Co zrobić w sytuacji, gdy złapie nas fotoradar? Rozsądną odpowiedzią byłoby zapłacenie kary. Są jednak osoby, które upierają się, że wcale nie jechały wtedy samochodem. Inne naprawdę nie prowadziły tego auta, ale nie chcą ujawnić personaliów kierowcy. Mandat za niewskazanie kierującego nie zawsze działa odstraszająco.
Zignorowanie obowiązku wskazania faktycznego kierowcy może nas kosztować kilka tysięcy złotych
Nikt nie może nam zabronić pożyczyć komuś swój samochód. Niekiedy nawet nie mamy większego wyboru, bo przecież mowa o autach służbowych w dyspozycji pracowników. Problem w tym, że taka osoba może popełnić naszym pojazdem jakieś wykroczenie drogowe. Załóżmy, że nasze auto zostało uchwycone przez fotoradar w trakcie przekraczania dozwolonej prędkości. Siłą rzeczy mandat powinien zapłacić ten, kto w danym momencie korzystał z samochodu. W tych okolicznościach całkiem możliwe, że właściwy organ nie jest jeszcze w stanie ustalić jego personaliów.
Jak się łatwo domyślić, prędzej czy później to my zostaniemy wezwani do wskazania osoby, której użyczyliśmy pojazd. Mamy obowiązek ustawowy, by tak właśnie uczynić. Wynika on z art. 78 ust. 4 prawa o ruchu drogowym.
4. Właściciel lub posiadacz pojazdu jest obowiązany wskazać na żądanie uprawnionego organu, komu powierzył pojazd do kierowania lub używania w oznaczonym czasie, chyba że pojazd został użyty wbrew jego woli i wiedzy przez nieznaną osobę, czemu nie mógł zapobiec.
Wzmocnieniem przytoczonego przepisu jest sankcja za jego złamanie. Znajdziemy ją w art. 96 §3 kodeksu wykroczeń.
Tej samej karze podlega, kto wbrew obowiązkowi nie wskaże na żądanie uprawnionego organu, komu powierzył pojazd do kierowania lub używania w oznaczonym czasie.
W tym przypadku mowa o karze grzywny. Mandat za niewskazanie kierującego pojazdem jest dość surowy. Zgodnie z obowiązującym taryfikatorem jego ostateczna wysokość zależy od okoliczności sprawy. Jeżeli kryjemy sprawcę przestępstwa drogowego, to musimy się przygotować na wydatek minimum 4000 zł. Zagrożenie karą rośnie do 8000 zł w przypadku ponownego złapania. Jeśli nie wskażemy kierującego, który doprowadził do powstania zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym, to możemy zapłacić od 2000 do 8000 zł.
Mandat za niewskazanie kierującego nie jest rozwiązaniem idealnym. Drakońskie kary wcale nie ułatwiają sprawy
Jeżeli nie będziemy chcieli podać personaliów kierowcy, który przekroczył dopuszczalną prędkość, to mandat wyniesie od 800 zł do 5000 zł. Takie same stawki obowiązują we wszystkich pozostałych przypadkach. Czy to surowe kary? Jak najbardziej. Dodatkowo obowiązująca w sądach linia orzecznicza wyklucza wymówienie się niechęcią do obciążania członków rodziny.
Jedynym uzasadnionym przypadkiem odmowy wskazania kierującego są sytuacje, gdy autentycznie nie mamy pojęcia, kto jechał naszym samochodem. Przykładem może być jego kradzież. Co ciekawe, w przywołanym powyżej art. 96 §3 kodeksu wykroczeń ustawodawca nie uznaje ewentualnej niepamięci właściciela auta za uprawnioną przesłankę odmowy. Taka sytuacja nie jest przecież niczym nadzwyczajnym.
Co wówczas powinniśmy zrobić? Na pewno nie należy próbować zgadywać. Jeśli okaże się, że wskazaliśmy źle, to może nas czekać odpowiedzialność karna za składanie fałszywych zeznań. Mamy więc do czynienia z poważnym przestępstwem. Obecne brzmienie art. 233 kodeksu karnego przewiduje za nie nawet od 6 miesięcy do lat 8 w więzieniu. Taka sama kara czeka na nas nawet wówczas, gdy postanowimy przyjąć mandat na siebie, a później okaże się, że kierował ktoś inny.
To nie koniec mankamentów obowiązującego rozwiązania problemu zatajania personaliów faktycznych kierowców. Pomimo swojej wysokości mandat za niewskazanie kierującego pojazdem wcale nie musi odstraszać. Ukaranie nim nie wiąże się na przykład z naliczeniem nam punktów karnych. Już samo to może zachęcać sprawców, którym blisko do przekroczenia limitu, by mijać się z prawdą. Są osoby, które na przykład zmyślają „Ukraińców, którym pożyczyli auta”. Nie straszne są im nawet wspomniane wcześniej drakońskie kary.
Czy można byłoby ten problem rozwiązać lepiej? Prawdę mówiąc, niespecjalnie. Mandat za niewskazanie kierującego nie jest rozwiązaniem idealnym. Przepisy są dziurawe i nieuwzględniające dość uzasadnionych przypadków uniemożliwiających podanie prawdziwych personaliów kierowcy. Z drugiej strony system nie może sobie pozwolić na ciągłe akty lekceważenia prawa przez samych sprawców.