W maju informowaliśmy o tym, że szykują się dość znaczące podwyżki najniższego dopuszczalnego przez prawo wynagrodzenia za pracę. Mamy dobrą wiadomość dla osób zarabiających najniższą krajową. Płaca minimalna w 2019 r. wzrośnie bardziej, niż pierwotnie zakładano.
Płaca minimalna 2019 r. ma wynieść 2250 zł. To o 150 zł. więcej, niż w 2018 r.
Najniższe miesięczne wynagrodzenie dla umów o pracę, oraz stawka godzinowa dla umów-zlecenie, muszą być ustalane z uwzględnieniem inflacji. Podstawowym założeniem jest to, że płace będą rosnąć szybciej, niż ceny. W przeciwnym wypadku, choć minimalne wynagrodzenie by rosło, to jego realna wartość by z roku na rok malała. Płaca minimalna w 2019 r. wzrośnie po raz kolejny. Jeszcze w 2014 r. wynosiła ona 1680 zł. Brutto. Miała ona wzrosnąć do 2217 zł, o rekordowe wręcz 117 zł. Później, po wstępnych konsultacjach ze związkowcami, padła kwota 2220 zł. Tak się jednak nie stanie – wzrośnie jeszcze bardziej.
Jak podaje tvn24bis.pl, rząd przyjął we wtorek rozporządzenie w sprawie minimalnego wynagrodzenia za płacę. Decyzję w tej sprawie ogłosił premier Mateusz Morawiecki, na konferencji prasowej w Idzikowicach koło Opoczna w województwie łódzkim. Płaca minimalna w 2019 r. wyniesie aż 2250 zł. O całą złotówkę wzrośnie również najniższa dopuszczalna stawka godzinowa, do 14,7 zł. Elżbieta Rafalska, minister rodziny, pracy i polityki społecznej, przekonuje, że celem takiego rozwiązania jest przede wszystkim zachowanie właściwej relacji między płacą minimalną a średnią krajową.
Minister stwierdziła nie tylko, że rząd nie chce, by przeciętne wynagrodzenie w Polsce uciekało od najniższego w sytuacji, gdy kraj jest w okresie wzrostu gospodarczego a płace w gospodarce rosną. Dodała również, że 1,5 miliona osób zarabia według stawek minimalnego wynagrodzenia. Jego wzrost ma wywrzeć pozytywny wpływ na sytuację gospodarstw domowych tych pracowników.
Premier zapowiada odejście od opierania polskiej gospodarki o niskie płace
Bardzo ważne są słowa samego premiera, który przedstawił założenia programowe polityki rządu Prawa i Sprawiedliwości dotyczące wynagrodzeń. Mateusz Morawiecki stwierdził bowiem: „Podjęliśmy decyzję na Radzie Ministrów, żeby zarekomendować wyższą niż pierwotnie planowaliśmy płacę minimalną – na poziomie 2250 zł. To jest jednocześnie też symbol tego, że chcemy, żeby gospodarka polska opierała się o rozwój nie na niskich płacach tylko na rosnących płacach.”
Deklarację premiera skomentować można chyba w jeden sposób: najwyższy czas! Odejście od modelu gospodarki opartej przede wszystkim o niskie koszta pracy jest obecnie koniecznością dla Polski. Nie jest jednak tak, że rządzący mają tak naprawdę w tej kwestii jakiś większy wybór. Przez długi czas alternatywę dla Polaków mieli stanowić Ukraińcy. Pracodawcy zza Buga przestali być już tańszą alternatywą dla Polaków. Zarabiają już tyle samo, co obywatele naszego kraju, i bardzo dobrze. Coraz to bardziej egzotyczne pomysły na import pracowników, chociażby z Filipin czy Nepalu, nie są w stanie wypełnić zapotrzebowania gospodarki. W tej sytuacji, nie ma chyba innego wyboru, niż zaproponować Polakom wyższe wynagrodzenia.
Czy wyższa płaca minimalna 2019 r. jest triumfem związkowców, czy raczej kiełbasą wyborczą?
Warto przy tym przypomnieć, że pierwotne plany rządu dotyczące wzrostu najniższego wynagrodzenia spotkały się z niezbyt ciepłym odbiorem ze strony największych organizacji związkowych. Zarówno OPZZ, jak i Solidarność oczekiwały bardziej daleko idących wzrostów ze strony rządzących, niż 2217 zł. Solidarność pierwotnie oczekiwała, że płaca minimalna w 2019 r. wyniesie przynajmniej 2278 zł. Później, w toku rozmów z minister, Rafalską kwota ta zmalała do 2255 zł. W tym czasie OPZZ był zdania, że najniższa krajowa powinna wynosić 2383 zł.
Bliskość ostatecznej propozycji Solidarności, oraz kwoty zaprezentowanej przez premiera Morawieckiego i minister Rafalską, pozwala domniemywać, że rząd postanowił pójść na rękę związkom zawodowym w kwestii płacy minimalnej. Nie można w tym momencie nie wspomnieć o zbliżających się wielkimi krokami wyborach samorządowych. Ktoś mógłby się zastanowić, czy przypadkiem podniesienie najniższego wynagrodzenia jeszcze bardziej, niż pierwotnie planowano, nie jest aby specyficzną formą kiełbasy wyborczej. Chcę jednak wierzyć, że faktycznie rządowi chodzi o zmianę filozofii państwa odnośnie wynagrodzeń w gospodarce.