Blokada Orlenu w Bielsku-Białej
Dziś mówimy o ośmiu złotych za litr, ale wszyscy zdajemy sobie sprawę, że ta karuzela pędzi jak szalona i będzie tylko gorzej. W końcu Orlen wymienia wyświetlacze na niektórych stacjach tak, żeby przy cenie paliwa zmieściła się „jedynka” z przodu. Trudno się dziwić, że nastroje wśród kierowców zaczynają eskalować, bo dla wielu tak drogie paliwo jest po prostu nie do udźwignięcia.
W niedzielę, w samo południe, Orlen w Bielsku-Białej nagle przestał wydawać paliwo. Dlaczego? Bo do stacji podjechało kilkanaście aut, które unieruchomiły dojazd do dystrybutorów. Kierowcy podnieśli maski samochodów i zaczęli tłumaczyć, że albo coś się w nich zepsuło, albo dojechali „na oparach” i nie starczyło na te ostatnie kilka metrów. – Podejrzewam że może być problem ze skrzynią bo mam automat i mogła się zablokować. Można spróbować przepchać auto ale jest ciężkie – mówił jeden z kierowców w rozmowie z portalem Bielsko.info.
Inny kierowca tłumaczył, że przez drogie ceny tankuje minimalne ilości paliwa, dlatego nie starczyło mu oparów, by dociągnąć do dystrybutora. Kolejny powiedział, że najwidoczniej w tym miejscu zgromadziła się „jakaś zła energia”. Oczywiście wszystko to trzeba traktować z przymrużeniem oka, bo kierowcy chcieli po prostu pokazać, że z takimi cenami paliw nie da się długo funkcjonować. Bo auta szybko się "naprawiły" jak tylko na miejsce przyjechała wezwana przez pracowników Orlenu policja.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Takich akcji będzie więcej?
Rządzący przekonują, że choć ceny są zawrotne, to wciąż w Polsce są jedne z najtańszych paliw w Europie. I oczywiście w liczbach bezwzględnych mają rację. Ale jak zobaczymy sobie, że w Niemczech czy Wielkiej Brytanii, gdzie zarobki są znacznie wyższe niż u nas, kierowcy płacą 1-2 złote więcej, to łatwo zrozumieć co jest źródłem frustracji kierowców właśnie nad Wisłą. Prawda jest brutalna – paliwo jest drogie wszędzie, ale tylko w niektórych krajach, między innymi w Polsce, wysokie ceny stanowią naprawdę poważne zagrożenie dla naszych domowych budżetów. I to pomimo tego, że wciąż obowiązuje niższy VAT na paliwo.
Często bywa tak, że jedna akcja – szczególnie szeroko odnotowana przez media (a tak jest w tym przypadku) – zaczyna rozlewać się na inne miasta. Nie jest wykluczone, że w najbliższych tygodniach czekać będą nas różne formy protestu kierowców przytłoczonych „ósemką” (a może i dziewiątką!) na stacjach. I to w czasie, gdy akurat politycy PiS zostali wysłani na objazd kraju. Ciekawe czy, tak jak to było w sobotę przed partyjną konwencją, będą w trasie robić sobie zdjęcia na Orlenie tak, żeby nie pokazać cen.