Partnerzy serwisu:
Biznes ecommerce

Paczkomaty nie chcą podzielić losu pampersów i adidasów, a ja to całkowicie rozumiem

Jakub Kralka
14.02.2023
Jakub Kralka
Jakub Kralka
14.02.2023
Paczkomaty nie chcą podzielić losu pampersów i adidasów, a ja to całkowicie rozumiem

Miałem napisać o tym rano, niestety ubiegł mnie już ze swoim komunikatem Rafał Brzoska, więc nie będzie to jakoś wybitnie odkrywcze. W każdym razie: ja tam rozumiem InPost z dramą w sprawie nazwy Paczkomaty. 

Drama ta zresztą trwa od dawna, bo przypominam sobie, że wiele lat temu i nasza redakcja dostawała stosowne wezwania do sprostowania, gdy zdarzyło się napisać o „paczkomatach Orlenu”. No cóż, z pewnym zrozumieniem sytuacji biznesowej InPostu, do prośby się przychylaliśmy.

Jest to oczywiście nad wyraz prorocza próba zapobiegania upowszechnieniu nazwy Paczkomat. Z punktu widzenia prawnego – chodzi o zjawisko degeneracji znaku towarowego. Degeneracja znaku towarowego polega na tym, że jakaś nazwa własna danego przedsiębiorcy staje się tak powszechna, jest tak ogólnie używana, że od pewnego momentu przestaje jej przysługiwać ochrona przypisana dla danej nazwy. Ja od lat mam w głowie dwa koronne przykłady znaków towarowych, które uległy degeneracji: „pampersy”, którymi określamy dziś wszystkie pieluszki, niezależnie od producenta czy „adidasy”, a więc uniwersalne w Polsce określenie obuwia sportowego. Jakbym miał dziś szukać takich oczywistych kandydatów na potencjalną degenerację, to paradoksalnie blisko jest Google ze swoim „wygooglować”. No i tak, zdecydowanie Paczkomaty.

Ach, no i przecież mieliśmy niedawno kampanię marki Xerox, to też świetny przykład degeneracji znaku towarowego.

Nie dziwi mnie, że InPost walczy o Paczkomaty

Gdy degenerowały się pampersy i adidasy, miało to miejsce jeszcze wiele lat temu, być może nawet jeszcze w innym ustroju. Z biznesowego punktu widzenia jest to na pewno wielka tragedia. Patrzcie w dużej skali. Dziecko mówi, że chce Adidasy, a ciocia kupuje mu Reeboki. No bo przecież „adidasy”. A to tylko szkodliwość w tym najlżejszym tego słowa znaczeniu.

Wspomina o tym zresztą sam Brzoska, który mówi, że na budowę Paczkomatów wydali kilka miliardów złotych, a dziś pod ten sukces podczepiają się ich konkurenci. Nie znam oczywiście dokładnych wyliczeń, ale przecież mówi prawdę: InPost stawiał swoje pierwsze Paczkomaty kilkanaście lat temu, pukano się w czoło, że to kretynizm, rzucano im kłody pod nogi, straszono pozwoleniami na budowę, a tymczasem oni przez lata robili swoje stanowczo zmieniając rynek polskiego ecommerce. Jak wybuchła pandemia i zamknięto sklepy, to gotowi byliście całować ich po nogach. To oni zbudowali kulturę zamawiania przesyłki do pobliskiej skrzynki. To oni zbudowali kulturę śledzenia tych przesyłek przez profesjonalne appki, to oni zbudowali kulturę obsługiwania skrzynek tymi appkami. I każdego dnia je zmieniają.

Więc tak, do cholery tak, też bym był trochę wkurzony, gdyby cała moja (często wyśmiewająca latami) konkurencja nie dość, że podpierniczyła mój pomysł na dystrybucję, to jeszcze teraz zaczęła korzystać z mojej nazwy. Pomysłu za specjalnie się chronić nie da, ale nazwę już jak najbardziej tak, więc nie rozumiem zdziwienia, że ktoś próbuje to robić.

Paczkomaty są InPostu i InPost o nie walczy

Oczywiście dziwi mnie wielkie medialne oburzenie na to, że InPost wysłał konkretne wytyczne do swoich kontrahentów odnośnie prawidłowej prezentacji znaku towarowego (co wzmacnia ich argumenty za prawną ochroną na tym punkcie, pomaga uniknąć tworzenia szkodliwych zwyczajów). To chyba kompletny brak biznesowej empatii. Oczywiście Brzoska nie jest najbardziej lubianym z polskich przedsiębiorców. Może to wynika z jego charakteru, może z wizerunku, pewnie też zamiast pchać pomoc humanitarną na Ukrainę, mógłby odpalić ze dwie bańki jakiejś warszawskiej fundacji tańca, weganizmu i sztuki nowoczesnej, bo praktyka pokazuje, że to zawsze zmienia odbiór w środowisku.

Mówiąc szczerze mam nawet wrażenie, że agresywna walka InPostu o Paczkomaty to nawet trochę leży w naszym interesie. Niech powstają Orlenomaty, Allegromaty, eBayomaty, ale jak za chwilę pozwolimy, by wszystko było określane paczkomatem, będzie z tego więcej szkody, niż pożytku, staruszki dobijające się do maszyny firmy X, choć przesyłka czeka w firmie Y i tym podobne.

Przy okazji ACTA-2 redaktorka jedna z drugą darły szaty na ciele jak to Facebook i Google karmią się ich dorobkiem intelektualnym (prosiłem o przykłady, nie potrafiły dodać – inna sprawa, że zaraz ChatGPT przysporzy im ich wiele), a dziś uśmiechnięte od ucha do ucha kpią sobie z tego, że InPost broni nazwy Paczkomatów, które de facto w Polsce stworzyli od zera.