Frankowicze pozwali banki. Teraz banki pozywają frankowiczów. Chcą dużych pieniędzy

Finanse Nieruchomości Prawo Dołącz do dyskusji (17)
Frankowicze pozwali banki. Teraz banki pozywają frankowiczów. Chcą dużych pieniędzy

Wydawało się, że przedłużające się oczekiwanie na orzeczenie Sądu Najwyższego w sprawie kredytów frankowych będzie czasem rozejmu między bankami, a frankowiczami. Tymczasem teraz to banki pozywają frankowiczów. Wybrały metodę kija i marchewki. Marchewka to propozycja ugody. Kij, to żądanie zwrotu całego wypłaconego kredytu plus opłata za korzystanie z kapitału. W słynnej sprawie państwa Dziubaków bank zażądał od klientów 800 tys. zł. Pożyczyli połowę tej kwoty.

Banki pozywają frankowiczów

Temat opłat za korzystanie z kapitału pojawił  się już dawno. Długo był przedmiotem jedynie teoretycznych rozważań. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wyjaśniał, że jeżeli umowa została uznana za nieważną z powodu zastosowania klauzul niedozwolonych, to nie można żądać od klienta opłaty za korzystanie z kapitału. Bank nie może karać klienta za to, że w umowie znalazły się zabronione klauzule. Podobnie uważa Rzecznik Finansowy. Wiosną tego roku poinformował o przystąpieniu do sprawy sądowej. Państwo Dziubakowie bronili się przed roszczeniem banku Raiffeisen o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału. Łącznie bank zażądał od nich niemal dwa razy tyle ile pożyczyli, czyli około 800 tys. zł.

To próba odstraszenia klientów

„Od dawna twierdzę, że ani w polskim, ani unijnym prawie nie ma podstawy prawnej do takich oczekiwań ze strony banku. Dodatkowo uważam, że w tym wypadku rozmiary roszczenia mają pełnić rolę odstraszającą innych klientów od dochodzenia swoich roszczeń. Dlatego zdecydowałem o wstąpieniu do sprawy wszczętej z powództwa Raiffeisen Bank International AG  Oddział w Polsce przeciwko Justynie Dziubak i Kamilowi Dziubakowi. Mam nadzieję, że nasze wsparcie i argumenty pozwolą im skutecznie obronić się przed roszczeniami banku” mówił wtedy prof. Mariusz Golecki, Rzecznik Finansowy.

To im się należy

Innego zdania jest Narodowy Bank Polski i Komisja Nadzoru Finansowego. Obie instytucje pytane przez Sąd Najwyższy o opinię w sprawie kredytów frankowych uznały, że w przypadku unieważnienia umowy, jakaś opłata za korzystanie z kapitału bankom się należy. Gdy Sąd Najwyższy wyjaśnił, że termin przedawnienia roszczenia banku (3 lata) należy liczyć od momentu, gdy klient dowiedział się o wadliwości umowy i zakomunikował to bankowi, banki zaczęły rozsyłać klientom, z którymi są w sporze sądowym wezwania do zapłaty. W ten sposób nie chcą dopuścić do przedawnienia swoich ewentualnych roszczeń. Z informacji „Rzeczpospolitej” wynika, że grono banków występujących z żądaniem zapłaty powiększyło się o PKO BP.

Co powie UOKiK i TSUE

Stanowiska Sądu Najwyższego w kwestii wynagrodzenia za korzystanie z kapitału pewnie szybko się nie doczekamy. Na sprawą ma się pochylić Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta, do którego wpłynęła skarga na jeden z banków. Jej autorzy zarzucają mu, że rozsyłając wezwania do zapłaty próbuje zastraszyć klientów, którzy go pozwali i odstraszyć tych, którzy jeszcze tego nie zrobili. Autorzy skargi wnioskują o uznanie tych praktyk za naruszenie zbiorowych interesów konsumentów i nałożenie na bank kary w wysokości 10 proc. rocznego obrotu.

Poza decyzją UOKiK istotne dla frankowiczów będzie orzeczenie TSUE. Warszawski sąd zwrócił się do europejskiego trybunału z zapytaniem czy w przypadku unieważnienia umowy przysługuje wynagrodzenia za korzystanie z kapitału. Stanowisko TSUE będzie kluczowe dla rozstrzygnięcia tego problemu.