Minister klimatu i środowiska Anna Moskwa przedstawiła jedno z kluczowych założeń przygotowywanej ustawy o szczególnych rozwiązaniach w zakresie niektórych źródeł ciepła. Chodzi o obowiązkowe ograniczenie wzrostu cen ciepła. Maksymalny wzrost kosztów rachunków za ciepła dla odbiorców wyniesie 42 proc.
Nowa ustawa sprawi, że ceny ciepła sieciowego mają wzrosnąć o co najwyżej 42 proc.
Rządzący zdecydowali się na interwencję w kwestii spodziewanych podwyżek cen ogrzewania ciepłem sieciowym. Chodzi o projekt ustawy o szczególnych rozwiązaniach w zakresie niektórych źródeł ciepła, którym Sejm ma się zająć w piątek. Jego najważniejsze założenia przedstawiła w rozmowie z Polską Agencją Prasową minister klimatu i środowiska Anna Moskwa.
Odbiorcy ogrzewający swoje domy dzięki sieciom ciepłowniczym z pewnością ucieszą się z ustalenia maksymalnego poziomu wzrostu cen. Ograniczenie wzrostów cen będzie obowiązkowe dla wszystkich wytwórców ciepła. Dotyczyć będzie także pośredników, na przykład spółdzielni. Ustawa dopuści maksymalne podniesienie rachunków za ciepło jedynie o 42 proc. Ściślej mówiąc: projekt zakłada ustalenie średniej ceny ciepła z rekompensatą. Dla ciepła wytwarzanego przy pomocy gazu ziemnego lub oleju opałowego wyniesie 150,95 zł za GJ netto a dla pozostałych źródeł ciepła 103,82 zł za GJ netto.
Minister klimatu i środowiska zakłada, że w niektórych przypadkach ograniczenie wzrostu cen ciepła może być jeszcze większe. Chodzi o przypadki, w których jeden podmiot dostarcza odbiorcom zarówno ciepło, jak i energię elektryczną. Mowa o tzw. jednostkach kogeneracyjnych. Ustawa zakłada w takiej sytuacji rekompensatę dla wytwórcy z pieniędzy publicznych.
Anna Moskwa przekonuje, że ciepłownie muszą chronić mieszkańców i odbiorców wrażliwych. Ograniczenie wzrostu cen ciepła sieciowego wymuszą kary pieniężne za złamanie przepisów ustawy. Wyniosą od miliona złotych do aż 15 proc. przychodu ukaranego przedsiębiorstwa wykazanego w poprzednim roku podatkowym.
Ustawowe ograniczenie wzrostu cen ciepła sieciowego to dobry pomysł
Co z interesami wytwórców? Przygotowany projekt ustawy zakłada system rekompensat, w którym punkt odniesienia stanowi koszt zakupionego paliwa. Jeżeli ciepłownia zapłaci za nie więcej, niż uzyska przychodów ze sprzedaży ciepła po ustawowej cenie, to otrzyma stosowne wyrównanie. Minister Moskwa uważa, że taki mechanizm będzie w tym przypadku najwłaściwszym.
Cena paliwa jest obiektywnym wskaźnikiem wzrostu, więc bierze się pod uwagę cenę paliwa, oczywiście w podziale na ich poszczególne rodzaje. Projekt uwzględnia wszystkie bez wyjątku rodzaje paliw stosowanych w ciepłownictwie. W przypadku ciepła wytwarzanego z różnych paliw, rekompensata będzie sumą udziałów tych paliw w końcowej sprzedaży do odbiorców
Ustawa zakłada również zasady dotyczące ustalania tego, jaka cześć odbiorców rzeczywiście jest uprawniona do korzystania z limitów wzrostów cen.
Kalkulacji dokona wytwórca ciepła na podstawie także analogicznego mechanizmu oświadczeń odbiorców. Dzięki temu ustali, jaki procent ciepła jest objęty blokadą ceny i wsparciem. Przy czym jest to mechanizm następczy, tzn. na początku zakładamy, że wszyscy odbiorcy są uprawnieni, a dopiero później następuje korekta rozliczeń
Minister Moskwa przekonuje również, że kalkulacja odbędzie się w oparciu o te same mechanizmy, co w przypadku taryf dla gazu. W tamtym przypadku odnotowano dobre rezultaty w postaci braku jakichkolwiek problemów z interpretacją. Szefowa resortów klimatu i środowiska uważa więc, że sprawdzą się także w przypadku ciepła sieciowego.
Biorąc pod uwagę problemy z surowcami energetycznymi, rządowa interwencja w kwestii ciepła sieciowego wydaje się dobrym pomysłem. W końcu z tego właśnie sposobu ogrzewania korzystają miliony Polaków. W ten sposób jedyną nietkniętą przez rząd metodą pozyskiwania ciepła pozostają piece gazowe. Czas pokaże, czy i w tej sprawie doczekamy się jakiejś reakcji ze strony rządu. Jeżeli nie, to ogrzewający gazem tej zimy mogą całkiem dosłownie zostać na lodzie.