Polska polityka zawsze kręciła się wokół afer. Jednak za rządów PiS afery ostatnio nie tyle wybuchają codziennie, ale raczej co kilka godzin. Mimo tego, PiS ciągle rządzi – i na dodatek ma całkiem niezłe sondaże. Magia? Niekoniecznie. Wywiad „Ewa Kopacz o dinozaurach” przypomina nam, czemu Polacy tak bardzo nie lubią opozycji.
W jednym tygodniu zatrzymywany jest Bartłomiej M., jeden z symboli rządów PiS, ujawniana jest gigantyczna korupcja w MON, wyciekają taśmy przedstawiające w nie najlepszym (mówiąc eufemistycznie) świetle prezesa Kaczyńskiego, a małe aferki wybuchają właściwie co chwila. Jak na to reaguje główne ugrupowanie opozycyjne? Mówi o dinozaurach.
Ewa Kopacz o dinozaurach. To dużo więcej niż zwykła głupota
Ewa Kopacz to bardzo ważna postać w Platformie – była już premierem, marszałkiem Sejmu, jest ciągle jedną z najbardziej zaufanych osób Donalda Tuska. I jest bez wątpienia twarzą opozycji. Nic dziwnego, że każde jej słowo jest śledzone z uwagą.
A słowa, które padają z jej ust, cóż, często do zbyt sensownych nie należą.
Najnowsze, z wywiadu dla programu „Fakt Opinie”, są tak absurdalne, że aż ciężko je skomentować;
– Przypomnę strasznie dawne czasy. Wtedy, kiedy jeszcze były dinozaury, a ludzie nie mieli jeszcze żadnych strzelb, nie mieli broni nowoczesnej, która pozwoliłaby im je zabić. Wie pani, co robili? Rzucali kamieniami w tego dinozaura. Wiadomo, że od jednego rzucenia tym kamieniem na pewno dinozaur nie padł. Ale jeśli przez miesiąc, dwa miesiące rzucali tymi kamieniami, to go na tyle osłabili, że mogli go pokonać – opowiadała Kopacz.
Jasne, można nie wiedzieć, że dinozaury wymarły, zanim na planecie pojawili się ludzie. Ale jeśli ma się takie braki w edukacji, to po co w ogóle poruszać takie tematy?
Jeśli PiS w najcięższym dla siebie okresie od początku rządów miał jedno życzenie, to pewnie to była jakaś memogenna głupota wypowiedziana z ust ważnego polityka PO. I Platforma właśnie podała to na tacy. Jak by się jednak zastanowić, to wcale zaskakujące to nie jest. Platforma od dłuższego czasu zachowuje się jak wymarzona opozycja dla rządzącej formacji.
Ewa Kopacz o dinozaurach. To kolejny „sukces” opozycji
Rząd PiS nagminnie od kilku lat łamie Konstytucję, skłóca nas ze wszystkimi (ostatnio: z Iranem, Chinami oraz Izraelem niemal w tym samym czasie), filtruje ze skrajnie prawicowymi środowiskami, serwuje propagandę rodem z PRL… Wymieniać można bez końca. Co robi w tym czasie opozycja?
Właściwie nic. Czasem ktoś wyjdzie na sejmową mównicę i sypnie jakimś bon motem, czasem (choć rzadko) szef PO pojawi się na dłużej w telewizji.
Właściwie wszystkie skuteczne anty-PiS-owskie akcje zorganizowała opozycja pozaparlamentarna. Trochę sukcesów miał KOD (który, jak wiadomo, marnie kończy), więcej udało się osiągnąć zwykłym ludziom, którzy organizowali protesty przeciw zawłaszczaniu sądów czy zaostrzaniu aborcji.
Swoje sukcesy mieli samorządowcy, choć można z przekąsem stwierdzić, że najskuteczniejsza dziś opozycja to Roman Giertych.
Pod wszystkie te zrywy PO próbuje się podłączyć – choć niezbyt poradnie. Wydawało się, że to jakaś strategia. Dać działać tym, którzy mają pomysły, a samemu siedzieć w kącie i czekać, aż władza sama przyjdzie. Strategia to kontrowersyjna, ale może okazałaby się skuteczna. Jednak Ewa Kopacz pokazuje, że nawet trzymanie się absolutnego politycznego minimalizmu to dla opozycji parlamentarnej zdecydowanie zbyt wiele.