponoć odchodzić od zmysłów. Zwłaszcza, że być może nawet Ukraińcy (a może to była prawda) wypuścili plotkę, że dzięki FSB wiedzą, co planowały jego siły specjalne (które zostały odstrzelone jak grupka uczniaków bez przesadnego wysiłku ze strony Ukrainy). Teraz Kadyrow ma prawo do uzasadnionych ubaw, że zostanie rozszarpany przez własnych ludzi z Czeczeni.
Blitzkrieg zawiódł. Może gdyby w ciągu pierwszych trzech dni udało się złapać Zełeńskiego, to jeszcze coś by się udało wyciągnąć z tej wojny, opór narodu ukraińskiego byłby zapewne mniejszy – pisze analityk. Ale teraz na Ukrainie nawet wspierana przez lata przez Rosjan opozycja, do niedawna lojalna wobec Kremla, stanowczo wypowiada się przeciw Rosji. Powrót Janukowicza jest niemożliwy. Powieszą go 10 minut po tym jak Rosjanie wyjdą z kraju. To jest powtórka z Czeczeni, jeśli chodzi o skalę nienawiści do Rosjan wśród najechanego kraju. Rosjanie nakłamali, że nie wejdą do Ukrainy, obiecywali protesty przeciwko Zełeńskiemu i teraz nie mają w Ukrainie już ani jednego sojusznika.
Mając na uwadze opór cywilnej ludności ukraińskiej, Rosja potrzebuje do tej wojny jeszcze z pół miliona ludzi. Nie mówiąc o drogach i środkach zaopatrzenia. Ale Rosja – zdaniem analityka – nie może zapowiedzieć teraz powszechnej mobilizacji, ponieważ zrujnuje to i tak nieciekawą sytuację wewnętrzną: polityczną, gospodarczą i społeczną. Po drugie – logistyka tego nie uciągnie, ona nawet w obecnej sytuacji sobie nie radzi z tą operacją.
Rosja przegrywa militarnie i politycznie
Jeśli chodzi o straty, nikt tak naprawdę nie wie jakie one są. Rosja nie ma nad tym kontroli. Może być 10 000, może być 2000 poległych. Zdaniem analityka – bliżej 10 000 zmarłych Rosjan, a nie wyliczają do tego ofiar z okolic Doniecka i Ługańska.
Będą kolejne straty w ludności cywilnej, a opór przeciwko Rosji będzie tylko rósł. Rosja próbowała wejść do miast piechotą. Na 20 grup, tylko jedna odniosła względny sukces. Oblężenie nie ma sensu. Doświadczenia z wojen – pisze analityk – ostatnich lat, najbardziej z Serbii, pokazują, że miasta wytrzymują oblężenia latami, a zaraz jeszcze dojdą konwoje humanitarne z zaopatrzeniem dla takich miast.
Ukraińcy są zmotywowani i doskonale wiedzą jak walczyć. Od 2014 roku rzeczywiście są na wojnie, mają całą armię świetnie wyszkolonych i zaprawionych w boju żołnierzy, których doświadczenie teraz procentuje.
Eksperci rosyjscy nie mają pojęcia co robić, ktoś im nagadał bzdur o denazyfikacji, a to nie jest pojęcie z zakresu wojskowości, w związku z czym instrukcje są niejasne.
Nie ma też żadnych dowodów na to, by Ukraina próbowała zbudować własną broń jądrową, pomimo szaleńczych odmętów rosyjskiej propagandy.
Rosja ma czas do końca czerwca, potem nie ma Rosji
Zdaniem analityka deadline w sprawie wojny na Ukrainie przypada w czerwcu. Potem Rosja nie wytrzyma, jej gospodarka przestanie istnieć. Obecnie sytuacja na Ukrainie wydaje się w zawieszeniu. W przyszłym tygodniu analityk spodziewa się przełomu na jedną ze stron, ponieważ takie zawieszenie nie może się utrzymywać wiecznie.
Co gorsza – z perspektywy analityka FSB – Rosja nie ma wyjścia w tej sytuacji. Porażka jest nieuchronna. Zdaniem Rosjanina to stuprocentowa powtórka z początku XX wieku, gdy zdecydowano się napaść słabą Japonię, a rzeczywistość wojenna okazała się zupełnie inna. Był to początek procesu, który doprowadził do władzy antywojennych Bolszewików.
Analityk martwi się też o Syrię – że cała sytuacja na Ukrainie może spowodować, że Rosja nie będzie w stanie utrzymać reżimu Asada u władzy, a jeśli Rosjanie wyjdą z Syrii, Asad będzie martwy w 3 dni.
O wojnie jądrowej i ryzykach dla NATO
Z naszego punktu widzenia najciekawsza część notatki dopiero się zaczyna.
Analityk obawia się, że litera Z malowana na rosyjskich pojazdach w Ukrainie, będzie przez historię postrzegana w podobny sposób, jak swastyka. Boi się, ze ktoś wpadnie na pomysł zaczęcia wojny z Europą jako formę odwetu za narzucone sankcje. Rosjanin obawia się, że Europa znowu powie Putinowi „sprawdzam” i ten zostanie postawiony w niezwykle kłopotliwej sytuacji.
Rosjanie za tydzień zaczną tęsknić za biedą z początku lat 90. Ale sama Rosja jest jak Niemcy na przełomie 1943 i 44 roku. Kraj, wojsko i gospodarka już są wycieńczone wojną, a trwa dopiero kilka dni. Sam analityk uważa jednak, że Putin w tej desperackiej sytuacji nie wciśnie czerwonego guzika.
- Po pierwsze – Putin nie może wcisnąć czerwonego guzika. To proces przechodzący przez kilka osób i ktoś pójdzie po rozum do głowy.
- Po drugie – Czerwony guzik chyba nie działa. Biorąc pod uwagę, jak prezentuje się radzieckie wojsko na Ukrainie, pojawiły się uzasadnione wątpliwości czy wielki rosyjski arsenał nuklearny jest choć trochę sprawny i konserwowany na bieżąco. A na przykład zasoby plutonu trzeba – zdaniem analityka – uzupełniać co 10 lat.
- Po trzecie – Putin oraz cała kleptokracja wokół niego nie są gotowi poświęcić siebie, swojej pozycji, jachtów, majątków, swoich córek. Wszystkiego tego, co skrupulatnie kradli przez lata. A wojna na pociski atomowe byłaby końcem tego życia.
Czy ktoś, kto panicznie boi się swoich współpracowników lub epidemii, utrzymując komiczny dystans społeczny, byłby gotów na tego typu działania? Analityk w to nie wierzy.