Zachód – nieraz wręcz panicznie – bał się i boi armii Rosji. Można to zrozumieć, wszak wojsko tego kraju jest potężne i ma broń atomową. Jednak ostatnie działania Rosjan wywołują też coraz częściej po prostu śmiech, a ich armia sprzętowo i mentalnie najwyraźniej pozostała w czasach ZSRR.
Putin umiejętnie w ostatnich latach podsycał mit nowoczesnej, szybkiej armii, która może szybko podbić właściwie dowolny kraj Europy. Ponoć na spotkaniach z zachodnimi politykami przechwalał się, w ile to rosyjskie czołgi mogą dojechać do Kijowa, Warszawy czy nawet do Berlina.
Zachód, nawet jeśli starał się zachować kamienną twarz, mocno się bał tych gróźb. Nie jest tak, że zupełnie bezzasadnie. W końcu armia Rosji prawie bez walk zajęła w 2014 r. Krym. Inwazja „zielonych ludzików” w innych miejscach w Europie była więc długo dość przerażającym scenariuszem.
I przyszła inwazja na Ukrainę. Owszem armia Rosji robi tam okropne, wręcz barbarzyńskie rzeczy, łącznie z mordowaniem dzieci. Lecz nie dlatego, że jest taka sprawna. Wręcz przeciwnie. Wymierzona w cywili brutalność bierze się raczej z tego, że po prostu armia nie jest w stanie osiągnąć wojskowych sukcesów. Musi budzić przerażenie, bo inaczej budziłaby… śmiech. Zresztą i tak budzi.
Armia Rosji staje się pośmiewiskiem internetu
Wszyscy znamy te wpisy i filmiki. Ukraińcy zatrzymują wozy opancerzone gołymi rękami, rolnicy przejmują czołgi, maszyny lądują w rowach, bo zabrakło paliwa… Dodatkowo są też informacje o głodnych żołnierzach, czy racjach żywnościowych, które przeterminowały się siedem lat temu.
Na moskiewskich paradach widzieliśmy tymczasem nowoczesne czołgi, samoloty, które mogą stawić czoła amerykańskim F-35 czy uzbrojone po pachy oddziały specjalne. Można mieć wrażenie, że były to takie wioski potiomkinowskie, a prawdziwy sprzęt armii Rosji pamięta zwykle… czasy ZSRR. Również wyraźnie radzieckie jest podejście do żołnierzy. To w dużej mierze 19-letni poborowi, którzy nawet nie wiedzieli, że idą na wojnę. Dowódcy ich potraktowali zwyczajnie jako mięso armatnie.
Na marginesie – w tym samym czasie Ukraina podwyższa swoim żołnierzom wynagrodzenie.
Nie należy oczywiście twierdzić, że armia Rosji nam nie zagraża. To ciągle potężne wojsko z 6 tys. głowic atomowych (co Rosja oczywiście uwielbia podkreślać). Inna sprawa, że jeśli Rosja by je odpaliła, to pewnie sama zniknęłaby z powierzchni planety. Bo NATO też ma całkiem sporo atomówek.
Warto jednak pamiętać, że rosyjskie wojsko to ciągle dla Polski wielkie zagrożenie. Ale nie wiadomo w sumie, czy budzi ono więcej strachu czy też politowania.