Aby legalnie prowadzić sprzedaż truskawek na ulicy, niezbędne jest zezwolenie na zajęcie pasa drogowego. Sezon w pełni, stragany rosną jak grzyby (czy raczej – truskawki) po deszczu, a wielu sprzedawców zastanawia się, co im grozi w razie kontroli.
Jasne, można się tłumaczyć przed strażą miejską, że nawet się nie wiedziało o kosztach zajęcia pasa drogowego. Można też się zasłaniać trudną sytuacją finansową. Podczas kontroli uliczni sprzedawcy często są jednak bezradni. Sprawa dotyczy wszystkich form handlu ulicznego – handlować można przecież wszystkim, od lemoniady po okulary przeciwsłoneczne. Teraz jednak problem dotyczy w szczególności sprzedawców owoców sezonowych.
Sprzedaż truskawek – po co mi zezwolenie?
Sytuacja wygląda inaczej w poszczególnych miastach – o konkrety najlepiej więc pytać u źródła. Warto więc się udać do urzędu albo do właściciela terenu, na którym chcemy prowadzić działalność. Zezwolenie na sprzedaż truskawek może nie być potrzebne, jeśli teren jest prywatny, a właściciel nie widzi przeciwwskazań. W miejscach, które cieszą się dużym zainteresowaniem (choćby turystów) miasta same organizują przetargi – warto się nimi zainteresować.
Ogólnie rzecz biorąc – jeśli teren należy do miasta, należy wystąpić do odpowiedniego zarządu dróg o zezwolenia na umieszczenie w pasie drogowym drogi publicznej obiektu handlowego. Zwykle trzeba będzie zapłacić za zajęcia pasa drogowego. Opłaty będą jednak bardzo różne, w zależności od miasta. Będzie to jednak zwykle od kilkudziesięciu groszy do kilku złotych za metr kwadratowy. Opłatę wyraża iloczyn liczby metrów kwadratowych, dni, w trakcie których pas jest zajęty i stawki za metr kwadratowy. Mandat wynosi dziesięciokrotność tej kwoty. Ponadto straż miejska może zlikwidować stragan.
Miasto wydaje decyzję, na którą niestety trzeba poczekać – nawet kilka tygodni. To może sprawić problem w samym środku sezonu, dlatego warto zająć się tym przed jego rozpoczęciem. Jeśli decyzja była odmowna, sprzedawca ma prawo do odwołania do samorządowego kolegium odwoławczego. Ma na to czternaście dni.
Zezwolenia są potrzebne
To wbrew pozorom ma sens. I chociaż trochę uderza w przedsiębiorczość, może niekiedy być wyrazem dbałości o wizerunek miasta. Miasto bowiem dzięki temu może chronić estetykę reprezentacyjnych ulic, na których handel byłby najbardziej opłacalny. Samą uchwałą można sprawić, że stragany nie będą rozstawiać się choćby na starówce czy gdziekolwiek, gdzie chętnie zaglądają turyści. Mało tego, uchwałą można też sprawić, że stoiska będą powstawać, ale według określonego wzoru.
Sam dochód z truskawek niejednokrotnie okazuje się na tyle duży, że mandat nie robi sprzedawcy różnicy. Czy to oznacza, że zezwolenie na sprzedaż truskawek to niepotrzebna strata czasu?