Reforma systemu podatkowego według Lewicy coś mi przypomina

Podatki Dołącz do dyskusji (80)
Reforma systemu podatkowego według Lewicy coś mi przypomina

Lewica przedstawiła swój pomysł na zmiany w podatkach. W planach między innymi proporcjonalne podatki dochodowe oparte o specjalny algorytm, koniec liniowego CIT, oraz stopniowe obniżanie podatku VAT. Reforma systemu podatkowego według Lewicy łudząco przypomina zmiany wprowadzane przez PiS. Nie rozwiązuje przy tym najgorszego problemu z podatkami w Polsce.

Lewica postuluje dodatkowe skomplikowanie podatku PIT, podwyższenie CIT i drastyczną obniżkę VAT

Mamy najprawdopodobniej najgorszy system podatkowy w Europie, przynajmniej jeśli spojrzeć na problem całościowo. Dlatego warto się pochylić nad każdym pomysłem odwrócenia takiego stanu rzeczy. Jak podaje Polska Agencja Prasowa, swój właśnie przedstawiła Lewica. Założenia? Bardziej sprawiedliwy system podatkowy.

Politycy tego stronnictwa chcieliby przede wszystkim, by wyższe podatki płacili ci zamożniejsi. Oznaczałoby to zerwanie z faktyczną degresywnością polskiego systemu podatkowego. By ten cel osiągnąć, proponują zlikwidowanie obecnych progów podatkowych i zastąpienie ich faktyczną progresją opartą o specjalny algorytm.

Kwota wolna od podatku wynosiłaby 30 tysięcy złotych. Następnie podatek PIT rósłby stopniowo od 1,6 proc. dla zarabiających 31 tys. zł rocznie, przez 10 proc, od dochodu rzędu 100 tys. zł i 22,98 proc. dla dochodów 180 tys. zł rocznie. Najwyższa stawka wynosiłaby 38,40 proc. dla zarabiających każdego roku ponad 500 tys. zł.

Reforma systemu podatkowego według Lewicy zakłada również progresywny podatek CIT, nie wiedzieć czemu nazywany „progresywnym podatkiem od dochodów z działalności gospodarczej”. Warto bowiem pamiętać, że chodzi o podatek dochodowy płacony przez osoby prawne. To chyba nie postulat wprowadzenia dodatkowej daniny odprowadzanej przez każdą firmę? W każdym razie, propozycja Lewicy wygląda następująco:

Każda firma jest małym podatnikiem, aż do momentu przekroczenia przez nią progu określonego w ustawie. Podatnicy, którzy mają dochody do 45 000 złotych i przychody do dzisiejszej granicy 9 000 000 złotych zapłacą stawkę podatku pomiędzy 0% a 9%. Powyżej tej kwoty podatek naliczany jest od przychodu danej firmy.

Ostatnim filarem propozycji Lewicy jest jednolita stawka podatku VAT wynosząca 15 proc. Dochodzilibyśmy do niej stopniowo, obniżając stawkę o 1 punkt procentowy każdego roku. Dodatkowo Lewica postuluje szeroki wachlarz produktów i usług objętych stawką 0 proc.

Reforma systemu podatkowego według Lewicy to niemalże kalka propozycji podatkowych PiS

Reforma systemu podatkowego według Lewicy przypomina mi coś bardzo konkretnego – zmiany w podatkach realizowane, lub przynajmniej postulowane, przez Prawo i Sprawiedliwość. Podniesienie kwoty wolnej od podatku dochodowego do 30 tysięcy złotych to przecież sztandarowy postulat Polskiego Ładu.

PiS zachował co prawda dwa istniejące do tej pory progi podatkowe – 18 proc. i 32 proc. Równocześnie jednak dodał de facto trzeci próg podatkowy w postaci tzw. „daniny solidarnościowej” wynoszącej 4 proc. od dochodów powyżej miliona złotych rocznie. Rządzący także lubią komplikować system podatkowy za pomocą specjalnych algorytmów, czego najlepszym przykładem jest ulga dla klasy średniej mająca osłodzić pewnej grupie podatników zmiany w składce zdrowotnej.

Podatek CIT ma dzisiaj tylko jedną stawkę, 19 proc.. Warto jednak zauważyć, że problem z tym podatkiem jest dość specyficzny. Chodzi o unikanie opodatkowania przez największe zagraniczne korporacje, między innymi gigantów technologicznych. W tym celu nie tylko nasz rząd, ale właściwie większość świata od dłuższego czasu szuka odpowiednich środków zaradczych. Czym innym w końcu był pomysł wprowadzenia podatku cyfrowego, minimalnego podatku od przychodów, czy wreszcie globalnego minimalnego podatku CIT?

System podatkowy potrzebują przede wszystkim uproszczenia

Trzeba przyznać, że reforma systemu podatkowego według Lewicy zawiera jedną nowość. Chodzi o drastyczne obniżenie podatku VAT. Warto przy tym zauważyć, że spośród dochodów podatkowych państwa to właśnie podatek od towarów i usług, razem z akcyzą, stanowią najważniejsze źródło pieniędzy państwa. Już dzisiaj mamy zresztą „szeroki wachlarz towarów i usług objętych stawką 0 proc.”

Czego nasz system podatkowy naprawdę potrzebuje, to jego drastycznego uproszczenia. Nie chodzi bynajmniej o obniżkę podatków jako taką, choć ta oczywiście byłaby mile widziana. Najważniejsze jest posprzątanie stajni Augiasza, jaką są dzisiaj ustawy podatkowe. Żadnych fikuśnych algorytmów w podatkach dochodowych, żadnych arbitralnych matryc VAT z mnóstwem różnorodnych obniżonych stawek. Im prościej i im bardziej stabilnie, tym lepiej dla wszystkich.

Równocześnie wysokość podatków w Polsce powinna uwzględniać zakładane wydatki państwa. Jeżeli Lewica chciałaby równocześnie, na przykład, drastycznie ograniczyć rekordowy polski socjal zbudowany przez PiS, to śmiało. Coś mi jednak podpowiada, że nie do końca o to chodzi w obniżce VAT.