Nowy wiceminister rozwoju i technologii nie ukrywał, że jest zwolennikiem podatku katastralnego – stąd dość szybko powróciła dyskusja o ewentualnym wprowadzeniu dodatkowego obciążenia podatkowego dla właścicieli większej liczby nieruchomości. Teraz wiceminister zdradził, jakie są plany rządu w tej kwestii.
Wiceminister Kukucki: podatku katastralnego nie będzie
Styczniowy wywiad obecnego wiceministra rozwoju i technologii Krzysztofa Kukuckiego – jeszcze zanim objął obecne stanowisko – wywołał spore poruszenie. Stwierdził wtedy w rozmowie z Interią, że nie tylko jest zwolennikiem podatku katastralnego, ale też że kwestią do ustalenia pozostaje głównie granica, od której należy go płacić. To mogło sugerować (biorąc pod uwagę fakt, że już wtedy Kukucki był przymierzano na stanowisko wiceministra rozwoju i technologii), że obecny rząd chce pracować nad wdrożeniem podatku katastralnego. To oczywiście – jak przy każdej dyskusji na temat ewentualnego dodatkowego obciążenia dla części właścicieli nieruchomości – wzbudziło ogromne emocje i wywołało ożywioną dyskusję.
W wywiadzie z „Rz”, który został opublikowany dzisiaj, wiceminister został zapytany o możliwość wprowadzeniu podatku katastralnego. Jego odpowiedź była jednak wyjątkowo krótka – i dobitna:
Na wprowadzenie takiego podatku nie ma zgody. Przeciwna jest Nowa Lewica, podobnie jak pozostali koalicjanci. To zamyka temat.
Co ciekawe, o ile wiadomo było, że Koalicja Obywatelska raczej nie jest zwolennikiem podatku katastralnego, o tyle zaskakiwać może stanowisko Nowej Lewicy. Mogłoby się wydawać, że lewicowy koalicjant raczej będzie dążył do dodatkowego opodatkowania właścicieli kilku nieruchomości. Tak czy inaczej, wszystko wskazuje na to, że dyskusja o wprowadzeniu podatku katastralnego przez obecny rząd skończy się tak szybko, jak się zaczęła.
Nie oznacza to jednak, że rząd zamierza być bierny wobec flipperów czy funduszy inwestycyjnych
Czy w takim razie dodatkowe opodatkowanie (lub innego rodzaju obciążenia) w ogóle nie wchodzą w grę? Niekoniecznie; chodzi raczej o to, by objęły one flipperów i fundusze inwestycyjne, a nie zwykłych obywateli. Jak twierdzi wiceminister, dostrzega on różnicę między osobami, które „mają możliwość zakupu drugiego mieszkania”, a flipperami, kupującymi mieszkania hurtowo, tylko po to, by je później drożej odsprzedać. Wiceminister poinformował również, że lokale, które stoją puste, powinny być skierowane na rynek – i że rząd pracuje nad odpowiednimi rozwiązaniami. Być może jest to zatem zapowiedź podatku od pustostanów, którego wprowadzenie rozważała już poprzednia ekipa rządząca.
Niewykluczone oczywiście, że tak naprawdę rząd chce po prostu skupić się na programie Mieszkanie na start i wspieraniu budowy tanich mieszkaniach na wynajem – i o ewentualnych obciążeniach podatkowych na razie nie myśli. Wydaje się jednak, że jeśli jakiekolwiek nowe rozwiązania w tym zakresie zostaną wdrożone, to nie obejmą większości obywateli – nawet tych, którzy mają więcej niż jedną nieruchomość.