Lubimy narzekać na nadmorskich czy górskich przedsiębiorców – że wyciskają z kas każdą złotówkę i wciskają nam „paragony grozy”. Ale też trzeba im oddać, że to właśnie dzięki nim wakacje nad morzem czy w polskich górach nie są nudne, nawet gdy złapie nas „polska” pogoda.
Kilkanaście (a może i jeszcze kilka) lat temu wakacje w Polsce oznaczały dwie rzeczy: albo pogoda będzie dobra i urlop będzie udany, albo znowu będzie padało, więc urlop spędzimy w barze lub – co gorsza – na świetlicy ośrodka wypoczynkowego.
To się kompletnie zmieniło. I to nie tylko dlatego, że coraz częściej stać nas na wakacje za granicą. Nasze wybrzeże przeszło po prostu kompletną metamorfozę. Jeszcze nie tak dawno temu w kurortach były tylko stołówki, salony gier i stoiska z kiczowatymi pamiątkami. To wszystko wciąż nad morzem (czy też w polskich górach) znajdziemy. Ale nie tylko to.
Wakacje nad morzem. Wcale nie trzeba ich spędzać na plaży
Sierpniowa aura akurat nad polskim morzem nie jest najlepsza, ale nie jest tak, że turyści załamują ręce. Po prostu mamy nad Bałtykiem tyle atrakcji, że na plażę nawet nie trzeba wychodzić. Weźmy aquaparki. Jeszcze niedawno temu było ich miejscowościach turystycznych jak na lekarstwo. Teraz każdy szanujący się kurort albo ma swój aquapark, albo go buduje. A na przykład w Gdyni możemy zjeżdżać na pontonie tunelem, nad którym… pływają rekiny. Kurorty też inwestują w oceanaria. Są i inne rozrywki – bardzo popularne są na przykład parki dinozaurów, których też jest już mnóstwo. Choć trzeba zaznaczyć, że to wybór raczej na „średnią”, a nie na fatalną pogodę. Bo nikt przecież nie będzie oglądał z dziećmi dinozaurów, gdy na zewnątrz leje deszcz.
Mamy w kurortach ciekawe muzea, nowe bary, na czas wakacji otwierają się tam też sieciowe sklepy. Trzeba też przyznać, że coraz lepsza jest oferta gastronomiczna. To już nie jest tak, że mamy do wyboru kilka smażalni, knajpę ze schabowym i kapustą czy bar z kebabem. Nad polskim morzem można już naprawdę nieźle zjeść.
Trzeba też docenić polskich hotelarzy. Coraz więcej jest obiektów, które są w stanie zająć nam ciekawie cały dzień – że aż czasem nie chce się wychodzić na plażę, nawet jak jest pogoda. Są animacje dla dzieci, ale i wieczorne animacje dla dorosłych. Niektóre hotele podchodzą do tego wszystkiego naprawdę kreatywnie, a grafiki animatorskie są rozpisane na cały dzień. Coraz więcej hoteli oferuje też muzykę na żywo, nie tylko wieczorem, ale czasem muzycy przygrywają nawet podczas… śniadań.
Ktoś powie, że ceną tego wszystkiego są „paragony grozy”, o których mówimy już przecież kolejny rok. Jest w tym oczywiście sporo prawdy. Z drugiej strony, przedsiębiorcy naprawdę wydali majątek, żeby przygotować dla turystów „pogodoodoporne” atrakcje. Jasne, ma to swoją cenę. Ale dzięki temu możemy jechać na polskie wakacje bez obawy, że deszcz znowu wszystko popsuje.