W niezbyt głębokich zakamarkach internetu można natknąć się na oferty firm, które kierują swoją bardzo specyficzną propozycję do przedsiębiorców. „Dam koszty, dam VAT, sprzedam faktury”, a czasem z drugiej strony „Kupię koszty, przyjmę faktury”. Czy takie transakcje w ogóle są legalne?
Bycie socjalistą kończy się wtedy, kiedy przyjdzie nam samemu zapłacić wszystkie podatki. Dopiero wtedy zauważymy, ile tak naprawdę państwo zabiera z naszych zarobionych pieniędzy. To o tyle zabawne, że to pokrywa się z pewną złotą myślą Józefa Piłsudskiego, której mimo wszystko nie zacytuję. Mam takiego znajomego, bardzo inteligentny facet, który twardo stąpa po ziemi. Od nastoletnich czasów bardzo wyraźnie akcentujący swoje lewicowe przekonania. Z dumą popiera wszystkie postulaty partii Razem i czasem nawet da się go spotkać na manifestacjach.
Jakiś czas temu życie zmusiło go do założenia własnej działalności gospodarczej, bo jego dotychczasowy pracodawca uznał, że rozliczenia B2B będą korzystniejsze. Przez pierwszy miesiąc był całkiem podekscytowany i nawet zbytnio nie narzekał, kiedy mierzył się z kolejnymi absurdami naszej administracji. Zmiana przyszła dopiero wtedy, kiedy przyszło mu zapłacić pierwszy podatek. Oj takiej wiązanki dawno nie słyszałem, a państwo z opiekuna w mgnieniu oka zmieniło się w złodzieja. Teraz nie da się z nim nigdzie wyjść, bo nawet w kawiarni chce fakturę. Każdy z nas ma takiego znajomego przedsiębiorcę. Koszty, faktury i odliczenia. Woli kupić dziesięć bezwartościowych rzeczy byle tylko nie zapłacić 100 zł podatku.
Natknąłem się w internecie na takie ogłoszenie. Ewidentnie skierowane do wszystkich przedsiębiorców, którzy zrobią wszystko, byle tylko w koszty wrzucić każdą możliwą złotówkę. Jak widać, są nawet chętni do tego, żeby w celu optymalizacji podatkowej zrobić dużo więcej niż wspomniane przeze mnie wcześniej kupowanie kawy na fakturę. Natomiast pojawia się zasadne pytanie, czy kupowanie takich faktur jest zgodne z prawem?
„Sprzedam fakturę, kupię koszty” – czy takie transakcje są legalne?
Oczywiście w większości przypadków odpowiedź jest negatywna. Trudno, żeby miało być inaczej, skoro faktura jest dokumentem, który potwierdza zaistniałą transakcję. W świetle niedawnej afery ze spółką Srebrna wszyscy dowiedzieliśmy się, jak wygląda faktura. Przede wszystkim powinna potwierdzać transakcję, która faktycznie miała miejsce. Oczywiście teoretycznie jest możliwa sytuacja, w której kupuje się usługi doradcze czy inne tego typu, trudne do udowodnienia, towary. Niemniej jednak to, że trudno udowodnić, że taka transakcja faktycznie miała miejsce, nie znaczy jeszcze, że kupowanie faktur jest zgodne z prawem.
Przede wszystkim takie działanie to poświadczenie nieprawdy organowi podatkowemu, a więc czyn określony w art. 76a kodeksu karnego skarbowego.
§ 1. Kto przez podanie danych niezgodnych ze stanem rzeczywistym lub zatajenie rzeczywistego stanu rzeczy wprowadza w błąd właściwy organ narażając na nienależny zwrot podatkowej należności publicznoprawnej, w szczególności podatku naliczonego w rozumieniu przepisów o podatku od towarów i usług, podatku akcyzowym, zwrot nadpłaty lub jej zaliczenie na poczet zaległości podatkowej lub bieżących albo przyszłych zobowiązań podatkowych,
podlega karze grzywny do 720 stawek dziennych albo karze pozbawienia wolności, albo obu tym karom łącznie.
Kupowanie takich faktur grozi ryzykiem, że kontrola krzyżowa wykaże, że takich usług lub towarów w rzeczywistości nigdy nie było. Czy niechęć do płacenia podatków jest aż tak wielka, żeby uciekać się do takich metod?