Czy pensje przestaną rosnąć? Ekonomiści PKO BP wieszczą przesilenie na rynku pracy

Finanse Praca Dołącz do dyskusji (351)
Czy pensje przestaną rosnąć? Ekonomiści PKO BP wieszczą przesilenie na rynku pracy

W ostatnich latach w Polsce wynagrodzenia w całej gospodarce stopniowo rosły. Rynek pracy z nastawionego na dostarczanie pracodawcom stosunkowo taniej siły roboczej, stopniowo zaczął ewoluować w rynek pracownika. Nie oznacza to jednak, że pensje będą rosły w nieskończoność. Dynamika wzrostu wynagrodzeń w ostatnich dwóch miesiącach zaczęła spadać. Czy pensje przestaną rosnąć? 

Zmiana dynamiki wzrostu wynagrodzeń nie oznacza automatycznie, że pensje przestaną rosnąć, choć daje dużo do myślenia

Jak podaje serwis Money.pl, Główny Urząd Statystyczny przedstawił dane dotyczące przeciętnego wynagrodzenia w dużych i średnich przedsiębiorstwach za sierpień. Wyniosło ono 4798,3 zł brutto. Kwota ta oznacza wzrost średniej pensji w firmach tego rozmiaru o 6,8% w skali roku. Wydawać by się mogło, że jest to dość solidny wzrost płac. Niestety, jest to drugi miesiąc z rzędu, w którym dynamika wzrostu średniej pensji spadła. Co więcej, ekonomiści zakładali, że będzie się ona utrzymywać na poziomie przynajmniej 7%. Tymczasem spadła ona poniżej tego progu pierwszy raz od marca. Poniżej nieco poniżej oczekiwań wypadła również dynamika wzrostu zatrudnienia, zamiast spodziewanych 3,5% wyniosła ona 3,4%.

Ekonomiści banku PKO BP zastanawiają się nawet, czy przypadkiem rynek pracy nie dostał zadyszki. Przed publikacją raportu Głównego Urzędu Statystycznego byli oni nastawieni dużo bardziej optymistycznie i zakładali wzrost przeciętnego wynagrodzenia na poziomie 7,3%. Co ciekawe, pomimo przeszacowania tego wskaźnika o 0,5%, same dane interpretują względnie pozytywnie. Ich zdaniem, rynek pracy w Polsce wciąż przeżywa boom. Niemniej, tempo wzrostu poszczególnych wskaźników maleje względem poziomów widocznych w poprzednich dwóch latach. Zakładają oni, że w przyszłym roku może być tylko gorzej. Średnie wynagrodzenie ma rosnąć w tempie 6,2% a w niektórych miesiącach spadnie poniżej 6%.

To, czy pensje przestaną rosnąć wcale nie jest takie pewne

Odmiennego zdania są ekonomiści pracujący dla Santandera. Są przekonani, że wynik poniżej 7% nie powinien się już w tym roku powtórzyć, pod koniec 2018 r. wzrost płac powinien nawet wzrosnąć nieco poniżej 9%. Odnoszą się oni także do realnego funduszu płac, który prezentuje się zauważalnie lepiej. W sierpniu wzrósł on do 8,2%. Skąd takie rozbieżności? W przypadku prognoz PKO BP, poczyniono założenie, że napływ siły roboczej z zagranicy, zwłaszcza z Ukrainy i Białorusi, będzie negatywnie wpływać na tempo wzrostu wynagrodzeń w całej gospodarce.

Warto zauważyć, że wcale tak być nie musi. Pisaliśmy już o tym, że Ukraińcy zaczynają zarabiać tyle samo, a czasem nawet i więcej, niż Polacy. Ta tendencja z całą pewnością będzie się utrzymywać. Sprowadzanie taniej siły roboczej z dużo bardziej egzotycznych kierunków, brane pod uwagę przez PKO BP, wcale nie musi być ani tak łatwe, ani tak masowe, by faktycznie wpłynąć na całą gospodarkę. Do tego należy wziąć pod uwagę, że tzw. millenialsi wciąż mają coraz to bardziej wygórowane oczekiwania względem pracodawców, także finansowe. Santander z kolei zwraca uwagę na utrzymujące się niedobory pracowników, których to cudzoziemcy nie są w stanie zapełnić. Biorąc pod uwagę fakt, że „taniość” importowanej siły roboczej stopniowo maleje a na krajową nie ma co w tym przypadku za bardzo liczyć, te założenia wydają się być bardziej przekonujące.

Kolejnym czynnikiem, który pozwoli odpowiedzieć na pytanie „czy pensje przestaną rosnąć?” przecząco, są same dane Głównego Urzędu Statystycznego. Jak to zwykle bywa, diabeł tkwi w szczegółach. Dotyczą one średniego wynagrodzenia w dużych i średnich przedsiębiorstwach, nie zaś w całej gospodarce.  Metodologia w tym przypadku jest następująca, ponownie za Money.pl: W sektorze przedsiębiorstw, a więc w firmach zatrudniających co najmniej 9 osób, pracę ma 6 mln 231,1 tys. osób. To na podstawie ich wypłat GUS wylicza średnie wynagrodzenie. Tymczasem, zgodnie z danymi portalu rynekpracy.org, w drugim kwartale 2018 r. pracowało w Polsce przeszło 16,5 miliona osób. Warto również zauważyć, że w przyszłym roku znacząco wzrośnie płaca minimalna.

Dlaczego dynamika wzrostu wynagrodzeń jest taka ważna?

Od tego, czy pensje przestaną rosnąć, czy wręcz przeciwnie, zależy kilka istotnych rzeczy. Przede wszystkim, zamożność naszego społeczeństwa nie zależy wcale od produktu krajowego brutto, tylko – w bardzo dużym skrócie i uproszczeniu – od wysokości pensji w gospodarce oraz wskaźnika inflacji. Bez wzrostu pensji, nawet przy niskiej inflacji, dla przeciętnego obywatela, nawet utrzymujący się wzrost gospodarczy niekoniecznie musi przekładać się na odczuwalną poprawę jakości życia. To właśnie utrzymująca się wysoka dynamika wzrostu wynagrodzeń pozwala nam dogonić poziom krajów Zachodu. Czy mamy w ogóle na to szanse? Wydaje się, że teoretycznie tak. Pod warunkiem, że tak dobre wyniki nasza gospodarka utrzymywałaby przez, bagatela, około 30-40 lat. Przy założeniu, że tempo wzrostu płac w poszczególnych krajach Zachodu byłoby niższe, niż w Polsce.