Ustawa o gwarantowanym kredycie mieszkaniowym stanowi zagrożenie dla stabilności systemu finansowego – napisał Narodowy Bank Polski w opinii do ustawy o gwarantowanym kredycie mieszkaniowym. Nikt się tym nie przejął. Rząd się z pomysłu nie wycofał. Sejm ustawę przyjął, mimo że jest też sprzecza z rekomendacjami Komisji Nadzoru Finansowego. Czy mieszkanie bez wkładu własnego jest dobrym pomysłem?
Czy mieszkanie bez wkładu własnego jest dobrym pomysłem?
O tym, jak rosną ceny nieruchomości pisaliśmy już wielokrotnie. Powodów tego jest kilka. W piątek doszedł kolejny. Ustawa o gwarantowanym kredycie mieszkaniowym przewiduje, że Bank Gospodarstwa Krajowego będzie gwarantował do 20 proc. kwoty kredytu. Nie więcej niż 100 tys. zł. To propozycja dla osób, które zarabiają na tyle dużo, żeby dostać kredyt hipoteczny. Nie mają jednak oszczędności na wkład własny. Za gwarancję BGK zapłacą 1 proc. prowizji. Dodatkowo, gdy rodzina się powiększy BGK spłaci za nich część długu.
Z jednej strony rząd trafnie ocenia, że część osób chcących kupić własne mieszkanie opóźnia zakup z powodu braku wkładu. Im droższe mieszkania, tym trudniej uzbierać potrzebną kwotę. Z drugiej strony uruchomienie gwarancji państwowych może przyczynić się do dalszego wzrostu cen mieszkań. I tak już bardzo wysokich.
„Niektóre z zaproponowanych w projekcie ustawy rozwiązań mogą skutkować powstaniem lub intensyfikacją negatywnych tendencji na rynku nieruchomości mieszkaniowych i w systemie finansowym. Biorąc pod uwagę bieżącą sytuację na rynku nieruchomości, należy zauważyć, że wspieranie zakupów mieszkaniowych osób, które nie mają odpowiedniego wkładu własnego wykreuje dodatkowy popyt” – pisał w opinii NBP. gdy uchwalona ustawa była jeszcze projektem. Według banku centralnego zwiększenie popytu oznacza zwiększenie presji cenowej „na już bardzo dynamicznym rynku mieszkań, na którym obecnie podaż może nie być w stanie podążać za wciąż rosnącym zapotrzebowaniem”.
Nie dawajcie takich kredytów
To nie koniec obawa NBP, który zresztą w temacie wzrostu cen mieszkań, bez winy nie jest. Jego analitycy już dawno raportowali, że ludzie nie mając lepszej alternatywy dla lokowania pieniędzy, inwestują je w nieruchomości. Ma to być ochrona przed wysoką inflacją, przy niskich stopach procentowych. Tym razem poza rozchwianiem rynku eksperci banku centralnego wskazują na dodatkowe zagrożenie, jakie niosą uchwalone w piątek przepisy. NBP uważa, że udzielanie kredytów hipotecznych w kwotach powyżej limitów ostrożnościowych (LTV) jest w sprzeczności z celem wprowadzania tych limitów przez KNF.
Przecież banki udzielały już kredytów na finansowanie nieruchomości w wysokości nawet nie 100, ale i 110 procent ich wartości. KNF uznała jednak, że nie jest to bezpieczne ani dla banków, ani dla ich klientów. Rekomendacja S wydana przez KNF dotyczy właśnie obostrzeń w zakresie maksymalnej wartości udzielanego kredytu, w stosunku do wartości nieruchomości stanowiącej jego zabezpieczenie. KNF mówi w tej rekomendacji „nie” kredytom, których wysokość jest równa lub wyższa od wartości nieruchomości. Zgodnie z nią wkład własny w przypadku kredytów zabezpieczonych nieruchomościami mieszkalnymi powinien wynieść nie mniej niż 20 proc. wartości kredytowanej nieruchomości. Odejście od tego może spowodować niebezpieczne skutki.
„Należy liczyć się z możliwością powstania niezamierzonych przez ustawodawcę konsekwencji w postaci osłabienia w dłuższym okresie stabilności systemu finansowego” – ostrzega NBP.
To może być groźne
Gdy w maju rząd ogłosił swój pomysł kredytów bez wkładu własnego pisaliśmy, że nie jest bezpieczny, przede wszystkim, myśląc o kredytobiorcach. No bo jeśli ktoś nie jest w stanie odłożyć sobie 10 procent wartości nieruchomości, to czy podoła zobowiązaniu, które na siebie bierze? Czy to dobry moment na naganianie klientów deweloperom, gdy ceny są tak wysokie? Czy to odpowiedni czas, by przekonywać ludzi, aby zadłużyli się na minimum 15 lat w sytuacji, gdy stopy procentowe na pewno pójdą do góry, a z nimi raty? Wreszcie dlaczego dotąd nikt z rządzących nie stworzył programu, który finansowałby budowę tanich mieszkań na wynajem. Gdzie właśnie młodzi ludzie z niskim dochodem mieliby szansę na mieszkanie, ale niekoniecznie własne. .