Jak podają wschodnie media, Facebook i Twitter jako platformy społecznościowe, zostały właśnie zablokowane w całej Rosji.
Ta decyzja nie jest przesadnie zaskakująca, a wręcz wydaje się być naturalnym posunięciem Władimira Putina. Dziwne, że trwało to tak długo.
Prawdopodobnie na użytek wewnętrzny będzie to sprzedawane jako nałożenie sankcji na świat zachodni, gdzie potężny Rosyjski niedźwiedź odgryza się zachodowi, który nie chce mieć z Federacją Rosyjską już nic wspólnego. Zachód coraz tłumniej z Rosją nie handluje, nie kupuje od niej, nie chce jej sprzedawać swoich towarów. To oczywiście pokłosie sankcji nałożonych po tym, jak Rosja bezprawnie zaczęła mordować, grabić i gwałcić Ukraińców.
Oczywiście chodzi jednak o dalsze ogłupianie narodu rosyjskiego, które przesadnym zainteresowaniem sytuacją we własnym państwie i tak nie grzeszy. Ban na Facebooka to kolejna próba odcięcia społeczności rosyjskiej od prawdy: o rosyjskiej napaści na Ukrainę, o przestępstwach Putina, o tym dlaczego przeciętny Rosjanin z poziomu życia XIV-wiecznego chłopa zejdzie na poziom życia XIV-wiecznego pierwotniaka.
Ban na Facebooka i Twittera to oczywiście też rezultat lęków Putina, że jego społeczeństwo się zorganizuje i wyjdzie na ulice obalić dyktatora. Że przypadkiem sobie przeczytają, co tam się u nich w kraju wyprawia.
Rosja na naszych oczach z państwa autorytarnego zmienia się w kraj totalitarny. Po agresji na Ukrainę nawet najbardziej naiwni zrozumieli, że Władimir Putin jest jednym z degeneratów rodem z najczarniejszych kart historii. Niestety, najprostszą drogą do rozwiązania tego problemu jest reakcja społeczeństwa rosyjskiego, które lubi tkwić w niewiedzy.